Czy większa liczba małych kamienic może rozwiązać kryzys mieszkaniowy w Toronto?
Czy większa liczba małych kamienic może rozwiązać kryzys mieszkaniowy w Toronto?
Plan zezwalający na budowę kamienic i małych budynków mieszkalnych o maksymalnie sześciu kondygnacjach przy głównych ulicach Toronto został zatwierdzony przez komisję miejską, ale pojawiają się obawy co do jego wykonalności jako narzędzia przezwyciężenia kryzysu mieszkaniowego.
Komisja planowania i mieszkalnictwa Toronto zatwierdziła w czwartek propozycję, która rozluźnia restrykcyjne przepisy dotyczące zagospodarowania przestrzennego, które uniemożliwiają budowę kamienic i małych budynków mieszkalnych w wielu częściach miasta.
Plan był opracowywany od lat i przewidywał budowę budynków liczących do 30 mieszkań przy wielu nowych głównych ulicach.
Ale radny Brad Bradford, wiceprzewodniczący komisji, chce, aby pracownicy miasta włożyli więcej pracy nad propozycją, zanim trafi ona do rady jeszcze w tym miesiącu.
Studium wykonalności ostrzega, że nawet jeśli miasto poluzuje ograniczenia dotyczące zagospodarowania przestrzennego, ograniczenie liczby projektów do 30 lokali sprawi, że w takich miejscach jak Scarborough będą one finansowo nieopłacalne.
– Musimy przestać przedstawiać rzeczy, które nie działają – powiedział Bradford – Musimy porzucić radykalizm, który rządził planowaniem w tym mieście przez ostatnie dwie lub trzy dekady i pójść naprzód, oferując rozwiązania, które może zapewnić każdy, kto chce budować mieszkania.
Komisja zgodziła się z Bradfordem, popierając jego wniosek o złożenie Radzie sprawozdania w sprawie zwiększenia limitu do 60 jednostek i zniesienia innych restrykcyjnych części planu.
– Po prostu uważam, że musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby nie tylko zatwierdzać projekty na papierze, ale także zapewnić ludziom możliwość wbicia łopaty w ziemię i zbudowania mieszkań, których potrzebujemy – powiedział Bradford – Nie chcę więc głosować na coś, o czym wiemy, że prawdopodobnie nie zadziała.
Plan budzi niepokój, sprzeciw części radnych
Niektórzy radni i stowarzyszenia sąsiedzkie sprzeciwiają się planowi, twierdząc, że nie przeprowadzono wystarczających konsultacji i że miasto działa zbyt szybko.
Twierdzą, że niektóre ulice uznane w raporcie personelu za „główne” nie kwalifikują się do takiej kwalifikacji i nie są obsługiwane przez transport publiczny. Komisja odrzuciła w głosowaniu wniosek o wycięcie niektórych ulic z planu.
– Wiesz, ludzie nazywają ich „NIMBY” – mówi radny Stephen Holyday powiedział o ludziach, którzy sprzeciwiają się temu planowi – Nazywam ich mieszkańcami. Nazywam ich wyborcami. Jeśli komisja nie zaakceptuje tych słów, może wyborcy lub płatnicy? Myślę, że mają coś do powiedzenia, myślę, że ich zdanie jest w rzeczywistości bardzo, bardzo ważne.
Radny Gord Perks odrzucił sugestie, że tego typu mieszkania nie powinny być stosowane w niektórych dzielnicach Toronto.
– Szczerze mówiąc, forma, o której tu mówimy, istnieje w bocznych uliczkach okręgu, który reprezentuję, w małych ślepych zaułkach – powiedział – Istnieją budynki mieszkalne zbudowane w tej formie, które zostały zbudowane 100 lat temu.
Perks odrzucił także pomysł wyłączenia niektórych ulic z propozycji.
– To po prostu otwiera drzwi każdemu, kto będzie wyciągał z listy ulicę tu, ulicę tam, dopóki cały sweter się nie rozpruje i nie będziemy mieli żadnej polityki” – powiedział.
Firma budowlana Johna Aruldasona napisała do komisji w zeszłym tygodniu, prosząc o zmiany w polityce, ponieważ jej obecna struktura uniemożliwia wykonawcom obliczenia matematyczne.
Powiedział, że plan to dobry pierwszy krok, ale wymaga pewnych zmian, aby wbić łopaty w ziemię, w tym zrzeczenia się przez miasto opłat rozwojowych od projektów.
– Marginesy są obecne w przypadku dużych projektów deweloperskich – powiedział Aruldason o dużych wieżowcach – Ale grupa ludzi, którzy są w stanie realizować takie projekty, jest nieliczna.
Aruldason dodał, że chciałby również, aby miasto skupiło się na skróceniu procesu zatwierdzania o kilka miesięcy, aby przyspieszyć realizację tego typu projektów. W tej chwili powiedział, że jeśli mały budowniczy będzie musiał czekać długo na zatwierdzenie, nie podejmie ryzyka finansowego.
– Przeanalizują swoje liczby i kiedy już to zobaczą, kiedy uwzględnią czas, jaki będą musieli utrzymać nieruchomość, zanim będą mogli wbić łopaty w ziemię, liczby po prostu wskazują, że tak nie da się zrobić – stwierdził.
Eksperci – plan może zasiać nasiona przyszłego wzrostu
Murtaza Haider, dyrektor Instytutu Analityki Urbanistycznej Uniwersytetu Metropolitalnego w Toronto, stwierdziła, że propozycja miasta jest krokiem we właściwym kierunku i choć być może nie spowoduje boomu w budownictwie, może zasiać nasiona przyszłego wzrostu. W tej chwili niedobór siły roboczej i wysokie stopy procentowe odstraszają przedsiębiorców budowlanych, ale nie zawsze tak będzie, powiedział.
– Miasto twierdzi, że nadejdzie czas, kiedy budowa będzie łatwiejsza – powiedziała – Kiedy tak się dzieje, zmiany w zakresie zagospodarowania przestrzennego i regulaminu nie powinny spowalniać ludzi.
Profesor planowania na Uniwersytecie w Toronto Matti Siemiatycki powiedział, że kryzys mieszkaniowy przekonuje wiele osób sprzeciwiających się rozluźnieniu podziału na strefy, że sytuacja musi się zmienić. Miasto ma przed sobą wiele pracy, aby przekonać niektóre dzielnice, że potrzebna jest większa gęstość zabudowy, aby zapewnić zakwaterowanie setkom tysięcy ludzi, którzy mają przyjechać do Toronto w nadchodzących dziesięcioleciach.
– Budując wspaniałe miejsca, przekonujesz ludzi, że naprawdę liczy się jakość – powiedział – Nie chodzi tylko o gęstość, ale powinniśmy mówić o jakości budynków i jakości społeczności.
Na podst. CBC