Śmigłowce Apache dla polskiego wojska
Śmigłowce Apache dla polskiego wojska
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz podpisał we wtorek umowę na dostawę dla Wojska Polskiego 96 śmigłowców szturmowych AH-64E Apache. „To krok milowy w transformacji wojska, najnowocześniejsze śmigłowce w najnowocześniej wersji” – powiedział szef MON.
Uroczyste podpisanie umowy na dostawę Apache’y dla Sił Zbrojnych RP odbyło się we wtorek w 6. Bazie Lotniczej w Inowrocławiu, gdzie stacjonuje 1. Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych. To właśnie do tej jednostki mają trafić pierwsze śmigłowce, które docelowo mają zastąpić przestarzałe, poradzieckie Mi-24.
Jak ocenił Kosiniak Kamysz, umowa na Apache ma charakter „przełomowy” – jeśli chodzi o możliwości Wojska Polskiego, zwłaszcza w zakresie współpracy wojsk lądowych – np. pancernych – z lotnictwem. Śmigłowce Apache będą bowiem częścią wyposażenia Wojsk Lądowych, a ich głównym zadaniem będzie wsparcie żołnierzy na ziemi. „To wszystko jest system naczyń połączonych i współdziałania” – zaznaczył szef MON.
Jak dodał, koszt zakupu 96 śmigłowców opiewa na ok.10 mld dolarów.
AH-64 Apache to śmigłowiec zaprojektowany do współdziałania z czołgami Abrams i zwalczania celów opancerzonych. Pierwsi polscy piloci i mechanicy przeszli szkolenia na Apache w USA, według zapowiedzi poprzedniego kierownictwa MON, w tym roku trafią do Polski śmigłowce w starszej wersji, których osiem egzemplarzy resort chce wziąć w leasing, by zapewnić płynne wprowadzenie nowo kupowanych maszyn. Umowę zakupu poprzedziły umowy offsetowe – pierwsza, z koncernem Lockheed Martin, dotyczy m.in. serwisowania radarów, została zawarta we wrześniu ub. r.; w poniedziałek kolejne umowy, dotyczące serwisu i remontów niektórych części w polskich zakładach, podpisano z produkującym śmigłowiec koncernem Boeing i dostawcą silników – firmą General Electric. Przed rokiem na sprzedaż Polsce 96 śmigłowców AH-64E, 37 radarów AN/APG-78 Longbow (wyposaża się w niego jeden na kilka śmigłowców), systemy samoobrony i amunicję zgodziły się Departament Stanu i Kongres USA. W marcu br., podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w Stanach Zjednoczonych, prezydent Joe Biden zaoferował Polsce sprzedaż 96 AH-64 i udzielenie 2 mld dolarów pożyczki w programie Foreign Military Financing – wsparcia finansowego na zakup amerykańskiego sprzętu wojskowego.
Zakup nowych śmigłowców uderzeniowych był planowany od kilkunastu lat, by zastąpić przestarzałe i pozbawione precyzyjnej amunicji Mi-24 skonstruowane w ZSRR. Dialog techniczny prowadzono z firmami z Europy – należące do włoskiego koncernu Leonardo zakłady PZL Świdnik ze śmigłowcem T129 i Airbus Helicopters z Tigerem. Ostatecznie w programie Kruk starły się dwie firmy z USA – Boeing oferujący AH-64E Apache Guardian, będący w uzbrojeniu amerykańskich wojsk lądowych, i Bell, który proponował lżejszą maszynę AH-1Z Viper, używaną przez piechotę morską. W 2016 r. MON mówiło o zakupie 32 śmigłowców. We wrześniu 2022 resort wybrał AH-64 Apache, wysyłając zapytanie ofertowe do amerykańskiej administracji.
Charakterystyka śmigłowca AH-64 Apache
Śmigłowiec AH-64 Apache (AH to skrót od Attack Helicopter) powstał w programie następcy maszyny Bell AH-1 Cobra. Oblatany w 1984 r. do armii trafił w 1986. Załoga składa się z dwóch osób w układzie tandemu. Śmigłowiec ma blisko 15 m długości, jego masa własna t ponad 5 ton, a maksymalna masa z paliwem i uzbrojeniem 10,4 tony. Uzbrojenie składa się z działka 30 mm mogącego wystrzelić do 650 pocisków na minutę, pocisków Hellfire i rakiet. Nowością wprowadzoną w AH-64 był nahełmowy wyświetlacz, który nie tylko pokazywał parametry lotu, ale i sprzęgał działko z ruchami głowy pilota. Poza USA Apache został wybrany m.in. przez Wielką Brytanię, Izrael, Holandię, Japonię, Koreę Południową, Tajwan, Kuwejt i Australię. Podpisanie umowy na 96 maszyn ma uczynić z Polski największego po USA użytkownika tego śmigłowca.
„Na AH-64 trzeba patrzeć jako na część systemu, ważną, ale niejedyną. Zapewne po zakupie przez stronę polską czołgów Abrams Amerykanie przekonywali do stosowanego u siebie tandemu, który tworzą Abrams i Apache” – powiedział redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” Mariusz Cielma. „Apache jest nieodłączną częścią amerykańskich wojsk lądowych od dekad. Trudno powiedzieć, żeby dziś miał konkurencję, trochę jak F-35” – dodał. Zwrócił uwagę, że idąca w tysiące egzemplarzy produkcja przekłada się na rozwój konstrukcji i plany użytkowników, jak US Army, która zamierza wykorzystywać śmigłowce Apache także około roku 2060.
