Niemcy pragną przywrócenia kontroli granicznych
Niemcy pragną przywrócenia kontroli granicznych
W Niemczech wybuchła ożywiona debata na temat konieczności utrzymania po mistrzostwa Europy w piłce nożnej kontroli granicznych, przynajmniej do czasu zakończenia kryzysu migracyjnego. Część miejscowych polityków domaga się tego zdecydowanie. Pewne jest na razie jedno – kontrole na granicy z Polską pozostaną do końca roku. W niedzielę niemiecka minister spraw wewnętrznych zdecydowała o przedłużeniu kontroli na granicy z Francją do połowy sierpnia, czyli do czasu zakończenia letnich igrzysk olimpijskich.
Kontrole graniczne z Polską zostały wprowadzone w ubiegłym roku, gdy okazało się, że szlak nielegalnego przemytu imigrantów i uchodźców wiedzie przez Polskę. Te działania spowodowały spore zamieszanie, ponieważ na wielu przejściach granicznych zaczęły się tworzyć kilkudziesięciokilometrowe korki. Problem wynikał z braku odpowiedniej infrastruktury, ponieważ wiele przejść zostało zlikwidowanych po wejściu Polski do strefy Schengen.
Tuż przed rozpoczęciem Euro 2024 niemiecki resort spraw wewnętrznych podjął decyzję o objęciu kontrolami granic ze wszystkimi sąsiadami, aby zmniejszyć ryzyko ewentualnych zamachów podczas turnieju. Kontrole objęły granice z Danią, Holandią, Belgią, Luksemburgiem i Francją. Na granicach ze Szwajcarią i Czechami kontrole prowadzone są już od 2023 roku, a z Austrią od 2015 roku. Teraz część polityków opozycji i rządzącej koalicji domaga się, aby kontrole zostały utrzymane, ponieważ przynoszą one efekty.
Według policyjnych danych, dzięki kontrolom granicznym ze wszystkimi sąsiadami, udało się między 7 a 27 czerwca udaremnić prawie 4,7 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy. Zatrzymano 603 osoby poszukiwane listami gończymi. Prawie 100 pseudokibiców, znanych międzynarodowym służbom, nie wpuszczono na teren Niemiec.
Te statystyki wywołały dyskusję na temat utrzymania kontroli, które według części polityków są jednym z narzędzi walki z nielegalną migracją. Debata jest tym bardziej aktualna, że we wrześniu odbędą się kluczowe wybory regionalne w Turyngii, Saksonii i Brandenburgii, gdzie skrajnie prawicowa AfD prowadzi w sondażach, wykorzystując temat nielegalnej migracji jako jeden z głównych punktów swojego programu.
W niedawnym wywiadzie dla telewizji ZDF bawarski premier Marcus Söder powiedział wprost: „Te tymczasowe kontrole podczas Euro 2024 zapewniły ogromne bezpieczeństwo. Jeżeli zostaną zniesione, będzie to ogromna szkoda.” Na pytanie, czy takie procedury nie naruszają unijnych przepisów, szef bawarskich chadeków odpowiedział krótko: „Jeżeli znajdujemy się w sytuacji przeciążenia logistycznego i politycznego, państwo musi działać.”
Podobne stanowisko zajmują również politycy FDP, partii należącej do rządowej koalicji. Wskazują oni, że kontrole są skutecznym narzędziem nie tylko w walce z nielegalną migracją, ale także z przestępczością zorganizowaną i handlem narkotykami.
Do dyskusji włączyli się również związkowcy policyjni, którzy podkreślają, że utrzymanie kontroli jest praktycznie niemożliwe z powodu braku personelu. Podczas Euro 2024 do pracy na przejściach granicznych skierowano blisko 22 tys. funkcjonariuszy, ale takiej liczby nie można przeznaczyć na codzienne kontrole graniczne. Dodatkowo brakuje odpowiedniej infrastruktury – wiele przejść granicznych zostało zlikwidowanych, nie ma odpowiednich miejsc do sprawdzania dokumentów ani zaplecza socjalnego dla funkcjonariuszy.
Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser nie planuje na razie zmian na granicach. Kontrole na granicach z Polską, Czechami, Austrią i Szwajcarią będą utrzymane do końca roku. Kontrole na granicy z Francją zostaną przedłużone do połowy sierpnia, do zakończenia letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. Na granicach z Danią i krajami Beneluksu kontrole zakończą się w najbliższy piątek, ale niemiecka policja federalna zamierza prowadzić wyrywkowe kontrole mobilne do 40 km od granicy.