Dzień i później po operacji serca…
Dzień i później po operacji serca…
Czas biegnie niesamowicie szybko, a wraz z nim szalony postęp nauk technicznych i automatyzacja życia świata codziennego przenosi się także w sferę stosowanych nauk medycznych.
Osiągnięcia w dziedzinie diagnostyki oraz manualnego doskonalenia w oparciu o najnowsze technologie sztuki i zawodu chirurga doprowadzone są do olbrzymiej perfekcji i doskonałości. Niemniej należy zawsze pamiętać, że obiektem starań i zabiegów terapeutycznych lekarza jest system poznany przez człowieka w sposób jeszcze bardzo niedoskonały.
Ludzki organizm jest pełen wciąż zawiłości i tajemnic. Jednocześnie z postępem technicznym i lawinową wprost ingerencją człowieka w najmniejsze struktury naszej osobowości, dążeniem do klonowania i powielania „idealnych” wzorców i parametrów homo sapiens – wciąż nie bardzo możemy sobie dać radę z masową produkcją życiodajnego płynu, jakim jest żywa tkanka ludzka – krew. Codziennie poszukiwani są „blood donors”, i jakoś nie pasuje to mi do sąsiedniego laboratorium gdzie inni specjaliści wpisują z łatwością obce geny w spiralę DNA. Jest jeszcze wiele ciemnych i zamazanych plam w naszym biologicznym zrozumieniu Życia.
Dziś chciałbym rzucić nieco światła na ewentualne patologiczne konsekwencje przeprowadzanych w bardzo dużych ilościach w świecie operacjach serca, zwanych „heart bypass surgery”. Chirurdzy ze swą manualną precyzją często są porównywani do najsłynniejszych wirtuozów muzyki. Chirurdzy od serca są wśród nich. A jednak nie wszystko tak bardzo zależy od lekarza! I tak, cytując doniesienia, zamieszczone w New England Journal of Medicine, 1.5 do 5.2 procent operowanych, między innymi na serce pacjentów, ulega udarowi mózgu (stroke) na operacyjnym stole, co prowadzi do uszkodzenia mózgu, czasami trwałego i fatalnego. Do 30% pacjentów cierpi na stan dezorientacji trwającej krócej lub dłużej po operacji, zwanej „postoperative delirium” w terminologii fachowej.
U pacjentów po operacji bypassu, występują w ilości od 50 do 80% wypadki mniej dramatycznych zmian mózgowych, mają one często charakter przejściowy i polegają na upośledzeniu czynności poznawczych mózgu. Statystycznie ustalono, że w ciągu pierwszych 6 tygodni dotyczy to nieco mniej niż połowy operowanych pacjentów, jednakże po pół roku jeszcze 10 do 30% spośród nich wykazuje wciąż upośledzenie czynności umysłowych. Zmiany te cofają się zazwyczaj, aczkolwiek powoli. Inne badania przeprowadzone na dużej liczbie ludzi, po operacji „heart bypass” prowadzono w Duke University Medical School. Ich wyniki są mniej optymistyczne. Otóż Dr. Mark F.Newman, MD i jego zespół naukowców potwierdził powyższe spostrzeżenia z okresu bezpośredniego po operacji, ale także stwierdzono, że ci sami chorzy, których analizowano przed i po operacji, po upływie pięciu lat od dokonanej operacji serca, wykazywali w 42% objawy umysłowej, ograniczonej sprawności (mental impairment). Stan taki oczywiście porównywano do okresu przedoperacyjnego, gdy jakkolwiek stan serca tych pacjentów był bardzo zły, to ich sprawność umysłowa nie była kwestionowana.
Kardiochirurdzy odpowiadają za profesjonalizm zabiegu na centralnym organie systemu krążenia, omawiane tutaj konsekwencje pooperacyjne dotyczą już innych fizjologicznych czynności organizmu. A przyczyn tego może być wiele. Zabieg uśpienia pacjenta, anestezji może być czynnikiem. Związki chemiczne, charakterystyczne dla stanu zapalnego, uwalniane są w dużej ilości w czasie operacji – to także prowadzi do swoistego szoku. Ale najbardziej niebezpiecznym jest użycie (absolutnie niezbędne !) w czasie operacji maszyny-systemu płuco-serce.
