Wimbledon 2022
Wimbledon 2022
Od dziecka, kiedy tylko dowiedziałem się, że bycie Polakiem czy Żydem było karane, lub za zabicie Niemca zabijano 100 niewinnych Polaków, rozstrzeliwując ich na ulicach – jestem absolutnym przeciwnikiem zbiorowej odpowiedzialności.
Jestem też przeciwnikiem zbiorowego osądu przez tłuszczę kibiców czy innych grup społecznych. Po to jest niezawisłe sądownictwo.
Dlaczego tak zaczynam? Wyjaśnię za chwilę.
Finał gry pojedynczej kobiet wygrała Elena Rybakina, Rosjanka reprezentująca Kazachstan.
Było to ważne wydarzenie, zresztą nie tylko pod względem sportowym.
Rybakina, urodzona w Moskwie, mieszkająca w Moskwie, trenująca w Moskwie (do przeprowadzki do Kazachstanu trenerem był znakomity Andriej Czesnokow, od 2019 – Stefano Vukov), reprezentowała Rosje do 2018 roku , po którym zmieniła barwy na Kazachstan.
Kazachstan dał jej po prostu więcej pieniędzy, tak jak w przypadkach wielu lekkoatletów z Kuby, Nigerii, Kenii – wybierających lepsze warunki w krajach arabskich, Turcji, Holandii czy innych krajach – USA czy Kanadę w ten bigos wliczając.
Komitet organizacyjny Wimbledonu zdyskwalifikował wszystkich tenisistów i tenisistki z Rosji i Białorusi … o tak, za przynależność do swojego kraju. Dodam, że żaden inny turniej tego nie dokonał.
W końcowym efekcie sytuacja ułożyła się dla organizatorów dość dramatycznie – bo finał wygrała … Rosjanka.
Obserwując sytuację na terenie kompleksu Wimbledonu po finale, można było mieć wątpliwości, która tenisistka tak naprawdę wygrała. Na pokonaną Tunezyjkę Ons Jabeur czekał tłum skandujący “mistrzyni, mistrzyni”, a triumfująca reprezentantka Kazachstanu Jelena Rybakina, która podczas wywiadów tylko od czasu do czasu delikatnie się uśmiechała, była mocno osamotniona.
Obie zawodniczki już za sprawą awansu do finału Wimbledonu osiągnęły życiowy sukces. Obie też zapewniły tym samym historyczne osiągniecia krajom, które reprezentują – Kazachstanowi i Tunezji. Tylko jedna z nich mogła w sobotę zrobić krok dalej i zrobiła to ta pierwsza.
W związku z jej zachowaniem po ostatniej akcji oraz scenkami, które miały miejsce kilka godzin po meczu, można byłoby mieć jednak spore wątpliwości, która z zawodniczek okazała się tu lepsza.
Inaczej potoczyły się losy spotkania finałowego wśród mężczyzn.
W finale spotkali się dwaj zawodniczy, akurat nielubiani przez londyńska publiczność: Serb Novak Djokovic i Australijczyk Nick Kyrgios.
Dlaczego nielubiani? Ano – nie pasują do snobistycznych wyobrażeń zachowania się sportowców przez angielską publiczność. Zresztą nie tylko angielską.
Mecz był zaiście wspaniały.
Faworytem był Djokovic, lecz Kyrgios od kilku dobrych tygodni pokazywał wielka formę sportową już nawet przed wimbledońskim turniejem.
Kyrgios ma 27 lat i od dawna rokuje wielkie nadzieje. Jest niezwykle utalentowanym tenisistą, jednak ten talent nie rozwija przez swoje luzackie podejście do życia.
Najlepiej może o tym świadczyć jego wypowiedź w pomeczowej konferencji prasowej. Powiedział: „Mam wrażenie, że gdybym dziś wygrał, to miałbym problemy z motywacją. Całe życie mówiono mi, że triumf w Wimbledonie to najwyższe osiągnięcie.”
Novak Djokovic wygrał po raz 21-szy w turnijch wielkoszlemowych.
Prowadzi nadal Nadal z 22-ma tytułami.
Przewidywałbym, że Novak łatwo sobie poradzi ze zdobyciem największej liczby Grand Slamów, jednak następne dwa w USA i Australii znów odpadną ze względu na jego stanowisko w sprawie szczepień C-19.
A na koniec przytoczę jeszcze raz wypowiedź Kyrgiosa:
„Nie sądzę, by dawni zawodnicy i starsi ludzie to pojmowali. Nie rozumieją, jak wiele negatywnych rzeczy i opinii pojawia się na twojej drodze. Trudno się z tym mierzyć. Dlatego tak podziwiam Federera, Djokovica i Nadala. To, z czym oni się mierzą, musi być wariactwem. To według mnie pokazuje, kto jest mistrzem.”
Nic dodać, nic ująć.