Motywacje w sporcie.
Motywacje w sporcie.
Tak mnie jakoś natknęło na temat motywacji w sporcie po zwycięstwie Emmy Navarro nad Coco Gauff w 1/16 turnieju tenisowego US Open 2024.
Już trochę wcześnie rozmawiałem z grupą trenerów na ten sam temat i podzielę się moimi spostrzeżeniami.
Zacznę od siebie.
Sam dotarłem do poziomu reprezentowania Polski w reprezentacjach juniorskich i młodzieżowych na zasadzie własnego marzenia o byciu wielkim i znanym.
Zacząłem uprawiać niepopularne rzuty lekkoatletyczne już w piątej klasie chyba tylko dlatego, że byłem znacznie lepszy od swoich rówieśników w szkole. Chciałem być najlepszym.
Zbyt daleko nie zaszedłem z dwóch powodów: braku talentu i kontuzji.
Nic to – przerzuciłem się na kolejny etap marzenia: zostania trenerem olimpijskich, co po wielu latach się spełniło. Nie samo przez się, włożyłem w to wiele serca, ambicji i pracy.
Porównując to moje doświadczenie z karierami wybranych tenisistów czy tenisistek jest trudne, ale spróbuję.
Iga Światek, jak z doniesień mediów, wliczając te socjalnych wynuka, ma od dziecka ten sportowy charakter bycia najlepszym. Podobnie zresztą jak i jej ojciec, olimpijczyk w wioślarstwie w 1988 roku.
On pokierował karierą córki tak, że jest najlepsza na świecie już przez trzy lata i, dodatkowo, wyszli z długów zaciągniętych na budowanie Igi kariery. Dodam, że Iga tylko na samych turniejach wykręciła około 33 mln dolarów.
Dwie inne zawodniczki amerykańskie: właśnie wspomniana Emma Navarro i Jessica Pegula również są częścią czołówko światowego tenisa.
Obie maja inne społecznie pochodzenia: pochodzą z rodzin miliarderów.
Iga walczyła o byt, te z kolei ten byt miały zapewniony.
Dlaczego więc się szarpać na tych kortach, podróżować w nieskończoność z kortu na kort, do tych samych miast, być celem idiotycznych komentarzy ludzi chowających się za klawiaturą komputerów?
Otóż obie z nich zostały niejako wprowadzone w ten sport przez swych ojców.
Ci miliarderzy mają ten wymagany w sporcie „killer Instinct”, który jest niezbędny w świecie biznesu. Rozumiejąc to w 100 procentach – przekazali je córkom. W sporcie taki instynkt jest nieodzowny.
I tu nagle sprawy motywacji u Świątek czy wspomnianych Amerykanek sprowadzają się do wspólnego mianownika: pieniądz jest ważny, ale osobista działalność na światowych kortach polega w głównej mierze na ciągłym mi systematycznym samodoskonaleniu się.
To samodoskonalenie się jest najwyższą motywacją w większości przypadków sukcesów.
Emma, Jessica czy Iga nie grają już dla pieniędzy. Grają dla siebie.
Oczywiście – element ekonomiczny ma ogromne znaczenie, ale czy ktoś widział reklamy wielkich firm z udziałem Navarro czy Peguli?
Novak Djokovic jest innym przykładem motywacji: wyrwanie się małego kraju, znajdującego się na celowniku całego Zachodu.
Nie wiedział na początku jak, ale jego ojciec (znów ojciec) kupił mu rakietę i zaproponował uprawianie tenisa.
Podobnie jak w przypadku Igi – rodzice weszli w wielkie długi, jednak wszystko w końcowym efekcie się pozytywnie zakończyło.
Tu trzeba wspomnieć ambicje Novaka, często wręcz chorobliwe: został najlepszym tenisistą wszechczasów (obojętnie jakie są inne opinie o tym), zdobył największą ilość tytułów, zarobił najwięcej pieniędzy na kortach, ale brakowało mu jednego – złotego medalu olimpijskiego.
Chłopisko się uparło i w wieku 37 klat wreszcie to złoto wyszarpał.
Przypomnę, że olimpijskie medale nie są wynagradzanie przez MKOL pieniędzmi, chyba, że jakieś kraje dają nagrody finansowe swoim reprezentantom za zdobywanie medali.
Jest wiele rodzajów motywacji wśród sportowców, jednak wiodącymi sią dwa: możliwość samodoskonalenia się i okazja do wyrwania się, z typowego socjalnego czy ekonomicznego getta, co jest najbardziej widoczne w profesjonalnych sportach amerykańskich.
http://www.bogdanpoprawski.com