Utknęła w epicentrum koronawirusa
Utknęła w epicentrum koronawirusa
Chinka z Kanady, Amelia Pan, walczy o to, żeby jej dwuletnia córka Cerena wróciła do domu z Wuhan. Dziewczynka poleciała do Chin z ojcem, żeby pożegnać umierającego dziadka. Niestety sprawy się skomplikowały i Cerena nie może wrócić do domu.
17 stycznia 2020 roku mąż Amelii, Wei Ye otrzymał od swojej siostry telefon z niedobrymi wieściami. Ojciec Ye i dziadek Cereny był bliski śmierci z powodu powikłań nowotworowych. Rodzina Ye mieszka w Yingshan, niedaleko Wuhan. Amelia i Wei słyszeli o tym, że w Chinach, a w szczególności w prowincji Hubei, panuje epidemia koronawirusa, ale nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia. Następnego dnia po telefonie od siostry Wei Ye zabrał swoją dwuletnią córkę Cerenę i poleciał z nią do rodziny w Chinach. Amelia została w Kanadzie.
26 stycznia Pan otrzymała wiadomość, że jej teść został zarażony koronawirusem. Następnego dnia dowiedziała się też, że choruje jej mąż i teściowa. Teść nie przeżył, a mąż i teściowa są hospitalizowani. Cerena również została zabrana do szpitala z podejrzeniem zakażenia koronawirusem 2019-Cov, ale na szczęście testy wyszły negatywnie. Obecnie opiekuje się nią kuzyn Amelii i Wei.
Amelia próbuje sprowadzić córkę do Kanady. Cerena miała zostać wypisana ze szpitala w weekend i jeśli wszystko pójdzie dobrze, dziś przyleci do Trenton w Ontario samolotem i tam zostanie poddana kwarantannie. Problem polega na tym, że dziewczynka jest zbyt mała, żeby podróżować sama, dlatego potrzebuje opiekuna.
Koronawirus 2019-Cov to nowy typ koronawirusa, który został odkryty w Wuhan pod koniec grudnia 2019 roku. Koronawirus w szybkim tempie rozprzestrzenia się i zaraża kolejne osoby. Z najnowszych danych wynika, że zarażonych jest już ponad 40,5 tys. osób (prawie 30 tys. w samej prowincji Hubei), a 910 zmarło. Oprócz Chin do zakażeń doszło także w Singapurze, Hongkongu, Tajlandii, Malezji, Australii, Japonii, a także Kanadzie (jak dotąd 7 przypadków), Stanach Zjednoczonych, Francji, Niemczech, Włoszech, Belgii, Finlandii i Szwecji. Jak do tej pory w Polsce nie potwierdzono ani jedno przypadku zakażenia koronawirusem z Wuhan.
Koronawirus 2019-nCov należy do tej samej grupy wirusów co SARS i MERS. Daje objawy grypopodobne – pojawia się wysoka gorączka i problemy z oddychaniem. Dla osób przewlekle chorych, starszych i z niedoborami odporności może być śmiertelny. WHO we współpracy z chińskim rządem stara się opanować epidemię. 30 stycznia WHO ogłosiło stan zagrożenia zdrowia publicznego o znaczeniu międzynarodowym.
Czy jesteśmy coraz bliżej odpowiedzi na pytania, skąd pochodzi tajemniczy koronawirus z Wuhan? Jedna z teorii spiskowych mówi nawet, że wydostał się w świat z laboratorium w kanadyjskiej Manitobie, wykradziony przez chińskich naukowców tam pracujących.
Inna twierdzi, że nosicielem były łuskowce, które są nielegalnie poławiane i zabijane m.in. dla mięsa i charakterystycznych łusek. Epidemia mogła zacząć się od jego przejścia z nietoperzy na łuskowce, a od nich na ludzi – tak twierdzą badacze z Południowochińskiego Uniwersytetu Rolniczego. Kod genetyczny koronawirusa wyizolowanego u łuskowców jest w 99 proc. zgodny z tym wykrytym u ludzi.
Więcej – TUTAJ.