Dwa tysiące bułeczek z Montrealu na przyszłe obywatelstwo
Dwa tysiące bułeczek z Montrealu na przyszłe obywatelstwo
Mieszkanka Toronto, Rachel Lissner zamówiła w montrealskiej piekarni ponad 2000 bułeczek, które w czwartek rano dostarczono pod próg jej domu – akurat w chwili, gdy przygotowywała śniadanie.
Czterysta czterdzieści funtów bajgli przybyło w dużych paczkach – to wystarczająca ilość, by nakarmić 100 sąsiadów, którzy przyłączyli się do tego niezwykłego zamówienia.
– Jestem bardzo podekscytowana. Powiedziałam rodzinie w domu, żebyśmy zdjęli piżamy i założyli normalne ciuchy i odebrali te bajgle – opowiada Alison Schofield, mieszkanka Bloor-Ossington.
Bułki zostały wypieczone w St. Viateur Bagel w Montrealu, piekarni działającej w tym mieście od 1957 roku.
– To było niesamowite móc zjeść bułeczki z Montrealu, a te wypieczone w St. Viateur budzą we mnie wiele wspomnień. Czułam ich smak po śnieżycy, czy po miłej nocy w ciepły, słoneczny poranek – wspomina Lissner, która zorganizowała dostawę.
31-latka, która urodziła się w Waszyngtonie. W poniedziałek, 11 maja złożyła wniosek o kanadyjskie obywatelstwo. Chciała uczcić tę okazję swoją ulubioną – jak mówi – „kanadyjską ucztą” – rozmarynem z solą i bułkami z St. Viateur.
– To było dla mnie nie tylko osobiste świętowanie – powiedziała – To świętowanie dzielili ze mną sąsiedzi.
Jak to się stało?
Okazało się, że sprowadzenie świeżych bułeczek z Montrealu do Toronto jest kosztowne. Przekraczało 16 dolarów za dwa tuziny bułek. Ten koszt byłby mniejszy, gdyby zamówionych bułek było więcej. Lissner ogłosiła w Internecie, że chce sprowadzić pyszne bułeczki z Montrealu i zapytała, czy ktoś z sąsiadów chce się przyłączyć do zamówienia.
– Myślałem, że może zgłosi się sześć lub siedem osób – powiedziała – zgłosiło się około stu i to w bardzo krótkim czasie, mniej niż 24 godziny.
Szef piekarni St Viateur, Nicolo Piazza był zaskoczony tak ogromnym indywidualnym zamówieniem.
– Zdarzało się, że zamawiały firmy i korporacje, ale jest to zdecydowanie największe zamówienie, jakie kiedykolwiek zrobiliśmy dla jednej osoby – powiedział Piazza.
Bułki dotarły do Toronto po dwóch dniach od złożenia zamówienia.
– Po raz pierwszy w życiu mogłam smakować te najlepsze na świecie bułeczki bez konieczności podróży do Montrealu. To bardzo ekscytujące – powiedziała sąsiadka Sally McLean.
Oprócz zamówienia swoich ulubionych kanadyjskich bułek Lissner była w stanie zebrać 800 dolarów na fundusz o nazwie „Sistering”. To lokalna organizacja non-profit, która pomaga kobietom zagrożonym, bezdomnym lub będącym w trudnej sytuacji.
Głównym sponsorem zbiórki była piekarnia St.Viateur.
– Połączenie tych dwóch elementów było oczywiste – powiedziała Lissner – Cieszymy się i doceniamy, że St. Viateur wzięła w tej zbiórce udział i tak hojnie obdarowała „Sistering”.
Piazza stwierdził, że jego rodzina była po prostu szczęśliwa mogąc pomóc.
– Łączenie ludzi w ten sposób, szczególnie w czasach, gdy staramy się zachować dystans fizyczny, to zaszczyt i czysta przyjemność – powiedział.