Samolot Air Canada wrócił do Toronto po prawie 7 godzinach w powietrzu i kilku próbach lądowania
Samolot Air Canada wrócił do Toronto po prawie 7 godzinach w powietrzu i kilku próbach lądowania
Pasażerowie samolotu Air Canada lecącego do St. John’s na początku tygodnia nie mieli szczęścia. W sumie spędzili w powietrzu prawie siedem godzin i po kilku próbach lądowania zostali wrócili z powrotem do Toronto.
W czwartek linia lotnicza potwierdziła, że 5 lutego samolot leciał do prowincji atlantyckiej, kiedy pilot napotkał „silny boczny wiatr” w pobliżu lotniska, gdzie miał lądować i ostatecznie podjął decyzję o zawróceniu.
„Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze, bezpieczeństwo jest i zawsze będzie dla nas najważniejsze. Klienci również w pełni się z tym zgadzają” – napisał rzecznik w e-mailu dop CTV News dodając, że surowa zimowa pogoda na Atlantyku u wybrzeży Kanady utrudniała lądowanie gdziekolwiek indziej w regionie.
Według witryny śledzenia lotów FlightAware.com, lot numer AC698 opuścił Toronto o 21:43 i udał się w podróż, która zwykle trwa nieco ponad trzy godziny.
Jednak z dziennika lotów wynika, że samolot faktycznie znajdował się w powietrzu przez sześć godzin i 37 minut, po czym wrócił do Toronto po wykonaniu kilku okrążeń wokół międzynarodowego lotniska St. John’s w nadziei na podjęcie próby bezpiecznego lądowania.
Air Canada stwierdziło, że pilot podjął „właściwą decyzję” wracając do Toronto oraz że linia lotnicza przewiduje zmiany pogody podczas takich lotów jak ten i odpowiednio się przygotowuje, zapewniając dodatkowe paliwo.
Ponadto Air Canada stwierdziła, że dla pasażerów na pokładzie, z których wielu pochodziło z Toronto, powrót na lotnisko Pearson był najlepszą opcją ze względu na trudności ze znalezieniem zakwaterowania późno w nocy.
„W tym przypadku głównym czynnikiem branym pod uwagę było utrzymanie bezpieczeństwa przez cały czas” – stwierdziła linia lotnicza.
Na podst. CTV News