Koalicyjne dylematy liderów partyjnych
Koalicyjne dylematy liderów partyjnych

Lider Konserwatystów Erin O’Toole.
Przywódca Konserwatystów Erin O’Toole wydaje się być zdeterminowany, by skierować uwagę Kanadyjczyków na możliwość stworzenia alternatywnego rządu dla tego, jaki tworzy Justin Trudeau. Aby taki rząd powstał konieczny jest formalny sojusz Torysów z NDP. Ale czy jest to możliwe?
Zastanawia się nad tym Aaron Wherry – sprawozdawca parlamentarny i publicysta portalu CBC. Poniżej zamieszczamy skrót tego, co pisze na ten temat w swojej ostatniej publikacji.
O’Toole użył słowa „koalicja” 19 razy w swoim sześcioipółminutowym oświadczeniu medialnym w poniedziałek, a następnie kolejne siedem razy we wtorek, kiedy zapowiadał stworzenie swojego gabinetu cieni – wszystko to, by pogardliwie odnieść się do rzekomych rozmów między Liberałami i liberałami z NDP.
Słowa nadal mają jednak znaczenie, a rząd „koalicyjny” to bardzo specyficzna rzecz: układ, w którym dwie lub więcej partii zgadza się rządzić razem, zazwyczaj z wieloma partiami reprezentowanymi w rządzie. Cokolwiek Liberałowie i Nowi Demokraci mówili w ciągu ostatnich kilku tygodni, wydaje się, że nie osiągnęło poziomu stwarzającego możliwość stworzenia rządowej koalicji.
To o czym najczęściej mówiono w mediach, jest o pewnego rodzaju porozumieniu między rządem opierającym się na „zaufaniu”. Zgodnie z takimi ewentualnymi ustaleniami partia opozycyjna zgadza się wspierać rząd w konkretnych działaniach pod określonymi warunkami i nie głosować za obaleniem rządu przez pewien czas.
Taki eksperyment miał już miejsce
Liberałowie z Ontario i NDP podpisali takie porozumienie w 1985 roku . Rząd NDP Kolumbii Brytyjskiej zawarł podobną umowę z prowincyjnymi Zielonymi w 2017 roku.
Między federalnymi Liberałami a NDP nie ma takiej umowy o zaufaniu — przynajmniej na razie. Chociaż pojawiają się doniesienia o luźnej pogawędce między politykami rządzącej partii, a politykami z NDP, ale źródła z obu partii twierdzą, że nie ma realnej propozycji na stole i nie odbywają się żadne negocjacje.
Może dlatego użycie przez O’Toole’a słowa na „coalition” prawdopodobnie ma wywołać wspomnienia o rzeczywistym porozumieniu koalicyjnym, które zostało podpisane przez Liberałów i NDP w 2008 roku . Ta koalicja groziła obaleniem rządu Stephena Harpera. W tym czasie Konserwatyści twierdzili, że układ jest niedemokratyczny.
Koalicja z 2008 r. miała rażące słabości —trzeba było do koalicji namówić Bloc Quebecois, ponieważ Liberałowie i NDP nie mieli możliwości stworzenia większości. Trzy lata później Harper zapobiegł powstaniu koalicji Liberałowie-NDP-BQ, rozpisał wybory i zdobył większościowy rząd.
Prawdopodobnie O’Toole myśli, że może teraz zagrać w podobny sposób.
O’Toole uważał, że jesienne wybory nie powinny się odbyć, ale się wydarzyły. Teraz potępia takie porozumienie, które mogłoby zapewnić dalsze funkcjonowanie Parlamentu. To może skłonić do pytań o to, jak sobie wyobraża funkcjonowanie Parlamentu w obecnej sytuacji.
Terminowe rozproszenie
Konserwatyści prawdopodobnie mieliby swobodę sprzeciwiania się rządowemu ustawodawstwu bez obawy o wywołanie nowych wyborów. Mogą również swobodnie krytykować ideę odprężenia Liberalno-NDP, ponieważ w Izbie Gmin nie ma innej partii, z którą przyszły konserwatywny rząd mniejszościowy mógłby lub chciałby zawrzeć jakikolwiek układ.