Przeszczep naczynia krwionośnego i wszycie go w system naczyń wieńcowych nie może odbywać się na bijącym sercu. Operowany pacjent jest podłączony do zastępczego obiegu krwi (heart-lung machine), gdzie tlen jest dostarczany w postaci gazu do krążącej obocznie krwi, zanim dostanie się do aorty i całego systemu tętniczego, zaopatrującego cały organizm, mózg również. W tam momencie gazowe pęcherzyki powietrza mogą dostać się do krwiobiegu i przeszkadzać w dopływie krwi do mózgu. Inną komplikacją może być uwolnienie, oderwanie się drobnych cząsteczek złogów wewnątrznaczyniowych, które w postaci wędrujących zakrzepów mogą wędrując do tętnicy szyjnej, zablokować naczynia krwionośne mózgu i utrudnić dopływ tam tlenu. Im dłużej pacjent jest podłączony do aparatury płuco-serce tym większe niebezpieczeństwo komplikacji.
Aspekty możliwości uszkodzenia mózgu w czasie operacji serca nie są zazwyczaj, ze zrozumiałych powodów, dyskutowane z pacjentami oczekującymi na operację. Perspektywy perfekcyjnego przeprowadzenia operacji kardiochirurgicznej rękami lekarzy, lub ostatnio nawet z udziałem miniaturowych robotów, nie pozwalają na rozważania innych komplikacji. A zatem, czy jest wyjście z tej kwadratury koła? Otóż jednym z nich będzie na pewno niedopuszczenie do sytuacji kwalifikującej do zabiegu operacyjnego, a o tym już wielokrotnie pisałem na łamach naszej kolumny medycyny naturalnej. Rocznie przeprowadza się w Ameryce 600,000 operacji „heart bypass”, co stanowi wydatek na służbę zdrowia w wysokości 26 bilionów dolarów, jeżeli chodzi o przemysł chirurgii serca. Zanim doprowadzisz się Drogi Czytelniku do stanu krytycznego, gdzie rekomendowany Ci będzie zabieg przeszczepu naczyń wieńcowych, pomyśl o innych jeszcze konsekwencjach, jakie mogą Cię czekać, łącznie z czterdziestodwu procentową szansą poważnego uszkodzenia mózgu, zrób coś wcześniej!
Zdaniem wiodącego lekarza z Harvard Medical School, profesora Peter Libby, MD, przedstawionego w Cortland Forum, prawdziwym i realnie zagrażającym życiu problemem nie są stabilne zatory w naczyniach wieńcowych, które są właśnie „atakowane i reperowane” w czasie zabiegu bypass, ale mniejsze, niestabilne (vulnerable plaques), które urywają się i krążąc doprowadzają do ataku serca. Wreszcie także dowiadujemy się z ust tego bezsprzecznie autorytatywnego źródła, że „…żadna z obecnych high-technology terapii leczenia chorób serca, łącznie z zabiegiem chirurgicznym lub angioplasyką nie zmniejsza ryzyka zaistnienia ataku serca, lub zwiększenia przeżywalności ludzi, z wyjątkiem pewnych podgrup (subgroups) pacjentów”.
Alternatywą dla wielu potencjalnych kandydatów do inwazyjnego zabiegu chirurgicznego może być w odpowiednim momencie zastosowana prewencyjna kuracja naturalna z uwzględnieniem suplementów antyutleniaczy, B-complex witamin, magnezu, CoQ-10, podstawowych kwasów tłuszczowych, mieszanek oczyszczających jak FLW, uzupełnieniu diety błonnikiem.
W Stanach Zjednoczonych z wielkim powodzeniem jest stosowana metoda uzdatniania krążenia nie tylko w sercu ale w całym ustroju pod nazwą Enhanced External Counterpulsation (EECP). Podstawą tej metody jest nieinwazyjne polepszenie krążenia wieńcowego na drodze wymuszonego ciśnienia na naczynia krwionośne kończyn dolnych w kierunku serca. Pomysł metody pochodzi z Chin, zaś wysoko-technologiczna realizacja z Ameryki. Operacja na sercu to bardzo poważny i zawsze ryzykowny zabieg nawet w 21 stuleciu.
Osoby zainteresowane powyższą tematyką zapraszam do konsultacji. Tel. 416 804-3934 w Mississauga.
Dr. T. Szczesny Andrews, Ph.D. studiował nauki medyczne w Polsce. Specjalizuje się od ponad 30 lat w Tradycyjnej Chińskiej Medycynie, której tajniki zgłębiał w czasie kolejnych lat pracy w Afryce, Chinach i Korei. Stosuje również sprawdzone i naukowo udokumentowane metody Dietetycznej Korekty Żywienia, pracował naukowo na Uniwersytetach w Warszawie i Montrealu. Jest autorem wielu prac naukowych.