Kontrowersje wokół radnej ze Szczecina
Kontrowersje wokół radnej ze Szczecina
Wiktoria Rogaczewska jest szczecińską radną i pracuje w miejskiej spółce wodociągowej. Jej kariera przyciągnęła uwagę organizacji Watchdog Polska. – Wielu prezydentów i burmistrzów miast zatrudnia radnych, żeby głosowali za ich uchwałami – mówi przedstawiciel organizacji Szymon Osowski. Radna KO nie dostrzega jednak konfliktu interesów. Podobnie jak wielu jej kolegów z innych miast.
Wiktoria Rogaczewska to najmłodsza szczecińska radna. Trzy dni po zaprzysiężeniu rozpoczęła pracę w miejskiej spółce wodociągowej.
Jak podkreśliła w rozmowie z Polsat News, zbieżność tych wydarzeń jest przypadkowa.
Radna argumentuje, że nie była pewna, czy otrzyma mandat, a starania o pracę w wodociągach zaczęła jeszcze przed wyborami.
– Szansę na uzyskanie mandatu były niewielkie, los tak chciał, że się udało – stwierdziła.
„Pewnych rzeczy się nie robi”
Po przyjęciu mandatu nie zrezygnowała jednak z etatu. Przypadek radnej ze Szczecina nagłośniła Sieć Obywatelska Watchdog Polska – organizacja działająca na rzez jawności w życiu publicznym.
– Pewnych rzeczy się nie robi w demokratycznym państwie prawa. Nie tylko zakazy są ważne, ale też to, że wiemy, czym jest konflikt interesów, czyli jeżeli podejmujemy się takich zadań czy pracy, która rodzi pytania – podkreślił przedstawiciel stowarzyszenia Szymon Osowski.
Prawo zabrania radnym funkcji kierowniczych w spółkach miejskich, ale nie na niższym szczeblu.
– Tego konfliktu, przynajmniej na razie, nie dostrzegam, ponieważ jestem szeregowym pracownikiem, moje stanowisko to młodsza specjalistka i nie mam wpływu na funkcjonowanie spółki – odpowiada radna.
– No nikt chyba nie uwierzy, że radny, który jest zatrudniony w spółce komunalnej będzie kontrolował wójta, burmistrza, prezydenta, który go może zwolnić z tej pracy – skomentował Szymon Osowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
„Nie mamy obowiązku ogłaszania konkursów”
Kontrowersje budzi też sam sposób zatrudnienia radnej.
– My jako spółka nie mamy obowiązku ogłaszania żadnych konkursów, czy organizowania żadnych naborów otwartych przez ogłoszenia o pracę – twierdzi Hanna Pieczyńska z zakładu wodociągów i kanalizacji.
Watchdog uważa jednak, że radni w ogóle nie powinni pracować w jednostkach gmin, a takie zjawisko występuje w całej Polsce. – Prawda jest taka, że wielu wójtów, burmistrzów i prezydentów zatrudnia radnych, żeby głosowali za ich uchwałami – stwierdził Osowski.
Prezydent Szczecina zapewnił w rozmowie z Radiem Szczecin, że według jego wiedzy, Wiktoria Rogaczewska jest jedyną radą, która znalazła zatrudnienie w samorządowej spółce.
– Nie wydaje mi się, żeby takich osób było więcej – podkreślił Piotr Krzystek.
Radna ze Szczecina nie jest jedyna
O ile w Szczecinie być może faktycznie nie ma więcej tego typu przypadków, to w skali kraju jest to dość powszechna praktyka – dorabianie w samorządowych spółkach trwa od lat i dotyczy wszystkich opcji.
Na przykład we Wrocławiu 16 radnych poprzedniej kadencji miało zarobić w miejskich spółkach pięć milionów złotych.
Jednym z nich był Piotr Uhle z Nowoczesnej, który doradzał we wrocławskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego i wziął za to 18 tysięcy złotych. Ale się zreflektował.
– Nie chce być utożsamiany jako element tego systemu, dlatego podjąłem decyzję, że każdą złotówkę, którą zarobiłem z tytułu tej współpracy przekazałem na Sieć Obywatelską Watchdog Polska, która zajmuje się walką o jawność w życiu publicznym – przekazał radny.
O jawność chcą też walczyć opozycyjni radni z Kołobrzegu, którzy twierdzą, że w miejskich spółkach pracują radni nie tylko obecnej, ale i poprzedniej kadencji.
– Afery czy to z Wrocławia, czy teraz ze Szczecina nas bardzo motywują. Jesteśmy w kontakcie z naszymi kolegami i staramy się, żeby w Kołobrzegu również skontrolować to, czy wszyscy są zatrudnieni poprawnie i zgodnie z prawem – mówi Adrian Tomicki, radny PiS w Kołobrzegu.