Wimbledon na półmetku
Wimbledon na półmetku
Trwa trzecie wydanie Wielkiego Szlema w tenisie. Tym razem – świątynia tego sportu – Wimbledon.
Oczywiście – startowała również Iga Świątek, która nie najlepiej czuje się a trawie.
Podeszła do tego turnieju z marszu, nawet nie zagrawszy jednego rozgrzewkowego turnieju na tej nawierzchni.
Jej głównymi celami w tym roku są: wygranie Roland Garros i Igrzysk Olimpijskich.
French Open już wygrała, zostały igrzyska.
Jak wiemy, Iga preferuje nawierzchnie ziemne i oba jej cele akurat na takich nawierzchniach się odbywają.
Iga już z turnieju odpadła, przegrywając z Kazaszką Yulią Putincewą, ale chyba to i dobrze. Przynajmniej w moim odczuciu.
Nic złego nie stałoby się, gdyby nie wzięła udziału w tym turnieju w ogóle, bo przeskoki z jednej nawierzchni na drugą nic dobrego na najwyższym poziomie sportowym nie dają.
Jeśli ktoś ma tym fantem problemy, to przypomnę, że wielki Ivan Lendl nigdy tego turnieju nie wygrał, a idol Igi – Rafael Nadal wygrał go dwa razy. (Iga zatem ma czas.)
W ogóle dziwie się, że ten trawiasty turniej dalej egzystuje. Poprzednie trawiaste: Australian Open i US Open zostały zmienione na turnieje na twardych nawierzchniach.
Krytycy Igi, a takich, szczególnie w Polsce, nie brakuje, wiedzą oczywiście dokładnie wszystko, co trzeba zmienić u tej najlepszej zawodniczki na świecie, która wygrała już 5 szlemów … Aż szkoda mówić.
Dodam jednak, że Andre Agassi też wygrał ten turniej raz, w 1992 roku, mimo,że charakteryzował się słabym serwisem i generalnie grą w głębi kortu.
Wśród kobiet w turnieju zostały tylko panie, które grzmocą w piłkę tenisowa bardzo mocno, płasko i po liniach.
Gdybym był trenerem Igi, trzymałbym się mocnych stron i je rozwijał.
Najlepsze porównanie byłoby to z Leo Messim. Chłop jest lewonożny i w większości najważniejsze przypadki historii światowego futbolu są generowane jego lewą noga.
Wielu „specjalistów” wspominało jego ograniczenia z prawą noga, jednak Leo trzyma się zasad nie kombinowania i robienia wszystkiego tego, co tylko najlepiej może.
Kolejnym ciekawym, zresztą jak zwykle przypadkiem jest sytuacja Novaka Djokovica.
Jak pamiętam – odniósł kontuzję kolana podczas turnieju Roland Garros w Paryżu.
Potrzebował operacji łąkotki. Przynajmniej tak mówił.
Ja trochę na sporcie i kontuzjach sportowych się znam, więc dziwi mnie to, że wrócił po zaledwie kilku tygodniach do gry na najwyższym poziomie.
Oczywiście – postęp medycyny jest ogromny, ale pewnych spraw nie da się przeskoczyć.
Novak jest moim ulubionym zawodnikiem, jednak chyba nieubłagany czas sportowej emerytury nadchodzi.
Dwaj czołowi młodzi następcy: Carlos Alcaraz i Jannik Sinner zdecydowanie go wypychają, ale oni z kolei nie są tak zdeterminowani jak Serb.
W końcowym efekcie Novak będzie obsuwał się w rankingach tak jak jego trzej koledzy: Federer, Nadal i Murray. Miejmy nadzieję, że nie będzie czekał z decyzją tak długo jak Andy Murray.
Kolejny wielki turniej tenisowy odbędzie się w Paryżu podczas Igrzysk Olimpijskich.
Tu trzeba od razu zaznaczyć, że turniej olimpijski nie jest aż tak dobrze obsadzony jak turnieje wielkiego szlema.
Zacznijmy od tego, że medale, a nie pieniądze w tym przypadku odgrywają najważniejszą rolę.
Bycie złotym medalista olimpijskim to jest niesłychany zaszczyt i wielkie osiągnięcie.
Spośród największych gwiazd z niedalekiej historii złoto wywalczyli: Steffi Graff, Andre Agassi, Rafael Nadal czy Andy Murray.
Nie ma tam wielkich nagród finansowych, jest jednak duma reprezentowania swojego kraju na tej największej globalnej imprezie.
Iga chce tego złotego medalu.
Oby jej się powiodło.
http://www.bogdanpoprawski.com