Król Novak
Król Novak
Jezus powiedział: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią” …
To samo można chyba powiedzieć o rządzie australijskim 2022/2023. Chodzi tu o traktowanie największej gwiazdy tenisowej na świecie.
Po ubiegłorocznej deportacji z Australii Djokovic nie mógł się psychicznie pozbierać przez dobre kilka miesięcy. To nie tyle z powodu samej deportacji, lecz z faktu, że Australijczycy brutalnie zgnietli jego, bądź co bądź, wielkie „ego”. Oczywiście to, o czym mówię może nikogo nie przekonywać, a zrozumienie będzie tylko adekwatne do „ego” czytającego. Dodam tutaj, że jest to bardzo ważny, bodaj najważniejszy element osiągania najwyższych sukcesów na świecie obojętnie w jakiej dziedzinie działalności ludzkiej.
Novak Djokovic wygrał chyba największy turniej w życiu. Nie tylko z powodów sportowych, ale przede wszystkim z tych pozasportowych.
Istnieje takie powiedzenie, że sukces jest najlepszym sposobem na rewanż. Absolutnie się z tym zgadzam.
Wygrał tenisista, który ulubieńcem mediów Zachodu nie jest. Nie dość tego. Wygrał w sposób bezapelacyjny, wręcz na zasadzie „a ja ci pokażę”.
Oczekiwałem z niecierpliwością komentarzy angielskojęzycznych znawców i wyglądało to podobnie jak w Polskim Radio w dniu wybrania kardynała Karola Wojtyły na papieża. Ostatnią pozycją wiadomości był suchy fakt Jego wybrania bez żadnych komentarzy. Dopiero po kilku dniach zdecydowano, że coś pozytywnego trzeba w końcu powiedzieć. Podobnie z Novakiem.
Novak Djokovic jest autentycznym symbolem walki o wolność jednostki. Tak ogólnie.
Nie poddał się kowidowemu szaleństwu, nie dość tego – oficjalnie głosił, że przeciwstawia się takiej brutalnej globalizacji używając wirusa, do dziś nieznanego tak na prawdę, pochodzenia.
Komentatorzy amerykańskich telewizji do teraz nie wiedzą, co powiedzieć. Prywatnie wiedzą, lecz otwarcie? Musza się wstrzymać do momentu otrzymania wskazówek od swych zwierzchników.
Przemowy zawodników po zdobyciu pucharów są zwykle nudne, pełne frazesów, lecz na przemowę Djokovica czekałem z wielkim zainteresowaniem.
I tu nagle – niespodzianka. Pierwszym był Stefanos Tsitsipas i zupełnie dla mnie niespodziewanie, pięknie przedstawił swoje bardzo mądre przemyślenia. Niespodzianka!
Potem przyszła kolej na Djokovica i już widziałem napięcie na twarzach stojących za nim australijskich oficjeli, bo trudno było się nie spodziewać czegoś w rodzaju pokazania środkowego palca. Ale nic z tego.
Novak nadepnął im na odcisk w sposób najbardziej wyszukany.
Myślą przewodnią była ta o nie pozwoleniu zabierania swojego marzenia o wielkości/sukcesie nikomu, ale to nikomu. Mowę zaadresował do młodych adeptów sportu, jednak tylko totalny „beton” tego przesłania nie zrozumiał.
Djokovic przyznał także, że do aniołków nie należy i przeprosił wszystkich w swojej ekipie za trudności, które im na bieżąco dostarcza. Tą wypowiedz można zinterpretować też jako ogólne przeprosiny.
Wielcy ludzie, czy to mistrzowie sportu, czy biznesmeni, czy artyści, czy przywódcy mają tzw. „trudne charaktery”. ”Trudny charakter” jest przez znakomitą większość pojmowany w miarę jednoznacznie – facio/facetka nie podporządkowuje się ogólnym przepisom i robi wszystko po swojemu.
Otóż te „ogólne” przepisy zostały wymyślone przez ludzi dla ludzi i po odpowiednim marketingu ta ogromna, niewiele myśląca tłuszcza w przedstawione im idee uwierzy. Nie dość, że uwierzy, to zacznie wprowadzać w życie nawet bez nadzoru tych „pomysłodawców”. Tak było z brunatnymi koszulami SA, tak było z kowidem, Australią i publicznością australijską. Tak zresztą jest ze wszystkimi z tzw. „frakcji Zachodu” Polskę i Kanadę w to wliczając.
Novak miał szczęście, że w Australii mieszka sporo Serbów, więc grupy go krytykujące, buczące i gwiżdżące i ogólnie przeszkadzające były zagłuszane.
W sumie: Novak wygrał 10-ty australijski szlem, a 22-gi w życiu. Nie ma własnego psychologa.
Aryna Sabalenka wygrała swój pierwszy tytuł wielkiego szlema. Właśnie pozbyła się swojego osobistego psychologa w ubiegłym roku. Powiedziała przy okazji święte słowa w sporcie:” Jeśli ja sobie nie pomogę, to kto ma mi pomóc”.
Uważaj, Igo…