Trochę o Łukaszu Piszczku
Trochę o Łukaszu Piszczku
Ostatni mecz kwalifikacji do piłkarskich Mistrzostw Europy w Warszawie kibice zapamiętają przede wszystkich przez wzruszające pożegnanie Łukasza Piszczka.
Prawy obrońca Borussii Dortmund miał zagrać tylko pół godziny, ale kontuzja Kamila Glika pokrzyżowała plany trenera Brzęczka. Dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy, Wojciech Szczęsny celowo wybił piłkę na aut.
W tym czasie koledzy uformowali przy linii bocznej szpaler honorowy i …Łukasz Piszczek opuścił boisko żegnany przez przyjaciół boiska włącznie z piłkarzami Słowenii, ogromną widownię i przy owacji na stojąco. W ten sposób defensor zakończył bogatą reprezentacyjną karierę. Specjalnym okrzykiem obrońcę pożegnał również Dariusz Szpakowski, komentator TVP.
Piszczek nie ukrywał wzruszenia. Ja też …
Trochę faktów:
Piszczek strzelił trzy bramki w reprezentacji Polski, w której wystąpił 66 razy. Jest jedyny polski obrońca, który zagrał w finale Ligi Mistrzów.
Prawy obrońca debiutował w kadrze w 2007 roku.
Piszczek wystąpił w kadrze w czterech wielkich turniejach – mistrzostwach Europy w 2008, 2012 i 2016 oraz mundialu w 2018 r. Największy sukces odniósł podczas Euro 2016, gdy wraz z reprezentacją dotarł do ćwierćfinału.
Zapytany o najlepsze swoje osiągniecia powiedział: „Ciężko powiedzieć, czy moja kariera reprezentacyjna jest spełniona. Nie udało mi się zdobyć żadnego medalu, więc to jest pewien niedosyt. Ale to, że miałem okazję grać na czterech wielkich turniejach, zawsze będzie napawało mnie dumą. Okres eliminacji do Euro 2016 i sam turniej był bardzo udanym momentem w mojej karierze. Te pozytywne chwile z Francji zachowam w pamięci.”
Piszczek zakończył karierę reprezentacyjną, ale tę klubową zamierza kontynuować.
Na pytanie – co potem? – odpowiedział: „Jeszcze nie wiadomo. Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Mam pół roku do końca kontraktu w klubie i mam nadzieję, że uda się go przedłużyć.”
Na pożegnanie „Piszcza”, dwie anegdoty, którą na swoich łamach przedstawił „Przegląd Sportowy”.
„Przed mistrzostwami Europy w 2008 roku piłkarz znalazł się jedynie na liście rezerwowej, więc spokojnie mógł pojechać na wakacje.
Na grecką wyspę poleciał z narzeczoną (dziś żoną) i kolegami, których znał z Gwarka Zabrze. By w Grecji nie zardzewieć, grał w tenisa lub organizował mecze piłkarskie z niemieckimi turystami na hotelowym miniboisku. „Piszczu” nie był jeszcze zawodnikiem Borussii (krążył wtedy między Herthą Berlin a Zagłębiem Lubin), więc nikt go nie rozpoznał. Nie dane mu było jednak skorzystać z całego urlopu, bo zadzwonił Leo Beenhakker: „Przyjeżdżaj, jesteś nam potrzebny. Kuba Błaszczykowski ma kontuzję”. Łukasz się spakował, wsiadł w samolot i dołączył do drużyny w Austrii. Ekipa, z którą spędzał wczasy, została w Grecji.
I to oni później zdali mu relację z oglądania na dużym, hotelowym ekranie meczu Polski z Niemcami. W sali byli również ci turyści, którzy kilka dni wcześniej z Łukaszem uganiali się za piłką. 65. minuta meczu EURO 2008. Zmiana u Polaków i zbliżenie na twarz tego, który za chwilę wejdzie na boisko. Na Piszczka. Hotelowi sparingpartnerzy z Niemiec, gdy to zobaczyli, piwem się zakrztusili, a ich miny były bezcenne.”
Kolejna ciekawa anegdota z tego samego źródła dotyczyła już tylko minionego tygodnia.
“Tym razem obyło się bez słynnego paska (na ekranach telewizyjnych podczas przedstawiania aktualnych wiadomości) „Piłkarze zjedli śniadanie”, bo zjadł je tylko jeden reprezentant. Łukasza Piszczka, który zakończył piękną, reprezentacyjną karierę, na pierwszy posiłek dnia zaprosił premier Mateusz Morawiecki. Jak to u nas – nawet taki niewinny, kurtuazyjny gest stał się pretekstem, by w ruch poszły maczugi, bo dlaczego szef rządu zaprosił Piszczka, a nie znalazł czasu, by zjeść jajecznicę na przykład z naszą literacką noblistką Olgę Tokarczuk?
A odpowiedź jest przecież banalna – Łukasz od wielu lat gra po prawej stronie.”