Zawiłości kobiecego sportu.
Zawiłości kobiecego sportu.
Od samego początku listnienia ludzkości kobiety i mężczyźni są traktowani inaczej.
To nie jest tylko polityczna hipoteza. Już w czasach kamienia łupanego kobiety i mężczyźni mieli osobne obowiązki dbania o rodzinę. Mężczyźni niby te ważniejsze elementy (zapewnianie żywności i bezpieczeństwa rodzinie), a kobiety – niby te mniej ważne – dbałość o wszystkie szczegóły funkcjonowania ogniska domowego.
Tak sobie ludzkość wymyśliła na samym początki o tak dalej generalnie to trwa.
Mężczyźni – niby ważniejsi, kobiety – niby nie.
Podobnie jest w sporcie.
W igrzyskach antycznych kobiety nie brały udziału.
Zresztą na początku ery nowożytnej – też nie. W końcu pierwsze Igrzyska Olimpijskie odbyły się w Atenach w 1896 rok i startowali tylko mężczyźni.
Kobiety rozpoczęły swoje przygody olimpijskie dopiero w Amsterdamie w 1928 roku.
Patrząc bez specjalnych emocji na wszystkie sytuacje dotyczące kobiet, to wina leży przede wszystkim po stronie mężczyzn. To oni (my) stanowią większość w zawiadujących organizacjach tak politycznych jak i społecznych, do których możemy zaliczyć sport.
Na początku olimpijskiego programu mężczyźni wpadli na pomysł, że kobiety są słabsze i wymyślili jakieś specjalnie kobiece przepisy, które do dzisiaj istnieją i są aktualnie przestrzegane.
Spójrzmy na konkurencje lekkoatletyczne: różnice w sprzęcie w konkurencjach rzutowych są zasadnicze. Podobnie w niektórych konkurencjach biegowych (bieg przez płotki na 100i 400m, + bieg na 3km z przeszkodami, gdzie wysokość i odległości między płotkami jest inna niż u mężczyzn.
I kto to wymyślił i zatwierdził – mężczyźni.
Obecnie mamy do czynienia z plądrowaniem sportu kobiecego przez mężczyzn na zasadzie brania udziału w sportach kobiecych przez „byłych mężczyzn”.
To jest chyba największy skandal jaki w sporcie wyczynowym kiedykolwiek istniał.
Jakieś tam branie dopingu, to popularnie mówiąc -” szczeniak”.
Patrząc na kryminalne kombinacje przeprowadzane w Niemieckie Republice Demokratycznej w imię wyższość ustroju komunistycznego jest nie do przyjęcia.
Nie dość, że faszerowano dopingiem nieletnie sportowe dzieciaki, to jeszcze z wielką wprawą selekcjonowano typy kobiece, które są praktycznie typami męskimi lub takimi na pograniczu.
Naukowcy dawno już stwierdzili, że poziom siły części męskiej społeczeństwa jest wyższy niż ten wśród kobiet, więc, logicznie, wpuszczajmy do sportu kobiecego mężczyzn w imię wygranej dla ojczyzny ludowej.
Sama idea nie była nowa, gdyż Dr Mengele i jego współpracownicy w obozach śmierci od dawna eksperymentowali na więźniach swoje najgorsze genetyczne wymysły.
Koniec końców – wiele tzw. zawodniczek nie startowało na zawodach zagranicznych z różnych względów, a szczególnie z jednego – że nie były kobietami.
Ktoś się może strasznie obrażać, ale spojrzy w głębie naszej własnej duszy sportowej.
Znakomita sprinterka polska Stanislawa (Stella) Walasiewicz (Welsh) zdobyła dl Polski złoto w biegu na 100m na Igrzyskach olimpijskich w 1932 w Los Angeles. Ustanowiła również rekord świata!
Nie reprezentowała USA, gdzie mieszkała, tylko akurat odległą Polskę.
Dlaczego? Bo wiedziała kim była. Mężczyzną.
Nie wiedzielibyśmy o tym fakcie nigdy, gdyby nie tragiczna Jej śmierć w Filadelfii.
Została zastrzelona, trafiła do prosektorium i … okazało się!
W ostatnich latach mamy do czynienia z wielkim problemem uczestniczenia w kobiecym sporcie przez mężczyzn na zasadzie równości dla wszystkich.
„Trans-sexuals” – w kierunku mężczyzna – kobieta mają być uważani z sprawiedliwą decyzje przez polityków. W końcu dla polityków ważne są glosy, bo sami w zawodach nie uczestniczą.
Istnieje również opozycyjny ruch. Politycznie niepoprawny, jednak prawdziwy i sprawiedliwy.
Polecam przyjrzeć się tej sytuacji w sąsiedztwie i pomoc w „słusznej sprawie”.
http://www.bogdanpoprawski.com