Przed śmiercią nagrała, jak potraktowano ją w szpitalu
Przed śmiercią nagrała, jak potraktowano ją w szpitalu
Należąca do mniejszości etnicznej kobieta zmarła w szpitalu w miejscowości Joliette w Quebecu. Przed śmiercią była obiektem drwin i poniżeń ze strony pielęgniarek. Wszystko nagrała. Sprawa wywołała poruszenie w całym kraju.
Joyce Echaquan znalazła się w szpitalu z powodu silnego bólu brzucha. Była tak przerażona złym stanem zdrowia, że zaczęła relacjonować swój pobyt w szpitalu na Facebooku . Na nagraniu Echaquan prosiła o pomoc.
Już pod koniec transmisji do pokoju, gdzie leżała Joyce Echaquan, weszły dwie pielęgniarki. Na nagraniu zarejestrowano ich rozmowę, podczas której obie pracownice szpitala wyrażały się o pacjentce w niedopuszczalny sposób. Obrażały ją m.in. z powodu posiadania licznych dzieci – Echaquan miała ich siedmioro.
„Jak myślisz, kto za to płaci? (…) Lepiej by było, gdyby umarła. (…) Jest głupia jak diabli” – cytuje fragmenty rozmowy pielęgniarek “Montreal Gazette”.
Joyce Echaquan zmarła niedługo po przybyciu do szpitala. W chwili śmierci miała zaledwie 37 lat. Według wersji przedstawionej przez rodzinę kobieta borykała się z poważnymi problemami z sercem i zmarła w wyniku podania jej zbyt dużej dawki morfiny. Dokładne okoliczności zgonu ma wyjaśnić sekcja zwłok.
Po dwóch dniach wyrzucono z pracy również drugą pielęgniarkę, która w niegodny sposób potraktowała pacjentkę.
„Dzisiaj, 1 października 2020 r. sanitariuszka, która była również przy łóżku pani Echaquan, kiedy nagrywano wideo 28 września, została wyrzucona z pracy” – czytamy w oświadczeniu przesłanym pocztą elektroniczną przez zintegrowane centrum zdrowia i opieki społecznej regionu Lanaudiere ( CISSS).
CISSS poinformowało, że organizuje spotkanie ze swoim dyrektorem generalnym i Paulem-Emile Ottawą, szefem rady Manawan Atikamekw.
Premier Francois Legault bronił w czwartek swojej minister spraw tubylczych, Sylvie D’Amours, po tym, jak opozycja uznała ją za niezdolną do roli. Legault powiedziała, że wiele osiągnęła w ciągu ostatniego roku, odkąd przedłożono raport Komisji Wiedeńskiej.
Komisja poświęciła cały tydzień na zeznania społeczności Echaquan Atikamekw z Manawan na temat nietolerancji, z jaką spotykają się ludzie ze społeczności w Joliette Hospital.
Według raportu Parti Quebecois (PQ) MNA z Joliette, Veronique Hivon, raport zalecał prawodawstwo zapewniające „bezpieczeństwo kulturowe”, zalecenie, które „jest uśpione w biurku ministra od roku”.
W Zgromadzeniu Narodowym krytyk ds. rdzennych mieszkańców Partii Liberalnej Gregory Kelley powiedział, że minister D’Amours niewiele zrobiła, aby poprawić życie rdzennej ludności podczas jej dwóch lat pracy w rządzie Quebecu. D’Amours stwierdzila, że spotykała się z rdzennymi mieszkańcami, ale jej ruchy były utrudnione z powodu pandemii COVID-19.
Mimo że raport Komisji Wiedeńskiej wskazał na systemowy rasizm jako problem w Quebecu, rząd odmawia uznania jego istnienia.
Premier Quebecu, François Legault oświadczył, że zachowanie pracownic szpitala było całkowicie nie do przyjęcia. Potwierdził, że jedna z nich została już zwolniona z pracy. Premier zaprzeczył jednak, aby Joyce Echaquan padła ofiarą systemowego rasizmu, który ma dotykać rdzennych Kanadyjczyków.
– Naprawdę nie sądzę, żebyśmy w taki sposób postępowali (…) w naszych szpitalach w Quebecu – cytuje premiera “Montreal Gazette”.
Mimo zapewnień premiera frankofońskiej prowincji kanadyjscy aborygeni wciąż mają padać ofiarami rasizmu w trakcie wizyt w szpitalach. W 2019 roku powstał 488-stronnicowy raport, z którego wynika m.in., że rdzenni Kanadyjczycy unikają wizyt u lekarza właśnie z obawy przed złym traktowaniem.