Ale O’Toole prawdopodobnie jest teraz szczęśliwy, że ma do rozmowy coś innego niż własny klub.
W poniedziałek – po tym, jak konserwatywna deputowana Marilyn Gladu powiedziała ankieterowi, że COVID-19 jest mniejszym problemem niż polio – O’Toole był zmuszony uciszać huk, jaki ta wypowiedź wywołała mówiąc, że niektórzy z jego posłów wywołali „zamieszanie” swoimi ostatnimi komentarzami na temat COVID-19 i szczepień .
We wtorek Gladu przeprosiła za rozpowszechnianie „dezinformacji”. Ale O’Toole musiał odpowiedzieć na pytania, dlaczego inny konserwatywny parlamentarzysta sponsorował petycję, która zachwalała niezatwierdzone i niesprawdzone leczenie.
Gladu była nieobecna w „gabinecie cieni”, który O’Toole ogłosił we wtorek, podobnie jak Leslyn Lewis kwestionująca bezpieczeństwo i skuteczność szczepionek i Mark Strahl, który nie zgadza się z rozporządzeniem dotyczącym szczepień dla parlamentarzystów. Ale dopiero się okaże, ilu konserwatywnych posłów zobowiąże się do „kaucji na rzecz wolności obywatelskich” posłanki Gladu i ilu konserwatywnych posłów nie będzie mogło zająć swoich miejsc 22 listopada, ponieważ nie chcieli się zaszczepić.
W cichych chwilach O’Toole może się zastanawiać, czy jego praca jako lidera partii, która ma być konserwatywną partią głównego nurtu, nie byłaby dużo łatwiejsza w systemie wyborów proporcjonalnych (takich jak na przykład w Polsce), a nie jednomandatowych okręgów wyborczych. Wybory proporcjonalne zazwyczaj pozwalają na większy zasięg partii i gdzie skrajne głosy mogą skłaniać się ku jakiejś wyraźnie skrajnie prawicowej opcji.
Oczywiście, gdyby Kanadyjczycy wybrali posłów w wyborach proporcjonalnych, Konserwatyści również musieliby zaakceptować ideę współpracy z innymi partiami w takiej czy innej formie.
Nawet w kanadyjskim systemie jednomandatowych okręgów wyborczych rzadko można spotkać w Ottawie rząd większościowy. A jeśli nadszedł czas rządów mniejszościowych, to partie mogą równie dobrze zdecydować, że „codzienny szantaż bzdur”, który jest typowym skutkiem rządów mniejszościowych w Kanadzie, nie jest idealnym sposobem rządzenia państwem.
Nie oznacza to, że wszystkie obawy O’Toole’a dotyczące porozumienia między Liberałami a NDP można od razu odrzucić.
Słabe punkty koalicji
Przywódca Konserwatystów nie był do tej pory powściągliwy w swojej krytyce wobec obecnego liberalnego rządu, ale O’Toole w poniedziałek i wtorek snuł czarne opowieści o stratach gospodarczych i fiskalnych, jakie wyrządzi „koalicja” Liberałów i NDP.
Taka krytyka daje przynajmniej Liberałom i Nowym Demokratom zapowiedź tego, z czym by się zmierzyli, gdyby mieli zawrzeć formalną umowę. Twierdzenia, że rezultatem takiego stanu rzeczy byłby nieodpowiedzialny lub nieobliczalny rząd, nie mogłyby być lekceważone.
Pomimo przegrzanej retoryki O’Toole’a, pierwsze użycie formalnego porozumienia w sprawie rządzenia na szczeblu federalnym – czy to teraz, czy później – wywoła nieuniknione pytania o udziale we władzy, a zaangażowane strony będą musiały ujawnić swoje słabości.
Ale z drugiej strony – gdyby Liberałowie i Nowi Demokraci zawarli choćby nieformalny układ, to taki stan rzeczy mógłby zapewnić w miarę produktywne dwa lub trzy lata przed kolejnymi wyborami. W przeciwnym razie Izba może się po prostu niepotrzebnie pogubić, jak to miało miejsce w poprzednich latach.