Bojkoty
Bojkoty
Od pewnego czasu, bo już prawie od 8 lat mamy do czynienia z bojkotem Rosji jako państwa lub zawodników pochodzenia rosyjskiego, tych zamieszanych w afery dopingowe.
Do tego dodano rok temu Białoruś i zawodników i zawodniczki pochodzenia białoruskiego.
Zacznijmy od Rosji.
Rosja zaatakowała Ukrainę w 2014 roku i zajęła Krym.
Ta akcja jednak nie była powodem żadnych bojkotów ze strony świata. Owszem – pogrożono Rosji palcem.
Zaraz po Igrzyskach Olimpijskich w 2014 roku w Soczi taki bojkot zaczął być rozważany. Dlaczego?
Otóż Rosja chciała za wszelką cenę wygrać te swoje zimowe Igrzyska Olimpijskie i wygrała – tylko jakim kosztem?
Ano – cała rosyjska machina sportowa została przyłapana na systematycznym dopingu swoich zawodników. Nawet nie tyle – na dopingowaniu, lecz bardziej na oszustwach dotyczących próbek moczu i krwi zebranych przez komisję antydopingową w czasie trwania Igrzysk.
Dla trenerów i zawodników próbujących wygrać takie Igrzyska w uczciwy sposób te bezczelne machlojki były straszne. Tym bardziej straszne, że manipulowano danymi wręcz otwarcie.
Dla mnie to nic nowego, gdy tak NRD jak i ZSRR robiły to samo już w latach wcześniejszych, jednak nikt nigdy ich zawodników czy reprezentacji nigdy nie zawiesił czy zdyskwalifikował.
NRD przestało istnieć, Rosja dalej istnieje.
Moim zdaniem takie przekręty zawsze powinny być karane i cala sportowa federacja – zawieszona.
Tak też się stało w 2021 roku, kiedy to rozegrano Igrzyska Olimpijskie „Tokio 2020”.
Dalej – wiele federacji sportowych zawiesiło reprezentacje Rosji, jednak pozwoliło poszczególnym zawodnikom i zawodniczkom, tym niezłapanym na dopingu, dalej startować, jakkolwiek pod neutralną flagą.
Białoruś jednak była traktowana normalnie, tak jak wszystkie inne kraje.
Do czasu.
Rok temu Rosja rozpoczęła wojnę na wschodzie Ukrainy. Bez Białorusi, jednak z białoruskim poparciem.
Polityczne sprawy na Ukrainie były bardzo skomplikowanie już od pierwszego dnia powstania tego państwa w 1991 roku i tylko znawcy z wewnątrz i uczestnicy z zewnątrz rzeczywiście wiedzą co chodzi w tym całym zamieszaniu przez całe ostanie 32 lata.
Niemniej jednak, na dziś, robi się coraz większy zamęt.
Niektóre federacje pozwalają Rosjanom wytypować na największych imprezach. Czasami z flagą, czasami – bez.
Dodatkowy problem jest jednak taki, że niektóre państwa chcą iść wzorem Zachodu w 1980 i Wschodu 1984 i bojkotować takie imprezy. Szczególnie silne działania polityczne w tym kierunku są prowadzone w przypadku Igrzysk Olimpijskich w 2024 w Paryżu.
Ja na to patrzę z punktu widzenia trenerów i zawodników, którzy przez wiele lat trenowali i poświęcali swoje możliwe życia profesjonalne na rzecz sportu wyczynowego.
Znam wielu Kanadyjczyków i wielu Polaków, którym odebrano szanse występowania w Moskwie i Los Angeles przez polityczne decyzje rządów. Znam ich opinie na ten temat. Nieprzychylne.
Ktoś może powiedzieć, że niepozwalania startowania Rosjanom czy Białorusinom jest inne, bo w końcu ich kraje są agresorami.
Nie tak dawno wojska amerykańskie najechały na Afganistan. W 2001 roku.
Pozabijały i wymordowały cale masy Afgańczyków. Okupowały ten kraj przez 20 lat – i co?
Nic. Nikt nigdy nie zawiesił Amerykanów w ruchu tak olimpijskim jak i światowym.
Potem był Irak, Libia, Syria. Tysiące ludzi znów poginęło z rąk Amerykanów – i nic.
Jestem stanowczo przeciwko jakimkolwiek bojkotom poszczególnych zawodniczek i zawodników tylko dlatego, że pochodzą z kraju agresora. Zbiorowa odpowiedzialność była specjalnością Hitlera.
Takie akcje już zostały przeprowadzone bezskutecznie wcześniej.
Zawodnicy niemieccy i japońscy nie mogli wziąć udziały w igrzyskach olimpijskich w 1948 roku w Londynie, dlatego, że pochodzili z krajów agresora.
Ciekawostka jednak było to, że Włosi, też agresorzy, do tych igrzysk zostali jednak dopuszczeni.
Jak widać, wszystko zależy od politycznego wiatru, który może zmienić kierunek lada chwila.
www,bogdanpoprawski.com