“Koks” i nie tylko
“Koks” i nie tylko
Zacznę od popularnie nazywanego wśród braci sportu – koksu, czyli zabronionych przez władze sportowe środków wspomagających.
Od razu wyjaśnienie: środki wspomagające znajdują się na liście międzynarodowej organizacji antydopingowej WADA i są zaakceptowane przez prawie wszystkie kraje członkowskie.
Środki takie nie są prawnie nielegalne, przykładowo – steroidy.
Używanie preparatów steroidowych w różnych postaciach nie jest żadnym wykroczeniem prawnym aż do momentu, kiedy są stosowane do poprawy wyniku sportowego.
Każdy poważny zawodnik startujący na arenach międzynarodowych o tym wie. Nie dość tego – wszystkie krajowe organizacje olimpijskie prowadzą obowiązkowe szkolenia z tego zakresu.
Lista zabronionych środków jest długa, ale obowiązkiem każdego zawodnika jest jej znajomość w szczegółach. Tłumaczenie „a ja tego nie wiedziałem” nie wchodzi w grę.
Prawda jest jednak taka, że zawodnicy, ich trenerzy czy asystujące osoby doskonale te przepisy znają i bardzo często dochodzi do sytuacji ich obchodzenia raczej, niż przestrzegania.
Zacznę od amerykańskiej sensacji sprintu Sha’Carri Richardson.
Jest ona mistrzynią USA. Właśnie wygrała kwalifikacje olimpijskie w Eugene, w stanie Oregon.
Z powodu wpadki dopingowej (stosowanie marihuany) zdyskwalifikowano ją na 30 dni. Wobec tego zakłada się, że nie będzie ona zdolna do olimpijskiego występu na setkę. W tym roku Richardson ustanowiła świetny rekord życiowy – 10.72 s.
Cała gawiedź amerykańska podniosła larum, że marihuana nie pomaga w poprawianiu wyników w sprincie, a wręcz wpływa na nie negatywnie. Dlaczego więc biedną dziewczynę tak krzywdzą?
Na szczęście sama zawodniczka przyznała na Twitterze i Instagramie, że jest „tylko człowiekiem”.
Wszyscy doskonale wiemy z historii, że „tylko ludzie” zgotowali straszliwe losy innym ludziom. Wystarczy przeanalizować czasy nazizmu, komunizmu itd., aby przekonać się, ile zła wyrządzili „ludzie” w imię … „dobrej sprawy”.
Otóż tłumaczenie, że się jest „tylko człowiekiem” nie wchodzi w grę podobnie jak „nie wiedziałem”.
Na tym nie koniec.
Inna gwiazda amerykańska 29-letnia Brianna McNeal, druga w amerykańskich kwalifikacjach przedolimpijskich w Eugene na 100 m ppł – nie pojedzie na Igrzyska Olimpijskie w ogóle.
Ta zawodniczka z kolei została pod koniec 2016 na rok zdyskwalifikowana za unikanie testów antydopingowych. Nie dość tego, po powrocie na bieżnię kombinowała dalej.
Lista jej przestępstw jest okazała i w efekcie dostała teraz pięcioletnią dyskwalifikację od USADA.
Tą decyzję podtrzymał właśnie lozański Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu.
Brianna McNeal to mistrzyni olimpijska 2016 z Rio de Janeiro i mistrzyni świata 2013 z Moskwy. Jej rekord życiowy wynosi 12.26 s.
Dalej – mistrz świata w biegu na 100 m, Amerykanin Christian Coleman jest również mistrzem takich uników i on też nie będzie mógł stanąć na starcie w Tokio.
Zresztą problem ten nie jest tylko amerykańskim problemem. Warto przypomnieć, że również z powodu unikania kontroli antydopingowej zdyskwalifikowani zostali ostatnio mistrzyni świata w biegu na 400 metrów – reprezentująca Bahrajn Nigeryjka Salwa Eid Naser i wicemistrz olimpijski w skoku w dal Luvo Manyonga z RPA. Oboje legitymują się odpowiednio wspaniałymi rekordami życiowymi: 48.14s i 8.65m i byliby faworytami do zwycięstw.
A teraz – z innej beczki: sportu prawdziwie kobiecego.
Największą sensacją ostatnio jest to, że w stolicy Japonii nie będzie mogła pobiec na 400 metrów 18-letnia Namibijka Christine Mboma. Podczas Memoriału Ireny Szewińskiej ustanowiła ona rekord świata juniorek na tym dystansie – 48.54 s, co jest najlepszym tegorocznym wynikiem nawet w kategorii seniorek. Mboma, podobnie jak jej rówieśniczka i partnerka treningowa Beatrice Masilingi, przebywające na obozie we Włoszech, zostały poddane testowi na poziom testosteronu w organizmie. Okazało się, że ze względów naturalnych jest on u nich za wysoki – tak samo jak w wypadku mistrzyni 800 m z RPA Caster Semenyi.
Ten biologiczny przypadek jest nazywany hiperandrogenizmem. Zgodnie z nowo wprowadzonymi przepisami zawodniczki z takimi objawami nie mogą startować na dystansach od 400 metrów do 1mili. Wobec tego trener młodych biegaczek Namibii Henk Botha ogłosił, że obydwie pobiegną w Tokio na 200 metrów.
Niech się martwią sprinterki!
www.bogdanpoprawski.com