F1
F1
Nowy sezon F1 rozpoczął się już w ubiegłym tygodniu wyścigiem w Bahrajnie.
Nie pisałem o tym, bo akurat w tym samym czasie oglądaliśmy Halowe Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce w Glasgow, w Szkocji.
Polacy mieli sporo do powiedzenia w zmaganiach królowej sportu, z kolei nic do powiedzenia w F1, więc wybór tematyki był dość prosty.
F1 jest jednak potężnym sportem, jeśli faktycznie można sportem nazywa aktywność ludzką, w której wynik w głównej mierze zależy od jakości konstrukcji pojazdu.
Od lat mamy do czynienia z hegemoniami w klasyfikacjach- tak ze strony kierowców jak i klasyfikacji zespołowej.
Jeśli chodzi o kierowców, to osobiście uważam, że wszyscy w cyrku F1 są znakomici i ich pozycje w rzeczywistości zależą od sprzętu i sytuacji ekonomiczno-polityczno-socjalnej danych zespołów.
Wiemy także doskonale, że wszystkie wielkie sukcesy i porażki wynikają z działalności szefa.
To spostrzeżenie wyniosłem z dzieciństwa.
Mój ojciec, jeniec wojenny, spędził prawie całą wojnę za drutami obozu w Woldenbergu i miał sporo czasu na przemyśliwania o potędze III rzeszy.
Jego sztandarowym powiedzeniem było: „Dobrze, że Hitler zgłupiał i zaatakował ZSRR. Inaczej – nie byłoby Cię na tym świecie.”
Tak dawno, jak pamiętam określał geniusz ludzki jako równowagę żądzy władzy, pieniądza, sławy i wielkości własnego ego … z rozsądkiem. Hitlerowi tego w końcu zabrakło i wiadomo, jak się to wszystko skończyło.
Krótko – „jedz mniejsze kaski, bo większymi się udławisz.”
Ostatnią, czyli obecną hegemonią w F1 są osiągnięcia zespołu Red Bull jego pierwszego kierowcy – Maxa Verstappena.
To oni zakończyli poprzednią hegemonię Mercedesa i Lewisa Hamiltona.
Verstappen teraz sięga teraz po swój czwarty tytuł mistrzowski, i, jak na razie, idzie mu to wszystko wyśmienicie. Jego pojazd jest najlepszy na świecie.
Max wygrał dwa pierwsze wyścigi z ogromna przewagą, którą można nazwać nokautem.
Podobnie jest w klasyfikacji zespołowej.
Także w zespole, sytuacja, pozornie, wygląda dobrze. Wnikliwy obserwator może jednak łatwo zauważyć rysy na wizerunku.
Od lutego mamy do czynienia ze swego rodzaju zawieruchą. Chodzi o postępowanie szefa stajni, Christiana Hornera.
Został on oskarżony przez jedną z pracownic o nieodpowiednie jej traktowanie.
Firma wzięła te oskarżenia poważnie pod uwagę i rozpoczęła wewnętrzne śledztwo.
Horner zaprzecza, pracownica została zawieszona …i, na dodatek, wyskoczyła inna afera.
Firma postanowiła zwolnić 80-letniego doradcę Maxa – Helmuta Marko.
Na to z kolei nie zgadza się sam Max Verstappen i jego ojciec, były kierowca F1 Jos Verstappen. Jos ma sporo do powiedzenia w tej sprawie. Jest nie tylko ojcem, ale i menadżerem Maxa.
Max już zapowiedział, że jeśli Marko odejdzie to i on odejdzie z nim.
Moja opinia jest taka: jeśli pojazd jest doskonały, a wszyscy kierowcy F1 – prawie takiej samej klasy, to Horner nie ma się czego obawiać. Następcę znajdzie w 24 godziny.
Najlepszym przykładem był ubiegłotygodniowy wyścig w Arabii Saudyjskie, gdzie Carlosa Sainza w Ferrari zastąpił 18-letni Anglik Ollie Bearman. Nastolatek bez treningów zajął w wyścigu 7-me miejsce przed wielokrotnym mistrzem świata Lewisem Hamiltonem.
Kilka słów o historii Red Bulla w F1.
Red Bull – to znana wytwórnia napojów energetycznych.
Firma zakupiła „udział” w F1 w 2005 roku i od razu pokazała się z jak najlepszej strony.
Siedzibą firmy jest Fuchls, niedaleko od Salzburga w Austrii.
Wspomniany Christian Horner jest szefem zespołu od samego początku.
Mistrzostwa F1 zdobył już wcześniej, kiedy podstawowym kierowcą „stajni” był Niemiec Sebastian Vettel.
Jak to jednak często bywa – nadmiar sukcesu często powoduje to, że ludziom … woda sodowa uderza do głowy.
http://www.bogdanpoprawski.com