Tenisowe okruchy
Tenisowe okruchy
Jesteśmy na półmetku Australian Open, pierwszego tenisowego turnieju wielkoszlemowego sezon 2024 i od razu pełna gama niespodzianek.
Piszę te słowa w poniedziałek rano, więc wiele jeszcze się zdarzy do czwartku, kiedy Wiadomości znajdą się w Waszych rękach.
Największą sensacją w tenisie kobiet jest porażka Igi Świątek już w trzeciej rundzie z mało znaną 19-letnią Czeszką… chwileczkę, musze sprawdzić …Lindą Noskovą.
Noskova robi dodatkowo wielką sensację w polskiej prasie faktem, że kończy swą edukację na szkole średniej. Dziewczyna nie ma się czym chwalić, bo wszystkie tenisowe sławy, tak męskie jak i żeńskie, studiów nie kończyły w czasie swoich karier.
Tenis należy do młodych i jeśli się nie załapią do czołówki do wieku około 16-18 lat, nic z tego ogólnie nie będzie, a szczególnie – nie będzie kasy.
Podobna sytuacja była w sprincie kanadyjskim, kiedy znany zawodnik Andre DeGrasse miał do wyboru albo skończyć studia (jak jego mama sobie życzyła) albo zarobić miliony.
Chłop na szczęście. Był mądrzejszy od matki, zarobił miliony i spokojnie, zaocznie skończył studia, rozłożone zresztą na ileś tam lat. Jestem pewny, że te uniwersyteckie papiery mu w niczym nie pomogą.
Wracając do tenisa – niespodzianek w pierwszym tygodniu było bez liku.
Wśród kobiet odpadły takie czołowe zawodniczki jak Świątek, Pegula, Rybakina, Ostapenko.
Zostały Sabalenka i Gauff, które i tak, od samego początku zresztą, uważałem za finalistki.
Skoro już wspomniałem Sabalenkę, to chciałbym tylko powtórzyć jej wypowiedź na temat swego głośnego zachowania się na korcie.
Powiedziała, że jeśli WTA zakaże okrzyków, to się zgodzi bez problemów. Wie jednak, że tym głośnym zachowaniem irytuje przeciwniczki i … wygrywa. Dlaczego więc nie korzystać z przepisów lub ich braku.
Wśród mężczyzn nie ma większych przetasowań.
Faworytem jest 50-letni Novak Djokovic, który, jak dotychczas, załapał się do ćwierćfinałów.
Cała czołówka, z wyjątkiem Duńczyka Rune, dalej walczy i kolejne dwa dni będą decydujące.
Mamy do czynienia z wielką międzynarodową imprezą, więc czynniki polityczne mają znaczenie i są wyraźnie widoczne.
Zacznę od tych nieszczęsnych ukraińskich zawodniczek.
Od dwóch lat nie podają rąk przedstawicielkom Rosji czy Białorusi. Powodem jest to, że niby popierają wojnę na Wschodzie.
Najbardziej zaciętą przedstawicielką tego ruchu jest Ukrainka Lesia Curenko.
W ubiegłym roku nie wyszła na kort przeciwko Arynie Sabalence. Teraz przegrała z nią 6:0. 6:0, nie podała ręki i jako powód podała fakt, że jej kolega odmroził sobie palce w wojnie.
A Arynie – w to graj. Ma dodatkowy bodziec psychologiczny, aby takie przeciwniczki niszczyć na korcie i dodatkowo zarabiać super kasę, mimo, że wielokrotnie powiedziała o swoim nie popieraniu reżimu.
W międzyczasie cała masa Rosjan, którzy mieszkają w innych krajach (USA, Kazachstan, Niemcy, Francja, Australia, Włochy czy Hiszpania) spokojnie sobie reprezentuje te „flagowe” państwa i nikt ich niczym nie męczy.
Rzuca się to szczególnie w oczy obserwując zachowania widowni. Co tu dużo mówić – stada baranów z „rozremontowanymi” przez środki masowego przekazu „urządzeniami” mieszczącymi się w ich głowach.
A teraz trochę o innej zawiści – nielubieniu zwycięzców.
Przejrzałem w miarę dokładnie całą masę różnych komentarzy na temat bardzo szybkiego odpadnięcia Igi Świątek z australijskiego turnieju. Zdziwiły mnie.
Przedtem widocznym było, jak na dłoni, negatywne nastawienia do zwycięskiej Igi. Szczególnie jej ukraińska flaga na czapce doprowadzała polskich kibiców do sporych irytacji.
Iga flagę odrzuciła, nastroje się poprawiły. Iga miała „cienki” środek sezonu, nastroje się jeszcze bardziej poprawiły.
Końcówka sezonu – doskonała – hejt się zwiększył.
Teraz przegrała. Jest dobrze????
http://www.bogdanpoprawski.com