Żużlowa potęga
Żużlowa potęga
Żużel należy do sportów niszowych, tych, które nie są uprawiane powszechnie na całym świecie.
Podobnie zresztą do skoków narciarskich, jednak oba sporty są szalenie popularnie w Polsce.
Ba – polska liga żużlowa jest najlepsza na świecie.
Trudno dopatrywać się powodów takiej popularności, chociaż ja bym to widział w charakterze Polaków. Takim trochę ułańskim.
Oba sporty są niesłychanie widowiskowe, niebezpieczne i, co tu dużo mówić – powoduje zwiększone wydzielanie adrenaliny na wysokim poziomie, tak u zawodników jak i widzów.
Skoncentruje się na żużlu.
Sezon praktycznie dobiega końca, więc można już go podsumować jako „ubiegły”.
Był to wyjątkowo udany sezon dla polskiego „czarnego sportu”.
Zacznę od rozgrywek drużynowych.
Zaczęło się od młodzieży.
Polacy nie dali najmniejszych szans rywalom podczas finału Drużynowych Mistrzostw Europy U23 we francuskiej miejscowości Macon i zdobyli złote medale.
Przewaga reprezentantów Polski nad resztą stawki była wyraźna od początku zmagań. Taka sytuacja napawa optymizmem na przyszłość. W końcu jaka młodzież, tacy dorośli.
Zresztą „dorośli”, czyli seniorzy również nie zawiedli.
W końcu lipca polscy żużlowcy po kapitalnej walce sięgnęli po Drużynowy Puchar Świata 2023. Do ostatniego biegu rywalizowali o tytuł z Wielką Brytanią, kończąc zmagania zaledwie dwa punkty przed najgroźniejszymi rywalami.
Finał był spektakularny. Wprawdzie wszyscy żużlowcy zasłużyli na pochwały, to jednak w decydującym ostatnim biegu Janowski pojechał nadspodziewanie skutecznie.
Samo wystawienie tego zawodnika przez trenera było na początku oglądane z trwogą, jednak ruch trenera okazał się skuteczny.
Janowski był kapitalny a Polska okazała się po raz kolejny najlepsza w Drużynowym Pucharze Świata!
Na koniec sezonu przepadła dramaturgia pod nazwa Bartosz Zmarzlik.
Przypomnę kilka faktów.
Zmarzlik od sezonu 2016 jest stałym uczestnikiem zmagań o tytuł najlepszego żużlowca na świecie. Do tej pory zdobył już siedem medali. W debiutanckim sezonie stanął na najniższym stopniu podium. W 2017 roku na koniec rywalizacji zajął drugie miejsce. W sobotę 5 października 2019 roku zdobył swój pierwszy złoty „krążek”, a w kolejnym sezonie obronił tytuł mistrzowski. Rywalizację w cyklu Speedway Grand Prix 2021 zakończył na drugiej pozycji. Natomiast w cyklu SGP 2022 ponownie zdobył złoty medal. W tegorocznym sezonie sięgnął po kolejne złoto. 28-latek jest najbardziej utytułowanym polskim żużlowcem w historii. Przed nim indywidualnymi mistrzami świata z naszego kraju byli tylko dwaj zawodnicy Jerzy Szczakiel (1973) i Tomasz Gollob (2010).
Dwa tygodnie temu Bartosz Zmarzlik w sobotę w Toruniu nie tylko sięgnął po swój czwarty tytuł indywidualnego mistrza świata, ale też wyrównał rekord Jasona Crumpa, pod względem liczby zwycięstw w pojedynczych rundach Grand Prix.
Polak ma już 23 triumfy na koncie i ogromne szanse na jego niebotyczne wyśrubowanie. Praktycznie nie ma kto go gonić, bo drugi z grona tych, którzy aktualnie ścigają się w cyklu, ma w dorobku ledwie 11 wygranych!
Trzeba tu dodać, że ostateczne zwycięstwo poprzedziła o mały włos tragedia.
Zmarzlik już mógł zdobyć to mistrzostwo w Vojens, w Danii, dwa tygodnie wcześniej, jednak zdyskwalifikowano go, odebrano punkty oraz nie dopuszczono go do startu za jazdę treningową w … złym kewlarze. Już wtedy prowadził przewaga 26 punktów, a po tej decyzji jego przewaga stopniała do zaledwie 6 punktów.
Można jedynie wyobrazić sobie swoiste pandemonium w polskim środowisku żużlowym i nie tylko, gdyby Zmarzlik ostatecznie nie sięgnął po czwarty w karierze tytuł mistrza świata. Sukces ten zapewnił sobie w ostatniej rundzie Grand Prix w Toruniu, ale musiał wytrzymać gigantyczną presję spowodowaną wykluczeniem dwa tygodnie wcześniej z turnieju w Danii.
O tym mówiono i pisano już wiele, a zdaniem wielu decyzja była skandaliczna i niewspółmierna do przewinienia Polaka.
Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy.
www.bogdanpoprawski.com