Caledon: mieszkańcy walczą o staw i czystą wodę

Caledon: mieszkańcy walczą o staw i czystą wodę

Grupa mieszkańców Caledon w Ontario wyraziła sprzeciw wobec planu władz miasta, który zakłada wykorzystanie lokalnego stawu – znanego miejscowym jako Jezioro Łabędzie (Swan Lake) – jako miejsca składowania nadmiaru ziemi z okolicznych budów. Obawiają się, że projekt może doprowadzić do skażenia wód gruntowych, z których korzystają na co dzień.

Zaniepokojenie pojawiło się po uchwaleniu w maju wniosku, umożliwiającego znanemu deweloperowi z GTA przywóz ziemi na jego działkę w Caledon. Znajduje się tam dawne żwirowisko, dziś wypełnione wodami gruntowymi.

– Pijemy wodę prosto z ziemi, bez żadnego oczyszczania. Jeśli gleba zostanie skażona, trafi do naszej wody – ostrzega Ian McLaurin, emerytowany inżynier zasobów wodnych, który doradza mieszkańcom.

Jak podkreśla, podobne projekty zawsze niosą ryzyko błędów i naruszenia delikatnych ekosystemów wodnych, mimo obowiązujących przepisów mających chronić takie tereny.

Deweloper uspokaja, mieszkańcy nie wierzą

Deweloper Nick Cortellucci, właściciel firmy Calvalley Farms Ltd., zapewnia, że obawy są bezpodstawne. Twierdzi, że planuje „rewitalizację terenu” poprzez sprowadzenie czystej ziemi z okolicznych budów, kontrolowanej przez inżyniera glebowego z Ontario.

„Calvalley kupiło ten teren z zamiarem przekształcenia dawnej kopalni w grunty rolne. Wszystko odbywa się zgodnie z przepisami” – napisał Cortellucci w oświadczeniu dla CBC.

Burmistrz Annette Groves zaznacza jednak, że projekt nie został jeszcze zatwierdzony.

– Rada miasta nie podejmie żadnej decyzji, która mogłaby zagrozić wodzie pitnej mieszkańców – zapewniła w rozmowie z CBC Toronto.

Eksperci ostrzegają: „Zawsze istnieje ryzyko”

Hydrogeolog Steve Holysh z programu Oak Ridges Marine Groundwater Program podkreśla, że ryzyko zanieczyszczenia jest realne.
– Jeśli w okolicy są studnie, musimy mieć pewność, że gleba jest w pełni bezpieczna. A to nigdy nie jest gwarantowane. Zawsze można coś przeoczyć – mówi Holysh.

Wyjaśnia, że proces kontroli w tego typu projektach przebiega dwuetapowo: najpierw bada się ziemię w miejscu jej pochodzenia, a następnie monitoruje transport i testuje część materiału już na miejscu docelowym.

– Ale jeśli nadzór będzie zbyt pobieżny, zanieczyszczenia mogą umknąć uwadze – dodaje ekspert.

Niewesołe doświadczenia z przeszłości

Eksperci przypominają też inne przypadki z Ontario, w których projekty zasypywania terenów wywoływały kontrowersje.
W Scugog pod Oshawą testy gleby użytej do wyrównania pasa startowego ujawniły obecność zanieczyszczeń głęboko w ziemi, co wywołało obawy o bezpieczeństwo wód gruntowych.
Z kolei w Milton, w Campbellville, podobny projekt zrealizowano bez szkód dla środowiska.

– Są przypadki, w których wszystko działa dobrze, ale są też takie, które kończą się katastrofą. Lepiej zapobiegać, niż później płacić miliony za naprawę szkód – mówi Holysh.

Rada miasta sceptyczna

Radne Lynn Kiernan i Christina Early, reprezentujące obszar Swan Lake, jasno sprzeciwiają się projektowi.
– Mówimy o metalach ciężkich, o arsenie. Ryzyko jest zbyt duże w stosunku do potencjalnych korzyści – podkreśla Kiernan.
– Ta żwirownia została już zrekultywowana. Nie widzę podstaw prawnych, by ponownie ją zasypywać – dodaje Early.

Obie radne podkreślają też, że miasto nie ma obecnie wystarczających zasobów, by właściwie nadzorować bezpieczeństwo całego przedsięwzięcia.

Co dalej z Jeziorem Łabędzim?

Burmistrz Groves zapowiada, że zanim projekt trafi pod głosowanie, urzędnicy przeanalizują wszystkie plany bezpieczeństwa, a w razie potrzeby zasięgną opinii niezależnych ekspertów.

Komisarz ds. inżynierii i transportu Domenica D’Amico dodała, że propozycja dewelopera wymaga spełnienia „bardzo rygorystycznych” warunków środowiskowych.

– Po zakończeniu przeglądu prawnego i technicznego, pracownicy przedstawią Radzie pełny raport – zapowiedziała.

Na razie jednak, wśród mieszkańców Caledon coraz częściej słychać jeden głos:
lepiej nie ryzykować wody, z której wszyscy pijemy.

Na podst. CBC