„Nie ma bardziej zaawansowanego śmigłowca. AH-64 wykorzystuje i optoelektronikę, i – w gorszych warunkach pogodowych – radar. Ma czujniki wykrywające wroga; systemy które zapewniają wysoką świadomość sytuacyjną, a dzięki temu większą przeżywalność na polu walki” – powiedział naczelny NTW. Zauważył, że inne śmigłowce uderzeniowe wykorzystują jedynie optoelektronikę, „a trudno zakładać działania w naszej części kontynentu tylko przy dobrej pogodzie”.
„Często argumentuje się, że w Ukrainie rosyjskie śmigłowce szturmowe słabo sobie radzą, ale to sprzęt innej klasy, o innych możliwościach. Rosjanie stosują taktykę przetrwania, Amerykanie przygotowują się do działań ofensywnych, trudno porównywać ich doświadczenia. Skoro kupiliśmy czołgi Abrams, to do tej układanki trzeba dorzucić śmigłowce Apache” – ocenił Mariusz Cielma.
Zwrócił uwagę, że zaprezentowany w 2017 r. Strategiczny Przegląd Obronny „wskazał, że – zważywszy, że Rosjanie opierają swoją armię na jednostkach pancerno-zmechanizowanych – czołgach, bojowych wozach piechoty, transporterach opancerzonych – my musimy mieć zdolności zwalczania celów silnie opancerzonych”. „Już wtedy pojawiły się pomysły zakupu większej liczby śmigłowców szturmowych. Można więc powiedzieć, że to forma realizacji tego, o czym nasi wojskowi od dawna mówią – zapewnienie narzędzia, które będzie w stanie neutralizować to, co dla Rosjan jest kluczowe w ich armii”.
Według Mariusza Cielmy, Apache to system, który ma przyszłość, także przy rozwoju platform bezzałogowych. „Amerykanie cały czas prowadzą program współpracy śmigłowca szturmowego z dronami. Chcą pozostawić śmigłowce załogowe, uważając, że człowiek na pokładzie ma większe możliwości intuicyjnej oceny sytuacji, podejmowania decyzji niż bezzałogowiec z operatorem na ziemi” – zauważył. Zakłada się – tak jak w lotnictwie myśliwskim – że śmigłowiec będzie współpracował z bezzałogowymi statkami powietrznymi. Operator ze śmigłowca może wysłać drony na bardziej ryzykowną misję rozpoznania przeciwnika i wskazania celów. „Bezzałgowce będą dodatkowymi uszami i oczami śmigłowca szturmowego – maszyny do najważniejszych zadań uderzeniowych. Ułatwia to dwuosobowa załoga pozwalająca na specjalizację” – powiedział Mariusz Cielma. Podkreślił, że śmigłowiec nie musi wlatywać w strefę największego zagrożenia także dzięki amunicji o zwiększonym zasięgu. „Można sobie wyobrazić, że Apache wykrywa pozycje przeciwnika dzięki dronom i razi go rakietami o zasięgu nie kilku, lecz kilkudziesięciu kilometrów. „W pociski przeciwpancerne o takim zasięgu – Spike NLOS – Amerykanie uzbrajają swoje śmigłowce Apache” – dodał.
Polska przestaje być biorcą bezpieczeństwa i staje się jego gwarantem w Europie Środkowej
„Zagadnienie bezpieczeństwa wynikające z obecności Polski w NATO wkracza w wymiar, w którym to my stajemy się jego istotnym gwarantem dla krajów tej części Europy. Ten fakt, który wpływa fundamentalnie na ewolucję naszej pozycji w Sojuszu Północnoatlantyckim, wpływa jednocześnie na nasze bezpieczeństwo” – pisze Tomasz SZATKOWSKI, ambasador RP przy Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) w latach 2019-2024, od roku 2024 doradca społeczny Prezydenta RP.
Jak podkreśla, „bezpieczeństwo Polski związane jest z dwoma powiązanymi ze sobą czynnikami. Pierwszym z nich jest członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim, drugim i istotniejszym są zdolności własne. W 1999 roku, kiedy Polska dołączyła do Sojuszu Północnoatlantyckiego, jej znaczenie wynikało przede wszystkim z położenia geopolitycznego. Towarzyszyła temu jednocześnie świadomość, że Polska jest biorcą bezpieczeństwa w ramach wspólnoty. Ostatnie lata, a w szczególności miesiące pokazują, że myślenie to ulega znacznej zmianie”.
„Zmiana ta wynika przede wszystkim ze wzrostu znaczenia Polski na płaszczyźnie militarnej. (…) Kolejny czynnik to nasz wkład w budowę bezpieczeństwa na terenie NATO. (…) Wzrost znaczenia na płaszczyźnie politycznej następuje nie tylko w wyniku naszej determinacji, stałości i odwagi w podejmowaniu decyzji w zakresie zwiększania zdolności obronnych” – pisze Tomasz SZATKOWSKI.
Dodaje, że „ostatecznie na pytanie o bezpieczeństwo Polski nie da się odpowiedzieć z pominięciem realizacji wyzwań całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jednym z największych wyzwań dla NATO będzie ułożenie nowych stosunków z Ukrainą, w tym podejście do obietnicy ze szczytu w Bukareszcie, że państwo to stanie się członkiem NATO. Rosja poprzez agresję militarną próbuje wpływać na politykę otwartych drzwi NATO, co ma miejsce także w Gruzji”.