329-dniowy spacer po Saskatoon
329-dniowy spacer po Saskatoon

Mike Miśko
Mieszkaniec Saskatoon zrealizował swój plan codziennego spacerowania po wszystkich ulicach miasta. Zajęło mu to 329 dni.
Pan Mike Miśko zakończył swój ostatni spacer przed ratuszem w sobotę rano z niewielką grupą kibiców u boku.
Projekt „Walking with Mike” miał na celu odkrycie ukrytych skarbów miasta, a Miśko przeszedł łącznie 2000 kilometrów z aparatem fotograficznym w ręku.
– Nie sądziłem, że tego dokonam, ale przetrwałem zimę. Martwiłem się latem jak zamókł mi sprzęt od deszczu i tak dalej – mówi Miśko.
Chodził codziennie, niezależnie od pogody. Początkowo spodziewał się, że obejście całego miasta zajmie mu niecałe dwa lata, ale udało mu się to zrobić w mniej niż jeden rok.
Niektóre z jego ulubionych miejskich „znalezisk” to stara budka policyjna w Greystone Heights, rzadki samochód kempingowy z limuzyną z 1988 roku w Fairhaven i kilka innych.
Namawia innych mieszkańców miasta by przechadzali się po różnych społecznościach. W ten sposób lepiej zrozumieją miasto, w którym żyją.
– Rzeczy, które widziałem były tak naprawdę tylko zarysowaniem powierzchni. Robiłem zdjęcia. Jest tak wiele pięknych miejsc – opowiada.
Podczas spaceru często towarzyszył mu syn, żona, rodzina i przyjaciele.

Rodzina i przyjaciele towarzyszyli panu Miśko przy realizacji jego planu.
– To wsparcie było ważne, zwłaszcza w naszym gospodarstwie domowym. Wiele obowiązków zostało odłożonych na bok. Mam bardzo wyrozumiałą rodzinę – mówi Miśko – W niektóre dni mówili, że jestem całkiem szalony, zwłaszcza gdy było 40 stopni poniżej zera.
Żona Miśka, pani Shannon mówi, że mąż wytyczył sobie trasę, wydrukował mapę, zaznaczał obszary, które przeszedł aby nie powielać spaceru, a całą marszrutę trzymał w segregatorze. Mówi, że mąż zrobił też około 9000 zdjęć.
– Tak naprawdę nie mogliśmy nigdzie wyjechać przez rok, ponieważ nie mógł być daleko od miasta, aby móc robić to, co postanowił. Więc nie zapuszczaliśmy się zbyt daleko i zawsze po kolacji go nie było – opowiada pani Shannon.
Mówi, że jest dumna ze swojego męża i przyznaje, że nie sądziła, by był w stanie zrobić to, co postanowił.
– Nie znam nikogo innego, kto miałby taką wytrwałość, by kontynuować to w dni, w które nikt nie miałby ochoty wyjść z domu – mówi.
Projekt „Walking with Mike” dobiegł końca, ale pan Miśko już podejmuje kroki w kierunku kolejnego zamierzenia.
Planuje propagować większą ilość zielonych przestrzeni w mieście.
– Miałem okazję rozmawiać z różnymi grupami w różnych częściach miasta i myślę, że wiele społeczności potrzebuje natychmiastowej pomocy – mówi pan Miśko.
Miśko mówi, że były też części miasta, w których nie mógł chodzić, ponieważ nie były kompletne.
– Skończę je później, latem, jak tylko będę mógł dostać się do tych nieruchomości – zapewnia.