Olimpijskie wioski
Olimpijskie wioski
Mistrzostwa Świata w piłce nożnej już w końcowej fazie.
W momencie, kiedy piszę te słowa już tylko cztery drużyny zostały na placu boju: Argentyna i Francja jako faworyci i Chorwacja z Marokiem – jako niespodzianki.
Otóż już dawno rzuciło mi się w oczy fascynujące zjawisko w świecie sportowym: „wioska olimpijska”.
Byłem osobiście w czterech takich wioskach: w Moskwie, Seulu, Barcelonie i Atlancie.
Wszystkie charakteryzowały się tym samym: cała masa ludzi z całego świata walczących o to samo.
Przeleciało trochę czasu – sytuacja jednak się nie zmieniła. Nie dość tego – poszczególne reprezentacje tych różnych nacji zaczynają same przypominać takie mini-wioski olimpijskie. Mam na myśli emigrantów.
Zresztą sam jestem jednym z wielu tysięcy takich przykładów.
Wyemigrowałem z Polski, wylądowałem w Kanadzie i zacząłem ją reprezentować jako trener.
Największą gwiazdą naszej kanadyjskiej lekkoatletyki był wtedy sprinter Ben Johnson, uroczony na Jamajce. Ten już jako nastolatek przybył do Kanady, stal się jej najjaśniejszym i najciemniejszym w historii punktem na światowej arenie sportowej.
Kanada jest krajem emigrantów, tak zresztą jak USA, Australia czy Nowa Zelandia, jednak w ostatnich latach chyba wszystkie kraje zaczęły coraz bardziej przypominać takie wioski olimpijskie.
Te wielkie watahy emigrantów na każdym kontynencie sprawiają, że narodowe odrębności zanikają.
Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych poszczególne reprezentacje charakteryzowały się w większości „domorosłym” talentem tak trenerskim jak i zawodniczym.
Dodam, że do końca lat osiemdziesiątych sprawy składów i występów reprezentacji miały ogromny wydźwięk polityczny, szczególnie w krajach „demokracji ludowej”.
Poszczególne rządy opłacały ogromne wydatki sportowe, jednak z biegiem czasu zaczęły je redukować.
Skutkiem tego pewne grupy w moim sporcie (lekkiej atletyce) zaczęły mieć charakter międzynarodowy.
Szczególnie w USA, gdzie sport studencki od pokoleń jest właśnie tak zorganizowany.
Trener danego uniwersytetu rekrutuje najlepsze talenty z całego świata. Uniwersytet przyznaje stypendia sportowe i zwykle amerykański trener szkoli takie międzynarodowe „zbiorowiska” sportowe.
Ostatnio doszło jednak do kolejnej zmiany: trenerami są już nie tylko Amerykanie, ale również trenerzy spoza USA (Meksyk, Portoryko a nawet Polska!)
Podobnie, choć odwrotnie, ma się sprawa w piłce nożnej, gdzie trenerami poszczególnych reprezentacji przez wiele lat byli trenerzy z innych krajów.
To była „normalka”. Teraz dochodzi dodatkowa kombinacja: zawodnicy reprezentujący poszczególne kraje nawet w nich nie mieszkają.
Polska przez laty była, i dalej być próbuje, bardzo „etniczna”, aż do wyłomu, kiedy to Emanuel Olisadebe wskoczył do kadry, a później – Leo Beenhakker został selekcjonerem.
Potem wrócono do „korzeni” i niewiele się zmieniło.
W tegorocznym katarskim wydaniu polska reprezentacja posiadała Matta Casha, urodzonego w Anglii i entuzjastycznie śpiewającego polski hymn narodowy, jednak to wszystko. Reszta – to rezultat angielskiego szkolenia i EPL.
Nicola Zalewski – to drugi taki przypadek. Urodzony we Włoszech. Ten z kolei mówi po polsku, z ładnym włoskim akcentem.
Kanada – to chyba najlepszy przykład piłkarskiej międzynarodówki w dniu dzisiejszym.
Pamiętamy chyba Tomka Radzińskiego, ponad 46-krotnego reprezentanta urodzonego w … Poznaniu.
Obecnie najlepszy kanadyjski piłkarz Alphonso Davies urodził się w Ghanie. Spędził wiele lat w obozie uchodźców i wreszcie wylądował w Kanadzie w Edmonton. W śniegu i mrozie.
Uparł się. Został wielką gwiazda piłkarską nie dzięki kanadyjskiemu super-szkoleniu. Dzięki szybkiemu „załapaniu” się do gry w MLS a potem – dzięki szybkiemu transferowi do Bayernu Monachium. Właśnie dlatego!
Tak w ogóle to aż siedmiu reprezentantów Kanady urodziło się poza Kanadą. Trener reprezentacji – też.
Strasznie nie lubię słowa „globalizm”, jednak w sporcie ma ono bardzo aktualny wydźwięk.
W końcu aż 14 marokańskich kadrowiczów, w tym wszystkie największe gwiazdy (a bramkarz – w Kanadzie), urodziło się w innych krajach, podobnie jak selekcjoner.
Chyba tak to już pozostanie.
www.bogdanpoprawski.com