Przegrzany laptop wywołał pożar
Przegrzany laptop wywołał pożar

Sabrina Ruelland z córką.
Zobaczyła, że stół i podłoga w jej sypialni palą się. Chwyciła na ręce swoją dwuletnią córkę i wybiegła z domu.
Mieszkanka Oshawy jest w szoku, kiedy dowiedziała się, że pożar, jaki wybuchł w jej mieszkaniu spowodowany został przegrzanym laptopem.
Sabrina Ruelland mówi, że wraz z córką jadły obiad i oglądały telewizję, kiedy włączył się alarm przeciwpożarowy.
Nie korzystała z piekarnika, nie widziała dymu i na początku nie wiedziała co się stało. Dopiero po chwili zauważyła czerwoną poświatę wokół drzwi sypialni. Kiedy te drzwi otworzyła, Ruelland zobaczyła ścianę, stół i podłogę w ogniu. Złapała córkę i wybiegła na zewnątrz.
Strażacy zostali wezwani do budynku handlowo-mieszkalnego wkrótce o 17.00. Po przybyciu na miejsce szybko ugasili pożar.
– Cały mój pokój był czarny mówi Ruelland – Wszystko się stopiło.
Dochodzenie przeprowadzone przez specjalistów z biura Fire Marshal wykazało, że źródłem ognia był laptop pozostawiony na stole przykrytym obrusem.
Szef straży pożarnej Derrick Clark mówi, że ludzie muszą zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństw związanych z przegrzaniem laptopa. Podkreśla, że nie jest bezpiecznie pozostawiać urządzenia na łóżkach lub kanapach.
Laptop został umieszczony na materiale, który był łatwopalny. W pewnym momencie laptop osiągnął określoną temperaturę, wystarczającą, aby wywołać ogień – mówi Clark.
Strażak radzi by stawiali swoje laptopy na twardych powierzchniach, ponieważ akumulatory mogą bardzo szybko się nagrzać, jeśli zostaną umieszczone na pościeli lub ręczniku.
– Niezależnie od tego, czy jest to laptop czy telefon komórkowy, zwłaszcza gdy jest podłączony do ładowania… Baterie wtedy wytwarzają ciepło – mówi.
Clark dodaje, że pani Ruelland miała szczęście, że zadziałał alarm przeciwpożarowy i wszyscy byli w stanie bezpiecznie się z płonącego mieszkania wyjść. Niestety według badań ponad 20 procent domów nadal nie ma aktywnych alarmów.
Ruelland przyznała, że jej laptop był podłączony i ładował się na niedrogim obrusie.
– To jest straszne. To nie ma dla mnie sensu. Nie wiem, jak to się stało – mówi.
Mieszkanie wymaga remontu. Straciła wiele swoich rzeczy. Straciła je i zajmie trochę czasu, by je sobie ponownie kupić, Nie miała ubezpieczenia najemcy, które chroniłoby jej ruchomy dobytek, ale jest szczęśliwa, że udało się jej i córce bezpiecznie wydostać z płonącego pomieszczenia.
Po prostu szczęście w nieszczęściu.