Ograniczenie „ślepych przetargów” receptą na schłodzenie rynku mieszkaniowego
Ograniczenie „ślepych przetargów” receptą na schłodzenie rynku mieszkaniowego
Niektórzy eksperci rynku mieszkaniowego i potencjalni nabywcy domów wzywają do zaprzestania „ślepych licytacji” jako sposobu na schłodzenie „niezrównoważonego rynku mieszkaniowego”.
Karen Scutt chciała kupić dom w Toronto i złożyła ofertę o 100 tysięcy dolarów powyżej ceny wywoławczej, która wynosiła 1,8 miliona dolarów.W ciągu kilku minut dowiedziała się, że wypadła z konkursu, ponieważ ktoś złożył ofertę o 400 tysięcy dolarów wyższą niż cena wywoławcza.
– Wyceniają domy tak bardzo poniżej tego, czego oczekują, że nawet jeśli oferta jest w Twoim zakresie, już zdecydowałeś, że jej nie dostaniesz – powiedziała.
Kiedy składała ofertę na dom powiedziano jej, że jest sześciu innych oferentów, ale nie powiedziano kim są ani jakie oferty złożyli.
Proces ten nazywany jest „ślepą ofertą”, a brak przejrzystości może prowadzić do sprzedaży nieruchomości za tysiące dolarów więcej, niż jest to konieczne.
Na przykład, jeśli trzech oferentów szuka domu, jeden może złożyć ofertę po cenie wywoławczej, drugi może zaoferować o 5000 dolarów więcej niż cena wywoławcza, a trzeci zaś może zaoferować o 25000 dolarów więcej niż cena wywoławcza. Nie wiedząc, co zaoferowali inni oferenci, trzeci oferent zapłacił w zasadzie o 19000 dolarów więcej niż to byłoby konieczne, by kupić ten dom.
Ślepe przetargi stają się coraz bardziej powszechne w Kanadzie, co niepokoi niektórych ekonomistów, którzy uważają, że przez takie praktyki rynek mieszkaniowy przegrzewa się i staje się niezrównoważony.
– Jeśli chcemy mieć proces aukcyjny, to powinien być przejrzysty i otwarty dla wszystkich oferentów – powiedział Douglas Porter, główny ekonomista Bank of Montreal.
W Australii preferowaną metodą sprzedaży domu jest aukcja w określonym z góry terminie. Dzięki tej metodzie potencjalni nabywcy domów mogą zobaczyć, kto licytuje i ile dokładnie oferuje.
– Gdyby w Kanadzie te praktyki były bardziej przejrzyste, to myślę, że byłoby wspaniale – powiedziała Scutt.
Bardzo niskie stopy procentowe i przeświadczenie kupujących, że mogą nigdy nie kupić domu, jeśli nie podejmą natychmiastowych działań dodają paliwa kanadyjskiemu rynkowi mieszkaniowemu.
Opublikowany we wtorek raport wskazał, że sprzedaż domów w Toronto wzrosła o 97 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, ponieważ popyt znacznie przewyższa podaż. Raport wykazał również, że średnie ceny mieszkań wzrosły o 21,6 procent w ciągu ostatniego roku do imponującej wartości 1.097.565 dolarów.
Rozpalony do czerwoności rynek mieszkaniowy to nie tylko problem Toronto.
W zeszłym miesiącu w Ottawie para straciła coś, co nazywali „jednym z naszych wymarzonych domów”, mimo że zaoferowała o 400 tysięcy dolarów więcej niż cena wywoławcza.
W Montrealu przeciętny dom sprzedaje się za około 20 procent więcej niż rok temu .
Tymczasem miasto Vancouver odnotowało rekordową miesięczną sprzedaż domów w marcu, a Calgary odnotowuje najgorętszy miesiąc od 2007 roku.
W Victorii, stolicy Kolumbii Brytyjskiej ponad 60 procent domów sprzedaje się powyżej ceny wywoławczej.
– W pewnym momencie aktywność kupujących będzie musiała zwolnić. To, co widzimy, jest niezrównoważone – powiedział David Langois, prezes zarządu Victoria Real Estate Board.
Niektórzy ekonomiści sugerują podjęcie działań mających na celu schłodzenie rynku mieszkaniowego. Zasugerowali wysokie opodatkowanie zysków ze sprzedaży domów, nawet w przypadku głównych rezydencji, lub podniesienie minimalnych wymagań dotyczących zaliczki, podczas gdy inni uważają, że rządy powinny skupić się na zwiększeniu projektów mieszkaniowych, aby poprawić podaż na rynku.
– Absolutnie konieczne jest, aby wszystkie szczeble rządu zajęły się podażową stroną tego równania i jak najszybciej wprowadziły na rynek nowe mieszkania w całym spektrum – na wynajem, wielopoziomowe, a także o niskim zagęszczeniu – powiedział Don Kottick, prezes i dyrektor generalny Sotheby’s International Realty Canada – Próba ograniczenia popytu poprzez wysokie opodatkowanie sprzedaży nie prowadzi do rozwiązania problemu i przyniesie niezamierzone konsekwencje. To naraża plany finansowe i bezpieczeństwo finansowe milionów Kanadyjczyków, a także grozi jeszcze większym ograniczeniem podaży domów i mieszkań, jeśli ludzie będą zniechęcani do sprzedaży swoich nieruchomości.