Postęp w sporcie
Postęp w sporcie
Norweg Karsten Warholm ustanowił nowy rekord świata w biegu na 400m ppł., a potem zdobył złoto na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.
Jego wynik był znów nowym rekordem świata.
Drugi na mecie – Amerykanin Rai Benjamin również uzyskał wynik lepszy od poprzedniego … niewiele mu ustąpił i obaj uzyskali wyniki lepsze od poprzedniego rekordu świata.
Podobna sytuacja zaistniała wśród pań.
Sydney McLaughlin ustanowiła fantastyczny rekord świata na tym samym dystansie, a potem zdobyła złoto w Tokio.
Wyprzedziła swoją koleżankę z reprezentacji USA, poprzednią mistrzynię olimpijską i rekordzistkę świata Dalilah Muhammad. Obie z wynikami lepszymi od poprzedniego rekordu świata.
Dlaczego o nich wspominam?
Otóż Karsten Warholm wspomniał na łamach mediów, że nowe obuwie do biegania z podeszwami fiberglasowymi, które zresztą w obu przypadkach sam używał, należy uznać za … doping.
Nie tylko zresztą Warholm. Usain Bolt jest również tego zdania.
Doszedł do teoretycznego wniosku, że gdyby używał to obuwie, to jego rekord świata znajdowałby się pewnie gdzieś w granicach 9.4-9.5 sekund…?
Kilka słów wyjaśnienia – otóż wszystkie lub prawie wszystkie gwiazdy sportu są egocentrykami czy egocentryczkami i mają tendencje do patrzenia na świat z własnej, często wygórowanej przez samych siebie pozycji.
Z kolei zimni i racjonalni obserwatorzy mają tendencje do bardziej obiektywnego punktu widzenia.
Zaliczam się do tej drugiej grupy i od razu załączam szaleńczą tezę, że mieliśmy już do czynienia z lepszymi zawodnikami w historii, niż ci dzisiejsi mistrzowie, ale ich wyniki automatycznie zaniżył tamtejszy poziom techniczny, technologiczny czy naukowy w sporcie.
Chyba najlepszym takim przykładem może być amerykański sprinter Jessie Owens.
Owens był rekordzistą świata w biegu na 100 i 200 metrów, w skoku w dal i w sztafecie 4x400m sprzed II wojny światowej.
Jego rekord świata w biegu na 100m wynosił wtedy, w 1936 roku, 10.2 (czas mierzony ręcznie), a w skoku w dal – 8.13m.
Dodam, że biegał on w bardzo ciężkich skórzanych butach, o niesamowitej długości kolców. Były one dostosowane do tamtejszych warunków – żużlowej, miękkiej bieżni.
Startował z dołków samemu wykopanych na bieżni i trenował 3 razy w tygodniu. Żadnych wspomagań, żadnej technologii ułatwiającej trening czy osiąganie lepszych wyników. Wszystko naturalne.
Nie dość tego – żył w czasach, gdzie musiał ustępować miejsca w autobusie czy w kinie – białym Amerykanom. Nawet po zdobyciu 4 złotych medali olimpijskich!
Skacząc ileś pokoleń do przodu, znaleźliśmy się w warunkach zupełnie innych.
Podczas „zimnej wojny” Wschód postanowił zwalczyć Zachód (i vice-versa), a najwidoczniejszym polem, poza wojną oczywiście, były zmagania sportowe. I zaczęło się.
Zrezygnowano z dołków startowych na rzecz bloków startowych (0.1 do 0.2s poprawa), z bieżni żużlowej na bieżnię tartanową (poprawa o 0.5—0.8s), zmiana jakości obuwia (trudno ocenić poprawę wyników, ale jest widoczna), itd.
Najważniejszą jednak zmianą było udoskonalenie metodologii treningu sportowego, a co się z tym procesem łączy – różnych sposobów odnowy biologicznej … i tu najważniejszy element – wprowadzenie środków wspomagających. Ja je tak naukowo i niewinnie nazywam, ale brutalnie można je nazwać dopingiem w sporcie.
Porównuję teraz wyniki Jessie Owensa z najlepszymi na świecie:
Jego 10.2 to byłoby faktycznie 10.40-10.45 według dzisiejszego pomiaru automatycznego.
Teraz prosta matematyka: 10.45 – 0.2 (bloki) – 0.8 (bieżnia) = 9.65.
O nowych kolcach już nie wspomnę. Rekord świata Usaina Bolta wynosi 9.58!
Gdyby Jessie Owens korzystał z masażu, fizjoterapii, specjalnego odżywiania i specjalnych odżywek tak oficjalnie zaakceptowanych jak i tych nielegalnych, jestem przekonany, że jego rekord byłby lepszy od Bolta.
Dodam jeszcze jedno – Jessie Owens nigdy nie narzekał na postęp technologiczny, kiedy poprawiono jego rekordy świata. Tak nawiasem mówiąc …