Pracownik czy samo – zatrudniający się?
Pracownik czy samo – zatrudniający się?
Jest to odwieczny problem zarówno dla pracodawców, jak i samo-zatrudniających się podwykonawców.
Niejednokrotnie dopiero pójście do sądu pozwala na przekonanie agencji o tym, kto ma rację. Przez ponad 100 lat działalności agencji nie udało się stworzyć jasnych i jednoznacznych kryteriów, które by ustaliły jednoznaczne zasady samo-zatrudniania lub zatrudnienia.
W sierpniu 2021 francuski sąd French Court of Quebec rozpatrzył sprawę D.G. Macdonald Ltee vs. QRA (2021 QCCQ 8591, w której ośmiu kierowców ciężarówek zajmujących się przeprowadzkami mieszkańców domów rozliczało się z agencją jako firmy samo-zatrudniające się i nie odprowadzało miesięcznych składek pracowniczych do agencji. Jeden z nich, który prowadził biznes jako korporacja, został przez agencję pominięty w kalkulacji składek, pomimo identycznych okoliczności.
Sąd zauważył, że definicja zatrudnienia w prawie cywilnym w prowincji Quebec różni się od definicji w prawie “common law” w zakresie podporządkowania się lub kontroli pracodawcy jako istotny element kontraktu pomiędzy pracodawcą a pracownikiem. Sąd wziął pod uwagę poprzednie decyzji sądu Federal Court of Appeal, które decydowały o tym, czy był to “contract of employment” czy też “contract of enterprise” według prawa cywilnego w Prowincji Quebec.
Sąd zauważył, że standardowy formularz użyty przez kontrolera dał jedynie powierzchowne rozumienie sytuacji. Używanie kwestionariuszy jest powszechne w przypadku kontroli przeprowadzaniej przez agencję. Sąd zauważył, że kontroler w ogóle nie wziął pod uwagę kosztów poniesionych przez kierowców, jak również wykazał całkowity brak rozumienia niektórych innych elementów relacji takich jak zasady rozliczeń i płatności, stosunek do innych stron w relacjach biznesowych, oraz własności pojazdów.
Podatnik wygrywa
Sąd ustalił, że element kontroli płatnika wobec kierowców nie był wystarczający do uznania, że było to zatrudnienie. Płatnik nie decydował, jakie kontrakty były akceptowane oraz jak je wykonywać. Kierowcy wybierali drogę transportu i byli odpowiedzialni za ładowanie i rozładowywanie oraz większą część kosztów, takich jak paliwo, opłaty za mosty i drogi, jedzenie, zakwaterowanie i ubezpieczenie. Kierowcy mogli zatrudniać pomocników jako pracowników i płatnik nie miał prawa do zmiany tej aranżacji. Płatnik posiadał ciężarówki, które podlegały negocjacji, ponieważ kierowcy mieli prawo użycia własnych pojazdów. Płatnik nie miał prawa nadzoru nad pracą kierowców oraz nie doradzał/nakazywał jak miała być wykonana praca. Płatnik monitorował jedynie rezultaty.
Ponadto sąd ustalił, że
1. Kierowcy posiadali zarówno kanadyjskie, jak i amerykańskie licencje, za które sami płacili;
W kosztach licencji był niemałe opłaty za testy na narkotyki i sprawdzenie historii kryminalnej.
2. Płatność nie miała charakteru regularnej płacy, lecz była funkcją działki za kontrakt przewozu.
3. Kierowca był odpowiedziałny za 48% strat wynikających z uszkodzeń zawartości transportu, ale odpowiadał 100%. gdy straty wyniknęły z winy kierowcy lub pomocnika.
4. Kontroler nie uważał, że obciążenia za straty były poważnym czynnikiem, ale sąd uznał, że potencjalne obciążenia miały charakter zmiennych kosztów, które mogły zaważyć na zyskach.
5. Kierowcy, którzy nie dowieźli ładunków, nie otrzymywali wynagrodzenia.
Biorac pod uwagę powyższe czynniki, sąd zdecydował, że kierowcy nie byli pracownikami, lecz samo-zatrudniającym się wykonawcami.
Bezkarne rozporządzenia
W długim artykule-eseju napisanym w listopadzie 2021 przez pana Bruce Hindmarsch, autor omówił decyzje naszych władz odnośnie wiadomo czego. Przedstawię niektóre konkluzje autora, które zebrał na podstawie wielu prac naukowych oraz różnych analiz publikowanych w liczących się fachowych czasopismach.
Zarządzenia odnośnie szprycowania oraz paszportów odbierają fundamentalne ludzkie prawa części społeczeństwa, która nie godzi się na poddanie się szprycowaniu pod groźbą utraty możliwości pracowania i zarabiania pieniędzy na utrzymanie rodziny, nie mówiąc o ograniczeniach poruszania się, uczestniczenia w religijnych i biznesowych spotkaniach, etc. Jest to medyczna segregacja i medyczny apartheid.
