Co najmniej 600 Kanadyjczyków chce walczyć na Ukrainie
Co najmniej 600 Kanadyjczyków chce walczyć na Ukrainie

Maksym Sliepukhov, 36-letni menedżer ds. logistyki magazynowej z Toronto, jedzie na Ukrainę, by odeprzeć rosyjskich najeźdźców.
Zaledwie kilka dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wystosował pilny apel, prosząc cudzoziemców o przyłączenie się do obrony Ukrainy.
– Cudzoziemców chcących bronić Ukrainy i porządku światowego w ramach Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy zapraszam do kontaktu z naszymi zagranicznymi placówkami dyplomatycznymi w waszych krajach” – powiedział.
Apel ten spotkał się z nadspodziewanie dużym odzewem. Kiedy tysiące kobiet i dzieci uciekają z ogarniętego wojną kraju, do granic Ukrainy przybywają z całego świata ochotnicy – głównie mężczyźni – aby pomóc w walce z rosyjską inwazją i powstrzymać ich przed okupacją kraju.
Jeden z Kanadyjczyków, który odpowiada na wezwanie Zełenskiego, to Maksym Sliepukhov, 36-letni kierownik ds. logistyki magazynowej z Toronto. Sliepukhov urodził się na Ukrainie i ukończył studia biznesowe na Uniwersytecie Kijowskim.
W rozmowie z dziennikarzem CTVNews powiedział: – Staramy się chronić nasze rodziny, przyjaciół i świat.
Reporter podążył za Sliepukhovem do małego sklepu z zaopatrzeniem taktycznym w Markham w Ontario, gdzie ten kupował sprzęt ochronny, taki jak hełmy i kamizelki kuloodporne, dla siebie i małego legionu Kanadyjczyków, którzy chcą jechać na Ukrainę.
– Kiedy coś takiego dzieje się w naszym domu, blisko naszych drzwi, w zasadzie u naszych drzwi, każdy Ukrainiec będzie robił to, co my wszyscy. Znalezienie sposobu na pomoc, znalezienie sposobu na powrót do domu. Znalezienie sposobu na wygranie tej wojny – powiedział Sliepukhov.
Kanada ma największą ukraińską diasporę – poza samą Rosją na świecie. W Kanadzie mieszka ponad 1,4 miliona osób ukraińskiego pochodzenia. Nic dziwnego, że wielu rozważa odpowiedź na wezwanie prezydenta Zełenskiego.
Jedna z utworzonych grup nazywa się Brygadą Kanadyjsko-Ukraińską. Jej lider poprosił o anonimowość, obawiając się o własne bezpieczeństwo i rosyjskie represje wobec członków rodziny na Ukrainie. Powiedział, że zwerbował już co najmniej 600 osób, które chcą pojechać na Ukrainę i walczyć.
Podczas rozmowy odebrał kilka telefonów od potencjalnych ochotników.
Choć pasja i zapał kanadyjskich Ukraińców, którzy chcą walczyć za swoją starą Ojczyznę może wydawać się niezwykła i godna podziwu, niektórzy krytycy twierdzą, że plany powrotu na Ukrainę do walki są bardzo ryzykowne – zarówno z punktu widzenia bezpieczeństwa, jak i prawnego.
Na konferencji prasowej w tym miesiącu wicepremier Chrystia Freeland, która sama ma ukraińskie korzenie, przekazała następujące przesłanie:
– Szanujemy osobiste wybory. Jak powiedział premier (Trudeau), jest to niebezpieczna perspektywa, ale szanuję ten wybór.
Jednak kilka dni później minister obrony Anita Anand powiedziała dziennikarzom, że choć rozumie pragnienie wielu Kanadyjczyków, którzy chcą walczyć za Ukrainę, to „prawomocność sytuacji jest obecnie nieokreślona”.
Emerytowany generał dywizji. David Fraser mówi, że rząd kanadyjski jest zbyt niejednoznaczny.
– Muszą to wyjaśnić, ponieważ mówimy o zabijaniu. Mówimy o zabijaniu innych ludzi i potencjalnym zabijaniu ludzi, którzy mogą zabić ich.
Dla Sliepukhova te pytania są dyskusyjne. Mówi, że ta walka jest jego osobistą sprawą. Chce udać się do rodzinnego miasta, w którym nadal mieszka jego matka i brat, aby bronić ich przed Rosjanami.
– Muszę dostać się do swojej rodziny. Muszę ich bronić, by zapewnić im bezpieczeństwo, a jak już się to skończy muszę posprzątać swoje miasto.