Narodowe uwarunkowania
Narodowe uwarunkowania
Wychowałem się w rodzinie z długimi tradycjami zamiłowania do ładu i porządku, obowiązkowości, profesjonalizmu. Co tu dużo mówić – takiej ogólnie przyjętej przed laty uczciwości zawodowej. Takie zakorzenione podstawy pozostają na zawsze.
Lata kształtowania w PRL wpłynęły na to, że byłem i jestem w stanie dostrzegać pełne zaangażowanie i kompetencje do pracy czy profesjonalnych poczynań lub jego brak. To były lata komuny, gdzie przysłowie „czy się stoi czy się leży – dwa tysiące się należy” było przyjęte jako jedno z najnormalniejszych.
I tu się cała różnica zasadza. W sporcie, tak jak i wżyciu, chodzi o pełne zaangażowanie czy kompetencję, aby osiągnąć wyznaczony cel.
W działalności sportowej takie zaangażowanie i kompetencja są wyraźniej widoczne niż w codziennym, normalnym życiu. Chodzi tu o ilość uczestników. W małych grupach wszyscy członkowie widzą i wiedzą, kto się angażuje, kto jest kompetentnym, a kto nie. W wielkich – ta obserwacja czy ocena jest trudniejsza.
Żeby organizacja czy społeczeństwo działały na pełnych obrotach, prężnie, trzeba pełnego zaangażowania i odpowiednich kompetencji wszystkich uczestników.
Najlepiej taka sytuacje widać w reprezentacjach narodów w grach zespołowych.
Spójrzmy na Polski Związek Piłki Nożnej.
Reprezentacja na największe imprezy sportowe na świecie jest selekcjonowana przez jednego człowieka z praktycznie nieograniczoną władzą. Wyobraźmy sobie, że taki człowiek nie jest w 100 procentach zaangażowany lub niekompetentny.
Ten człowiek jest wybrany przez prezesa PZPN, który również otrzymuje praktycznie nieograniczona władzę od zarządu. I znów wyobraźmy sobie, że taki człowiek jest niekompetentny.
Zarząd składa się z przedstawicieli – delegatów poszczególnych okręgów. Kompetentnych?
Krótko mówiąc – jakie społeczeństwo, a ściślej społeczność piłkarska, taki porządek w tym piłkarskim młynie.
Dorzućmy do tego jeszcze brak zaangażowania (bo przecież nic mi nie zrobią, gdy przegramy) lub możliwości jakichś lewych dochodów (50 mln złotych od premiera?) i chyba nie ma się czemu dziwić?
Praktycznie we wszystkich sytuacjach „ryba psuje się od głowy”, ale tą głowę wybiera społeczeństwo. Przynajmniej w tzw. krajach demokratycznych.
Takie małe grupy mają szanse na przebicie się szybciej niż wielkie z wielkim bagażem różnych „naleciałości”, a PZPN ma tych naleciałości całą masę.
Zacznijmy od najniższego poziomu rozgrywek: przekupstwo, słaba organizacja, niski poziom rozgrywek, brak myśli szkoleniowej, słaba baza młodzieżowa.
Jest to jednak i niestety – fundament, na którym jest budowana twierdza PZPN.
Dalej jest trochę lepiej, jednak na etapie przechodzenia do ekstraklasy ta ciągłość się zamazuje.
Dlaczego? Czołowe kluby chcą mieć jak najlepszych zawodników, ale z polskiego podwórka, przez ten brak dobrego szkolenia od podstaw, takich talentów nie można przyciągnąć, bo ich po prostu nie ma.
Co robić? Odpowiedź nie jest wcale prosta.
Ktoś może powiedzieć, że kluby w innych krajach, jak i reprezentacje, jakoś sobie z tym radzą. I tak, i nie.
Przykładowo – w Anglii szkolenie młodzieży oraz zawodników na poziomie 5-tej ligi jest pewnie tak dobre jak w Polsce na poziomie II ligi, ale to lata tradycji i większych nakładów finansowych właśnie na ten sport. Podobnie jest w innych krajach Zachodu, gdzie szkolenie od podstaw jest już dobrze zakorzenione i zrozumiane przez społeczeństwo jako konieczność rozwoju psychiczno-fizycznego młodzieży.
Inne kraje są być może mniej zaawansowane w szkoleniu młodzieży, ale ze względu na klimat i mniejszą ilość dyscyplin sportowych tam uprawianych, piłka nożna jest automatycznie numerem 1 w wyborze.
Spójrzmy na Brazylię czy Argentynę. Tam szkolenie pozostaje na tym samych etapie jak kiedyś: gra w piłkę na ulicach 365 dni na rok i godzinami dziennie. Najlepsze jednostki, a jest ich dużo, trafiają do dobrych i dobrze zorganizowanych klubów, gdzie otrzymują końcowy szlif umożliwiający grę w reprezentacji.
Do tego dochodzi kombinacja obu szkół – jak na przykład w Maroku.
Klimat tam jest doskonały do uprawiania piłki nożnej przez cały dosłownie rok. Dodatkowo jednak, bliskie ich więzi (przez dawniejszy kolonializm, a dzisiejszą odwrotną emigrację) i wpływy holenderskie i belgijskie są spore. Największy jednak wpływ na poziom piłki nożnej w tym kraju ma bliski kontakt ze szkoleniem francuskim.
Oczywiście każdy kraj musi sobie wybrać swój indywidualny typ szkolenia, jak, przykładowo Chorwacja.
Ale o tym, kiedy indziej.
www.bogdanpoprawski.com