Optymistyczna historia na dobry początek dnia
Optymistyczna historia na dobry początek dnia

101-letni Justiniano Anibal Ulloa w swoim domu w Scarborough.
Historia 101-letniego mieszkańca Scarborough, któremu lekarze nie dawali szans na przeżycie świadczy, że nigdy nie należy się poddawać i że zawsze warto mieć nadzieję.
Justiniano Anibal Ulloa, który już wcześniej cierpiał na niepełną wydolność oddechową zaraził się koronawirusem, który – jak powszechnie wiadomo – w pierwszej kolejności atakuje ludzkie płuca.
101-letnie płuca pana Ulloa już dawno nie były do końca wydolne. Kiedy pod koniec marca staruszek wylądował w szpitalu nie mogąc oddychać, lekarze stwierdzili, że jego płuca są w „strasznym stanie” i jest prawie pewne, że nie przetrwa choroby.
– W zasadzie powiedzieli nam, że długo już nie pociągnie… Ojciec powtarzał, że wszystko jest w porządku, ale on zawsze mówi, że wszystko jest w porządku – opowiada jego syn Marcelo Vinicio Ulloa – Widziałem, że wyglądał słabo, jego twarz była inna, jego oczy wyglądały jakby były przezroczyste, wyglądał na ciężko chorego. Mimo to wciąż powtarzał, że nic mu nie jest.
Marcelo opowiada, że najgorsze było to, iż podczas gdy jego ojciec był w szpitalu, jego siedmioro dzieci oraz cała rodzina i przyjaciele nie mogli go odwiedzać.
– To straszna choroba. Myślałem, że w szpitalu on tam umrze w całkowitym osamotnieniu, a my nie będziemy w stanie go zobaczyć ani nawet pożegnać – powiedział Marcelo – Wszyscy byliśmy przekonani, że już go nie zobaczymy.
I tak stojąca każdego dnia przed szpitalem rodzina zastanawiała się co robić. W końcu postanowili, że zabiorą ojca ze szpitala i zapewnią mu opiekę w domu. Jak już ma odejść, to niech odejdzie wśród swoich.
Marcelo założył strój ochronny przed wirusem i zaczął opiekować się ojcem w domu. Codziennie rano i po południu robił z nim ćwiczenia oddechowe.
– Na szczęście ojciec ma wesołe usposobienie. Nawet gdy się źle czuł, ledwo oddychał, opowiadał dowcipy – opowiada Marcelo – Przez cały czas miał dobre, optymistyczne nastawienie.
Nie chcąc straszyć ojca Marcelo nie powiedział mu o ponurych lekarskich prognozach. Twierdził jedynie, że lekarze ostrzegają, iż jego zdrowie nie jest tak dobre, jak mu się może wydawać.
Ku zaskoczeniu wszystkich, Justiniano, który w lipcu tego roku skończy 102 lata, zaczął czuć się z dnia na dzień coraz lepiej i 10 kwietnia test wykonany przez Toronto Public Health wykazał, że nie ma już koronawirusa.
– Prosiliśmy Boga o cud. I cud się stał! Teraz mój ojciec czuje się znacznie lepiej, jego oczy wyglądają żywiej a i on jest bardziej żwawy. Czuję wielką ulgę – mówi Marcelo – Myślałem, że będziemy musieli pochować tatę, a na pogrzebie nie będzie ludzi lub będzie ich bardzo niewiele. Tak właśnie o tym myślałem. Myślałem o jego pogrzebie. Nawet skontaktowałem się z domem pogrzebowym. Teraz czuję, że gigantyczny ciężar spadł mi z pleców.