PZLA
PZLA
Jak to w Polsce bywa – gdy jest zbyt dobrze, to coś trzeba sknocić.
Od początku 21-go wieku polska lekkoatletyka jest bardzo widoczna na międzynarodowej scenie, a w ostatniej dekadzie – przewodzi!
Mieszkając poza granicami Polski widzę to wyraźnie i obserwuję także wyraźną zazdrość w innych krajach pod tym względem.
Chodzi przede wszystkim o dojrzałą organizację sportu i bardzo sprawne zarządzanie.
Polska, jak dotąd nie jest krajem z nieograniczonym budżetem na ten sport i większość problemów właśnie ma swoje podłoże w finansach.
Wielu trenerów wyemigrowało, wielu innych podjęło pracę w innych, bogatszych krajach.
Przebili się tylko najlepsi i dali przykład innym.
Jednym z pierwszych próbujących połączyć pracę w kadrze Polski i Kataru (wielki szmal w Katarze) był trener młociarki Anity Włodarczyk – Krzysztof Kaliszewski.
Jak dotychczas – Katarczycy w takiej sytuacji skorzystali, Krzysztof Kaliszewski – skorzystał, Polska straciła.
Teraz mamy do czynienia z następnym przypadkiem.
Polski Związek Lekkoatletyki przestał współpracować z Tomaszem Lewandowskim. Szkoleniowiec, który w ostatnich latach ma mnóstwo sukcesów, nie porozumiał się z działaczami. Zastąpił go Piotr Rostkowski. Pięć miesięcy przed igrzyskami olimpijskimi sytuacja Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota skomplikowała się.
O co chodzi? Jeśli nie wiadomo o co – to chodzi o szmal.
Nie, nie dla biegaczy – dla trenera.
Przyznam to otwarcie, że Polska łoży na mój ukochany sport znacznie więcej niż inne, bogate i większe kraje. Zawodnicy mają doskonałą opiekę trenerską, lekarska, opłacone wielotygodniowe obozy klimatyczne w najlepszych ośrodkach świata, bardzo dobre osobiste wynagrodzenia – stypendia.
Amerykanie i Kanadyjczycy tylko mogą marzyc o podobnej sytuacji!|
Polska również opłaca trenerów. Na polskie warunki – sowicie, na międzynarodowe – również, gdyż w wielu przodujących krajach trenerzy pracują … za darmo!
Afera z Tomaszem Lewandowskim trwa od lat, ale rozgorzała się na nowo w końcu ubiegłego roku.
Trener Lewandowski poinformował w internecie o problemach, jakie od lat miał z działaczami Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Zaczął od takiego stwierdzenia: „Moje zdrowie zwyczajnie się załamało. Łatwo nie było, padło wiele słów, oskarżeń, inwektyw, nasłuchałem się tego, kim jestem, jak niewiele znaczę, do czego się nie nadaję. Byłem lekceważony, nieszanowany, pomawiany i wykorzystywany. Do tego stopnia, że stałem się wrakiem, także emocjonalnie”.
W to stwierdzenie nie chce mi się wierzyć, gdyż znam realia tego sportu na całym świecie i wiem, że nigdzie indziej jak w lekkiej atletyce, trener jest bardziej samodzielny i niezleżny.
Tomasz Lewandowski narzeka na ludzi w PZLA, ale ciągle chodzi o pieniądze (te z kolei są od rządu – czyli od podatników RP).
Trener od lat trenuje z powodzeniem swojego brata Marcina Lewandowskiego. Teraz chciał właczyc do grupy Angelikę Cichocką i Adama Kszczota za osobne wynagrodzenia miesięczne.
Inne zdanie na ten temat ma prezes PZLA, Henryk Olszewski, który wylicza:
„Po mistrzostwach świata Tomasz Lewandowski dostał podwyżkę i dodatek za medal (brąz Marcina Lewandowskiego w biegu na 1500 metrów), a w grudniu jeszcze nagrodę za ten krążek. Jeśli chodzi o Kszczota, to pieniądze otrzymuje się za prowadzenie grupy treningowej, a nie za każdego zawodnika. Poza tym, pomimo kontraktu z PZLA ważnego do końca 2019 roku, w którym jest klauzula zawierająca zakaz pracy dla konkurencji, w grudniu trener podpisał umowę z Katarskim Komitetem Olimpijskim. Nie poinformował nas o tym, a 6 lutego odrzucił oferowany przez nas kontrakt. Byłaby to piąta pod względem wysokości zarobków umowa w PZLA”.
Lewandowski zaprzecza, jakoby miał się związać jakimkolwiek kontraktem z Katarczykami, jednak źródła dobrze poinformowane potwierdzają słowa prezesa Olszewskiego.
Olszewski, pytany, czy żałuje, że sprawa tak się potoczyła, odpowiada:
„Nie mam żalu. Każdy ma prawo wyboru, ale uważam, że Tomasz Lewandowski spalił za sobą mosty, a tego nie powinno się robić. Szanuję go za osiągnięcia, ale nie wiem, czy kiedyś wróci do pracy w PZLA. Wiem natomiast, że wyrządził sobie krzywdę.