Kryzys w torontońskiej komunikacji publicznej
Kryzys w torontońskiej komunikacji publicznej
Częściowe zamknięcie drugiej linii metra Bloor-Danforth z powodu wycieku oleju hydraulicznego z pociągu dało asumpt do dużego niepokoju o stan techniczny torontońskiej komunikacji publicznej. Incydent ten uwydatnia rosnącą potrzebę zajęcia się tym problemem.
W ostatniego zdarzenia linia 2 między stacjami St. George i Broadview została zamknięta na prawie 12 godzin, kiedy z samochodu służbowego wyciekł olej na torze między stacjami Bloor-Yonge i Castle Frank powodując „śliskie warunki na torze”. Konieczne było ręczne czyszczenie torów.
– Punktowe dotarcie do pracy było prawie niemożliwe… ludzie byli uwięzieni w pociągach, przygnieceni na peronach – zauważyła burmistrz Toronto Olivia Chow podczas wtorkowej konferencji prasowej.
Shelagh Pizey-Allen, dyrektor wykonawcza TTCriders powiedziała, że słyszała od wielu wolontariuszy grupy wsparcia, których ta sytuacja dotknęła.
– Mój telefon pękał od zdjęć i filmów, które ludzie przesyłali na temat swoich przeżyć. Ktoś w drodze na rozmowę kwalifikacyjną wpadł w panikę – powiedziała – Zdjęcia, które ludzie udostępniali, były dość niebezpieczne, np. perony na stacjach metra całkowicie zapchane po brzegi i ludzie wylewający się na ulicę, ponieważ było zbyt wielu ludzi, aby pozostać na chodniku.
Pizey-Allen stwierdziła, że kolejny poważny incydent w metrze frustruje pasażerów. Nastąpiło to po wydaniu w tym roku kilku stref małej prędkości z różnych powodów, a w marcu pęknięta zwrotnica wymusiła częściowe zamknięcie linii 1. Yonge-University w godzinach porannego szczytu.
– Niektóre wyłączenia metra mają miejsce z powodu wypadków, na które TTC nie ma wpływu, ale wyciek płynu hydraulicznego, pęknięta szyna zwrotnicowa, wolne strefy w całym systemie są związane z konserwacją – powiedziała – Wskazuje to na większe problemy związane z utrzymaniem i finansowaniem TTC, ale lepszy plan reagowania w przypadku awarii metra, komunikacja z pasażerami oraz upewnienie się, że autobusy wahadłowe mają na ulicach własny pas, aby ludzie przynajmniej mogli się poruszać płynniej.
TTC kontynuuje wysiłki, aby zachęcić mieszkańców do powrotu do systemu tranzytowego po Covid-19. Pizey-Allen powiedziała, że ciągłe zakłócenia utrudnią to zadanie.
– Dlaczego tak się dzieje i jaki jest plan, aby to naprawić? To są odpowiedzi, których jeszcze nie było – stwierdziła – Jeśli nie możesz liczyć na to, że TTC dowiezie Cię tam, gdzie chcesz, przestaniesz z niego korzystać. Znajdziesz inny sposób. Myślę, że obecnie pasażerowie transportu publicznego nie mają pewności, czy mogą liczyć na TTC ze względu na liczbę przestojów, które miały ostatnio miejsce.
Radny Jamaal Myers, który jest także przewodniczącym zarządu TTC, powiedział, że podziela tę obawę.
– To zdecydowanie boli. Mogę powiedzieć, że jesteśmy niezawodnym systemem transportu i to przez 80 procent czasu, ale przy 20 procentach nie jest to po prostu zbyt wysoki poziom – powiedział podczas wtorkowego wywiadu dla CityNews.
Myers powiedział, że „naprawdę trudno było patrzeć” na poniedziałkowe zamknięcie.
