Dziewięć miesięcy przymusowej rozłąki
Dziewięć miesięcy przymusowej rozłąki

Kiera i Kevin Norris mówią, że zawsze podróżują razem – z wyjątkiem tego roku.
Kiedy Kiera Norris leciała w styczniu do Chin, by jak co roku spotkać się z rodziną w mieście Shijiazhuang nie spodziewała się, że z powodu pandemii COVID-19 będzie musiała tam pozostać aż dziewięć miesięcy i przez ten czas nie zobaczy swojego męża, który pozostał w Kanadzie.
Przez te miesiące co trzy tygodnie Kiera Norris pakowała swoje bagaże, wsiadała do pociągu i jechała na międzynarodowe lotnisko w Pekinie mając nadzieję – pomimo faktu, że COVID-19 zablokował większość lotów – że będzie mogła wejść na pokład samolotu i powróci do domu w Windsor w Ontario.
Jednak za każdym razem jej lot był odwoływany, co oznaczało kolejne długie tygodnie czekania.
– To było naprawdę trudne – opowiada Norris.
Ona i jej mąż, Kevin Norris, są małżeństwem od 10 lat. Mówią, że ta rozłąka była jeszcze trudniejsza, bo zazwyczaj wszystko robią razem.
– Znasz pary, które lubią spędzać czas osobno? – pyta Kevin Norris – My nie jesteśmy tacy.
Para prowadzi razem małą firmę i dzięki pieniądzom w niej zarobionym co roku mogą wyjechać do Chin. Zwykle podróżują razem. Wyjątkiem był ten rok, kiedy Kiera Norris pojechała sama. Jej mąż planował przyjechać dwa tygodnie później.
Ale pojawił się COVID-19 i lotniska na całym świecie zostały zamknięte para wiedziała, że czeka ich rozstanie. Nie przypuszczali, że na tak długo.
Pierwszy samolot, którym Kiera Norris mogła zaplanować powrót do Kanady miał wylecieć 19 marca, ale został odwołany.
– Co trzy tygodnie dokonywali zmiany rezerwacji, za każdym razem ponownie tę rezerwację anulowano – opowiada Kevin Norris.
Czas się przeciągał, a nadzieja na ponowne spotkanie wciąż była niewielka.
A dla pary, która przywykła do spędzania razem prawie każdej minuty, dystans 9750 kilometrów, jaki ich dzielił był ciężki do zniesienia.
Oboje kochają przyrodę. Większość wolnego czasu spędzają na wędrówkach, jeździe na rowerze i robieniu zdjęć krajobrazów z tych podróży.
– Nasze życie jest coraz piękniejsze, pełniejsze nadziei, sensowniejsze i właściwie każdego dnia bardzo szczęśliwe – zwierza się Kiera Norris.
Przez czas przymusowej rozłąki, bez osobistego kontaktu musieli się zdać na nowoczesne technologie.
Kevin Norris zdecydował, że będą codziennie korzystać z Facetime i Skype’a. I tak się też stało. Codziennie rozmawiali przez Internet, bo – jak mówią – „lubią utrzymywać silną więź”.
Oboje przyznają, że jednak to nie to samo.
W sumie Kierra Norris jeździła dziewięć razy na lotnisko w Pekinie, by dowiedzieć się, że nie poleci i musi wrócić do Shijiazhuang. Wreszcie, po dziewięciu miesiącach, w sobotę była w stanie wejść na pokład samolotu, który przywiózł ją do domu.
Samolot odleciał z Pekinu do Szanghaju. Stamtąd poleciała do Vancouver, a następnie innym samolotem przyleciała wreszcie na lotnisko Pearson w Toronto.
Oboje mówią, że czekanie i tęsknota sprawiły, że czują się niesamowicie szczęśliwi, jak nigdy w życiu.
Można więc powiedzieć, że rozłąka w jakiś sposób się opłaciła.