Dzieje się tak pomimo zapewnień naszych liderów, że tak nie będzie, bo przecież prawo kanadyjskie na to nie zezwala (Konstytucja, Charter of Rights).Nie tak dawno, bo w sierpniu 2021, członek parlamentu Joyce Murray zapewniała, że nasz lider nie ma zamiaru wprowadzić nakazów szczepień oraz paszportów. Ale wkrótce potem, po ogłoszeniu wyborów, rząd odwrócił kurs o 180 stopni. Do kosza poszła Konstytucja, Charter oraz hasło „moje ciało, mój wybór”, które obowiązywało od roku 1983, kiedy zalegalizowano aborcję w Kanadzie oraz opinie uznanych przez świat lekarzy i naukowców, którzy polecali procedury leczenia inne niż szprycowanie.
W styczniu 2021 nasz lider był przeciwny narzucaniu szprycowania, ponieważ uważał je za ekstremalne posunięcie.Zapytany o to, odpowiedział, że są ludzie, którzy nie mogą się szprycować ponieważ mają problemy zdrowotne oraz z wielu innych powodów. W trakcie akcji przedwyborczej szefowa Chief Human Resources, Christine Donoghue, napisała do zastępców ministrów, że rząd zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy mogą być szprycowani, stąd będzie potrzeba przedyskutowania jak inaczej można podejść do tego problemu. Ale te etyczne dylematy poszły wkrótce w zapomnienie. Są powody na sceptycyzm wobec zapewnień rządu, który już w kwietniu 2020 analizował możliwość wprowadzenia paszportów.
Rząd ogłosił, że zakupił tyle fiolek preparatu, aby zaszprycować w przyszłości każdego kanadyjczyka sześć razy. Podobnie miała miejsce sytuacja w Prowincji British Columbia. W maju 2021, główny medyk prowincji, Bonnie Henry, zapewniała, że nie można powiększać nierówności w prowincji poprzez paszporty w celu umożliwienia dostępu do usług, więc nie będzie popierać takiego rozwiązania. A w sierpniu 2021 ta sama osoba ogłosiła nakaz poszportów oraz elektronicznych ID. Osoby niezaszprycowane są wyłączone z dostępu do różnych miejsc i akademików (studenci). Dzięki zachęceniu przez głównego medyka prowincji, wprowadzono nakazy szprycowania dla pracowników rządowych, oraz pracowników wielu dziedzin gospodarki objętymi przepisami, takich jak służba zdrowia, uniwersytety. Zaszprycuj się, albo nie pracujesz.
26 września 2021 nasz lider obiecał prawną protekcję dla pracodawców, którzy wymagają szprycowania, eliminując odpowiedzialność prawną pracodawców za naruszenie praw prywatności, lub za medyczny przymus oraz zwolnienie z odpowiedzialności z powodu uszkodzeń po-szprycowych.
Jeżeli ktoś myślał, że odpowiedzialność prawna będzię następstwem narzuconych obowiązkowych szprycowań, to się grubo myli.
Autor zadał kluczowe pytanie: Jak rząd może oskarżać obywateli o brak odpowiedzialności z powodu decyzji nieszprycowania się, skoro dał sobie prawo braku odpowiedzialności za potencjalnie szkody i dotkliwe złe zdrowotne konsekwencje nakazów i przymusów?
Utrata pracy z powodu odmówienia szprycowania stanowi nowy, wysoki poziom przymusu. Nie promuje się badań odporności, natomiast wzrasta nacisk na opornych, bez względu na stan wiedzy po 19 miesiącach. Nikt nie rozważa się tematu spadku zgonów oraz czy tzw. “ pandemia” przypadkiem już się skończyła i obecne obostrzenia nie mają sensu. Gdyby ogłoszono koniec pandemii, to wszystkie obostrzenia by nie miały racji bytu, bo stan wyjątkowy należałoby odwołać.
6 sierpnia 2021, dyrektor CDC przyznała, że szpryce nie zapobiegają transmisji patogenów. Ewidentnie rząd lubi ludzi którzy się zaszprycowali i roznoszą chorobę, ale nie lubi ludzi, którzy nie zaszprycowali się i też roznoszą chorobę. Ludzie zaszprycowani dalej muszą nosić maski, ponieważ nie ma powrotu do “normalności” po wzięciu szprycy. Gdy porównamy tę szprycę do szprycy przeciwko Żółtej Gorączce, to możemy stwierdzić, że po jej zaszprycowaniu można było podróżować na krańce świata, bo ona dawała ochronę przed chorobą.
Nawet jeżeli ktoś zaliczył wiadomo co, to nie ma znaczenia dla napędzających szprycowanie bez względu na okoliczności. Karanie osób odmawiających szprycowania nie ma sensu. Ponadto, stosunek ryzyka do korzyści dla osób odmawiających szprycowania stanowi wzięcie na siebie wszystkich potencjalnych konsekwencji szkód wywołanych szprycą bez widocznych korzyści, skoro dalej można zachorować i ponadto trzeba nosić maski. Ponadto istnieje wiele dowodów na to, że wzięcie szprycy przez osobę, która przeszła chorobę, jest bardziej ryzykowne. Powrót do “normalności” nie jest powrotem do punktu przed ogłoszeniem stanu wyjątkowego. On być może wróci, ale dopiero gdy będziemy mogli zobaczyć nasze twarze bez masek. Polecam cały artykuł, który ma 97 stron.
Piotr Z. Chwalisz
M.Sc. TEP
905 821-1888
647 648-6363