– Wielu naszych klientów naprawdę miało trudności z dotarciem tam, dokąd zmierzali. Byli bardzo sfrustrowani. Byli źli. Podzielam ich frustrację. Podzielam ich gniew. Nasi pracownicy robili, co mogli, ale mieliśmy do czynienia z sytuacją, która niestety właśnie spowodowała zamknięcie tej konkretnej części – powiedział – Wszyscy w komisji są bardzo sfrustrowani i zadamy kilka bardzo bezpośrednich pytań na temat tego, co się stało, i sprawimy, że takie rzeczy się nie powtórzą.
Zapytany o różne zakłócenia, których doświadczyli dotychczas pasażerowie w 2024 roku, Myers powiedział, że zauważył je jako osoba regularnie korzystająca z systemu.
– Zarząd TTC podchodzi do tych kwestii bardzo poważnie – powiedział, wskazując na polecenie zarządu dotyczące niezależnej wzajemnej oceny praktyk TTC w zakresie napraw i konserwacji stosowanych kilka miesięcy po wykolejeniu się pociągu linii 3 w Scarborough – Wygląda na to, że problemy z konserwacją stają się coraz bardziej widoczne, są ciągłe, częstsze i frustrują naszych klientów, a to jest po prostu nie do zaakceptowania. Naprawdę musimy sobie z tym poradzić, jeśli mamy odzyskać klientów.
Matti Siemiatycki, dyrektor Instytutu Infrastruktury Uniwersytetu w Toronto, powiedział, że naprawa istniejącego systemu wymaga większych zasobów.
– Ludzie muszą wiedzieć, że korzystając z transportu publicznego, mogą na nim polegać, że będzie on dostępny, bezpieczny i za każdym razem dowiezie ich tam, gdzie chcą – powiedział – W miarę jak system zaczyna ulegać częstszym awariom, podważa to zaufanie społeczne. Finansowanie systemów tranzytowych często zapewniane jest na mocy lokalnych zarządzeń władz, a mimo to skala inwestycji jest konieczna dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. jest o wiele większe, niż byłyby w stanie zapewnić same.
Siemiatycki wskazał również, że to, co obserwuje się w TTC w Toronto, nie jest niczym wyjątkowym.
– Transport to kosztowny biznes i… w Ameryce Północnej nie odzyskuje on pełnych kosztów operacyjnych z taryfy. Wymaga więc dotacji, a te dotacje są zbyt duże, aby mogła je opłacić sama gmina. Wymaga to konsekwentnych inwestycji ze strony prowincji i rządu federalnego – stwierdził.
Hamulcem postępu w utrzymaniu istniejącego systemu – stwierdził Siemiatycki – jest fiksacja polityków na punkcie nowych linii tranzytowych zamiast ochrony istniejących.
– To specjalność Toronto. Uwielbiamy debatować nad nowymi liniami na mapie. Uwielbiamy prowadzić rozmowy na temat tego, który nowy system będzie lepszy od drugiego, a zamiast tego musimy skupić się na obsłudze i konserwacji – powiedział – Przecięcie wstęgi przy projekcie konserwacji nie jest czymś efektownym, ale pojawienie się nowych elementów infrastruktury jest naprawdę ważnym momentem politycznym.
– Myślę, że musimy dowiedzieć się, jak działa polityka, aby mieć pewność, że inwestowana jest wystarczająca ilość pieniędzy w dobry stan naszego systemu tranzytowego, a system tranzytowy to mikrokosmos tego, co dzieje się w całym naszym mieście w pod względem infrastruktury cywilnej i społecznej – stwierdził.
Siemiatycki wysnuł surowe przewidywania, jeśli nie zostaną rozwiązane problemy konserwacyjne.
– Sytuacja będzie się stale pogarszać i nadal będą widoczne te opóźnienia. Ciągle widzę, jak ludzie wylewają się ze stacji, kiedy powinni poruszać się płynnie środkami transportu, próbując znaleźć alternatywy i coraz częściej szukając innych sposobów poruszania się – powiedział – To naprawdę kopie głębiej dziurę w systemie tranzytowym, który walczył z pandemią, znajdował się na krawędzi spirali śmierci, a teraz próbuje przyciągnąć ludzi z powrotem. To będzie tylko trudniejsze.
Na podst. CityNews