Cena zwycięstwa
Cena zwycięstwa
Jeden z najlepszych moich nauczycieli powiedział mi bardzo dawno temu tak:” Jeśli chcesz osiągnąć prawdziwe sukcesy – nigdy siebie nie okłamuj”.
Na pytanie – o kłamaniu innych – tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.
Cóż – miałem szczęście w życiu, bo od samego początku trafiałem na mądrych ludzi.
Zacznę od osobistego przykładu: chciałem zostać mistrzem olimpijskim w pchnięciu kulą.
Nawet dobrze na początku mi to szło. Ustanowiłem rekord Polski w kategorii U-14, reprezentowałem Polskę w kategorii juniorów, ale już wtedy zrozumiałam, że mistrzem olimpijskim nigdy nie zostanę.
Dlaczego? Dlatego, że bardzo twardo stąpałem po sportowej arenie i bacznie obserwowałem co się wokół dzieje.
Było to stosunkowo łatwe: lekkoatletyka jest sportem wymiernym i mierzy się wszystko – wyniki, warunki fizycznie, cechy motoryczne, obciążenia treningowe. Dokonuje się szczegółowych analiz biomechanicznych, biochemicznych, biologicznych, farmaceutycznych …
It tu zaczyna się cała zabawa: analizy biochemiczne i farmaceutyczne.
Łatwo jest stwierdzić, że do poszczególnych sportów należy selekcjonować odpowiednich osobników czy osobniczki. Logicznym jest to, że gimnastyce takie “potwory” po 2 m wzrostu i 150 kg wagi nie mają czego szukać i, odwrotnie, w pchnięciu kulą właśnie niewielkie osoby mają niewielkie szanse.
Już w dawnych epokach zauważono, że nawet najlepiej przygotowani zawodnicy niekoniecznie wygrywają, gdyż w końcowym rozrachunku liczy się nieznaczna końcowa przewaga, legalna lub nielegalna.
Legalna – to po prostu lepsze warunki fizyczne zawodnika, który przykładowo, pochyli się na mecie i w ten prosty sposób wygra.
Nielegalne – to nic innego niż doping.
Doping znany jest od początku istnienia ludzkości i nikt nic nowego przez tysiąclecia nie wymyślił.
Wymyślono jednak i wymyśla się na bieżąco sposoby na poprawę wszystkiego.
Ostatnio opracowano inny rodzaj obuwia. Co tu dużo mówić – doping technologiczny. Dozwolony.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy ustanowiono wiele rekordów świata szczególnie na dłuższych dystansach.
Firma Nike, która właśnie z tego rodzaju obuwiem pierwsza wkroczyła na rynek, przeprowadziła nie tak dawno specjalny bieg maratoński, podczas którego zwycięzca miał jako pierwszy pobiec poniżej 2 godzin.
Prawie się udało. Nie uznano nowego rekordu tylko ze względów proceduralnych.
W latach 1970-80-tych nagminnym było używanie środków z rodziny steroidów.
Wykryto bowiem, że używanie obojętnie jakiego środka z tej grupy skraca okres wypoczynku po ciężkich treningach, przez co zawodnik może trenować więcej lub na większych obciążeniach.
Proceder ten był i jest popularny na całym świecie, ale został szczególnie doskonale rozwinięty w NRD i w Związku Radzieckim. Obojętnie jednak jak porównywać osiągnięcia w tym szaleńczym zakresie, nie było równych naukowcom i trenerom z NRD.
To oni doszli do wniosku, że największą ilość medali do zdobycia jest wśród kobiet, charakteryzujących się budową morfologiczną zbliżoną do mężczyzn, (takie były ich kryteria selekcyjne) czyli, już od samego początku – naturalna przewagą biologiczną.
Do tego dołożono wysoko wyspecjalizowany doping, zwykle steroidowy i w efekcie tylko największe gwiazdy mogły te enerdówki pokonać.
Proceder ten nie był ograniczony tylko wśród kobiet. Mężczyźni, a jakże, również w tym brali udział, szczególnie w sportach siłowych: podnoszenie ciężarów, rzuty lekkoatletyczne itp. Rozwój siły jako cechy motorycznej był w takich przypadkach szybki, prosty i skuteczny.
Wprawdzie mówiono, że ten proceder jest niezdrowy, lecz nikt tego poważnie nie traktował … aż do ostatnich lat.
Ni stad ni zowąd czterech czołowych młociarzy – medalistów olimpijskich ZSRR nagle umarło: Jurij Sedych, Sergey Litwinow, Igor Nikulin i Jurij Tamm. Do tego – Amerykański miotacz kulą C.J. Hunter … O innych nie wspomnę.
Wszyscy mieli do czynienia ze steroidami. Wszyscy – na atak serca.
I tu wracam do początku tych wynurzeń: “Jeśli chcesz osiągnąć prawdziwe sukcesy – nigdy siebie nie okłamuj”.
www.bogdanpoprawski.com