Na Yonge Street za ciasno
Na Yonge Street za ciasno
Zachowanie fizycznej odległości między przechodniami, która wynosi około półtora metra bardzo łatwo zalecić, trudniej jednak zrealizować. Szczególnie na jednej z najbardziej zatłoczonych ulic Toronto, jaką jest Yonge Street. Dlatego coraz więcej osób domaga się, żeby pewne odcinki tej ulicy zostały zamknięte dla ruchu samochodowego, co dałoby sporo przestrzeni, by przechodnie mogli mijać się z daleka.
Radna miasta Kristyn Wong-Tam jest jedną z osób opowiadających się za tą zmianą. Wysłała list do burmistrza Johna Tory’ego, wzywając go do rozważenia tego kroku w celu zapewnienia pieszym przestrzeni do zachowania zalecanego w związku z pandemią koronawirusa dystansu.
– Chodzi o odcinek Yonge Street w samym centrum miasta od Bloor South do Queen Street – powiedziała Wong-Tam – Nasze chodniki są bardzo wąskie, szczególnie w najbardziej zaludnionej dzielnicy Kanady. Ludzie nie mijają się bezpiecznie, ponieważ nie ma na to wystarczająco dużo miejsca.
Wong-Tam zachęca zarząd miasta do wprowadzenia tej zmiany od początku tego tygodnia. Była główna planistka miasta Jennifer Keesmat, jest również zaangażowany w realizację tego pomysłu.
„30000 ludzi mieszka na 0,7 km kwadratowych wzdłuż Yonge Street” napisała na Twitterze w tym tygodniu – 5 lat temu zauważyliśmy niebezpieczną nieefektywność: większość (osób) porusza się po wąskim, zatłoczonym chodniku, a większość przestrzeni publicznej jest zarezerwowana dla samochodów. W przypadku #PhysicalDistancing musimy zamknąć ulicę dla samochodów, aby ludzie mogli bezpiecznie chodzić”.
Gil Meslin, torontoński urbanista podzielił się tym samym pomysłem online.
„Sugestia: tymczasowo zamknij Yonge Street dla pojazdów na południe od Bloor” – napisał – „Zapewnij zagęszczoną społeczność liczącą dziesiątki tysięcy osób, z których wiele żyje na małych przestrzeniach centralny kręgosłup sfery publicznej nadając się do utrzymania dystansu”.
Zwolennicy pomysłu mówią, że mieszkańcy Toronto mieszkający w pobliżu Yonge Street muszą mieć dostęp do świeżego powietrza, zachowując jednocześnie podczas spacerów odległość między sobą. Obecna przestrzeń dla pieszych po prostu na to nie pozwala.
„W tym okresie wiele osób jest izolowanych w wysokich apartamentowcach z setkami małych mieszkań, a wiele z tych budynków nie ma bezpośredniego dostępu do przestrzeni zewnętrznej, która pozwala zachować dystans społeczny” – tłumaczy Meslin.
Według dziennika „Globe and Mail” Vancouver również rozważa podobną inicjatywę.