Szachowanie sportowcami
Szachowanie sportowcami
Iga Świątek wygrała swój czwarty z rzędu turniej tenisowy.
Był to turniej z serii „500” na kortach ziemnych w Stuttgarcie.
Niesamowite osiągnięcie!
W finale pokonała Białorusinkę Arynę Sabalenkę – osobę uznawana przez wiele organizacji jako „personę non-grata”. Z jakiego powodu? Ano z takiego, że pochodzi z Białorusi.
Iga przeszła trudny półfinał, w którym pokonała w trzech setach Rosjankę Ludmiłę Samsonową, również uznawana przez wiele organizacji jako „personę non-grata”. Z jakiego powodu? Ano z takiego, że pochodzi z Rosji.
Wszyscy wiemy o wojnie rosyjsko-ukraińskiej z mediów i każdy z nas ma swoją interpretacje aktualnych zdarzeń i powodów, a w te nie chcę, broń Boże, wnikać.
Chce tylko pokazać wykorzystywanie znanych sportowców do celów politycznych różnych krajów w różnych okresach.
Zacznę od zdarzeń najświeższych: w tenisie.
Obie organizacje zarządzające tym sportem: ATP wśród mężczyzna i WTA wśród kobiet jasno i wyraźnie ogłosiły, że ani zawodnicy, ani zawodniczki nie powinny być karani za bycie obywatelem jakiegokolwiek kraju, wyznawania jakiejkolwiek religii czy posiadania jakiegokolwiek światopoglądu.
Jak dotychczas – sprawy toczyły się według oczekiwań, aż do momentu kryzysu w Australii.
Novak Djokovic, który uważa, że ma prawo dbania o własny organizm według swojego uznania początkowo dostał wizę, czyli zgodę rządu Australii, na wjazd i wzięcie udziału w „Australian Open” (komitet organizacyjny turnieju zaprosił go z numerem #1), lecz w kilka dni później, pod wpływem presji politycznej, wydalono go za jego „niebezpieczną postawę dla Australijczyków”.
Teraz – komitet organizacyjny turnieju w Wimbledonie postanowił nie dopuścić Białorusinów i Rosjan do wzięcia udziału w tym zasłużonym turnieju. Powód – pochodzenie.
ATP i WTA zdecydowanie sprzeciwiły się takiej decyzji. Obie organizacje wpadły na pomysł obniżenia rangi Wimbledonu przez nieprzyznawanie punktów rankingach.
Taka decyzja uderza z kolei w zawodnikowi innych krajów, nie mających nic wspólnego z wojną.
Tu taki przykład mogący poruszyć uczucia polskich kibiców: Iga Świątek wygrywa Wimbledon … i nie otrzymuje żadnego punktu za tak cenne zwycięstwo?
Taka zbiorowa odpowiedzialność mnie przeraża.
Moja żona, urodzona i wychowana w Kanadzie, przebywała ze mną prawie dwa lata w Polsce.
Mieszkaliśmy w Warszawie i bardzo chciała poznać stolicę i jej historię.
Wielokrotnie zatrzymywała się przed tablicami rozstrzelanych na ulicach pytając mnie o szczegóły.
Moja odpowiedź: Niemcy rozstrzeliwali 100 Polaków za jednego zabitego Niemca. 100 – pierwszych lepszych, którzy akurat znaleźli się w pobliżu. Niewinnych. Nawet nie wiedzących o co chodzi.
Nie mogła w to uwierzyć.
Inne przykłady zbiorowej odpowiedzialności:
W 1980 roku kraje Zachodu zbojkotowały Igrzyska Olimpijskie w Moskwie dlatego, że ZSRR zaatakował Afganistan.
(Dodam, że USA zaatakowały Afganistan w 2001 roku i po 20 latach zostawiły ten kraj w ruinach. W międzyczasie amerykańscy zawodnicy nie byli w żaden sposób dyskryminowani. Tu można by dodać najazd na Irak pod wymyślonym pretekstem irackiej broni masowego rażenia, co nawet Amerykanie przyznali – że był to tylko nieprawdziwy pretekst.)
W 1984 roku – Wschód odegrał się na Ameryce i nie przysłał swoich zawodników.
Podobna sytuacja: niewinni zawodnicy używani jako pionki na szachownicy rozgrywek politycznych.
Politycy i wielki biznes ciągną za sznurki kukiełki wojny poza zasięgiem wzroku, z ukrycia.
Używając sportowców dla swoich celów widzą szybki bezpośredni oddźwięk swoich malwersacji.
Sportowcy z kolei zaczynają swoje kariery jako niewinne dzieci, trenują przez wiele lat i w momencie, kiedy chcą zebrać owoce swojej długotrwałej pracy – brutalnie zostają skierowani na boczne tory.
Wiem, że wojny niczego dobrego nie przynoszą.
Patrząc na sytuację na Ukrainie widzimy chyba jasno, że jedynymi przegranymi są prości i biedni ludzie, ich dzieci i … sportowcy.