Tenisowe zawirowania
Tenisowe zawirowania
Sezon tenisowy 2021 dobiega końca.
Był trochę bardziej podobny do normalnego niż ten z 2020, ale równie dziwny. Nie tylko z uwagi na ograniczenia wprowadzone przez poszczególne rządy federalna, prowincjonalne czy stanowe, ale także – przez dynamikę rozwijająca się ostatnio w czołówce światowej.
Dodam – tak wśród mężczyzn jak i kobiet.
Zaczęło się od najdziwniejszego kraju pandemicznego na świecie – Australii.
Przeprowadzono ten turniej z wielkimi bólami, bo wygląda na to, że Australia uwielbia więzić ludzi. W końcu, historycznie, nie ma się czemu dziwić.
Novak Djokovic jest najlepszym tenisistą świata już od dłuższego czasu. Został nim po raz 8 z rzędu i rekordowy. Mimo to jednak jest mu wyjątkowo ciężko w Australii.
Wprawdzie wygrał tam największą ilość tych turniejów to jednak cały czas jest „szczególnie obserwowany”. Można powiedzieć – inwigilowany.
Wygrywa jakby na przekór wszystkim trudnościom.
Dał sobie radę również w Rolland Garros i w Londynie, na Wimbledonie.
Trzy korony. Do czwartej, w Nowym Jorku, zabrakło mu sił.
W międzyczasie pozostałych „trzech wielkich” z wielkiej czwórki przeżywa kryzys.
Rafael Nadal wprawdzie wygrał dwa turnieje (w tym jeden z Djokovicem) ale, wydaje się być u schyłku kariery, głównie przez nękające go kontuzje.
Jego bardzo atletyczny sposób gry wywiera w końcu negatywny wpływ na organizm i będzie mu chyba trudno wrócić na wyżyny tenisowe.
Podobnie ma się sprawa z Rogerem Federerem.
Chłopisko skończyło już 40 lat i wydawałoby się, że nadszedł czas na sportową emeryturę.
Roger jest jednak sportowo dalej bardzo ambitny i ma zamiar powrócić na te tzw. „salony tenisowe”.
Przypomnę, że nie kto inny a Hubert Hurkach zakończył jego zwycięski pochód na jego ulubionym turnieju w Wimbledonie.
Roger Federer jest idolem Hurkacza i to właśnie on mógł swojego idola wykoleić tam na zawsze.
Andy Murray, może najmniej utytułowany z tej czwórki, dalej walczy. Przeszedł operacje biodra i próbuje być widoczny. Ja, znając implikacje wymian stawów biodrowych z własnego doświadczenia, jestem zdania, że daleko nie zajdzie.
Krystalizuje się nowa grupa wiodąca w tym sporcie.
Moim zdaniem Daniil Medwiediew, Alexander Zverev, Andriej Rublew, Stefanos Tsitsipas, Dominic Thiem, Hubert Hurkacz, Jannik Sinner, Mateo Berettini, Casper Ruud zaczną rozgrywać walki o najwyższe pozycje już niebawem.
Djokovica nie należy skreślać. Wprawdzie już bardziej zaawansowany wiekiem, ale dba o siebie i ma mało kontuzji. W końcu kontuzje są wrogiem #1 w tym sporcie.
M\Uważam, że Rosjanin Daniil Medwiediew będzie następnym numerem #1 w tenisie i, jeśli obędzie się bez kontuzji, w miarę szybko.
Niemiec z rosyjskimi korzeniami – Alexander Zverev – wygląda znakomicie.
W ogóle – ta silą męskiego rosyjskiego tenisa zakończyła wszystkich w mijającym sezonie.
Przez lata przyzwyczailiśmy się do dominacji rosyjskich kobiet. Teraz mężczyźni.
Trudno tu mówić o systemie, chyba że finansowym. W przeciwieństwie do czeskiego, gdzie młodzi adepci stawiają pierwsze kroki w miejscowych szkółkach, Rosjanie wybrali szkolenie młodzieży poza granicami swego kraju.
Polska wygląda dość dobrze na tle świata w ostatnich latach.
Po dominacji Agnieszki Radwańskiej i Jerzego Janowicz wyglądało na to, że nastąpi zapaść.
Sukcesy Igi Światek i Huberta Hurkacza tchnęły jednak nadzieje w żagle PZT i należy spodziewać się coraz większej ilości zawodników i zawodniczek z polskimi korzeniami w czołówce rankingów światowych.
Oby tak się stało.
www.bogdanpoprawski.com