Omielańczuk zwycięstwem w Toronto debiutuje w UFC
Omielańczuk zwycięstwem w Toronto debiutuje w UFC
Podczas swojego pojedynku w Toronto Daniel Omielańczuk zanotował znakomity debiut w federacji UFC. Na gali nr 165 Polak (15-3-1) przez długi czas przegrywał z Austriakiem Nandorem Guelmino (11-4-1), ale w ostatniej rundzie trafił go dwoma ciosami i efektownie znokautował.
– Nie mogę zmarnować tej szansy. Nie stresuję się, podchodzę do tego pojedynku jak do każdego innego. “Wandal” dobrze kopie, ma silne uderzenie. Często odsłania lewą stronę i jest słaby w parterze i zamierzam to wykorzystać – tak Daniel Omielańczuk komentował swój debiut jeszcze przed rozpoczęciem walki.
WToronto żadne słowa nie miały już znaczenia, a Polak pojawił się w niebieskim narożniku, gotów na historyczną walkę. Warto jeszcze dodać, że podczas oficjalnego ważenia Polak wniósł na wagę 111,6 kg a jego austriacki rywal 104,5 kg.
Gdy rozbrzmiała syrena oznaczająca początek pierwszej rundy obaj szybko ruszyli do ataku. Zaczęło się od serii wysokich i niskich kopnięć, z których żadne jednak nie wzruszyło wojowników. Omielańczuk zbierał jednak więcej ciosów, a co gorsze z każdą sekundą wydawał się bardziej zmęczony od Guelmino. W końcówce Polakowi udało się jednak docisnąć rywala do krat oktagonu i przetrwać do końca, choć rundy nie można było napisać na jego korzyść. Wydawało się, że Omielańczuk niepotrzebnie szuka klinczu, podczas gry lepiej prezentują się jego sierpy i ciosy na wątrobę.
Druga partia zaczęła się znacznie lepiej dla Polaka, który trafił rywala i w klinczu zaczął zasypywać jego głowę ciosami kolanami. Potem Omielańczuk przyparł rywala do siatki, a następnie sprowadził na parkiet i szukał możliwości do założenia kimury. Ta sztuka niestety się nie udała i to Austriak przejął inicjatywę w parterze.
Sytuacja zaczynała wyglądać coraz gorzej a “Wandal” nękał leżącego Polaka ciosami na głowę i tułów. Aktywność Austriaka stopniowo malała, ale wciąż znajdował się on w dominującej pozycji. Sędzia nie zdecydował się na “postawienie” pasywnej walki i pomimo niezłego początku kolejna runda wylądowała na koncie Guelmino.
W ostatniej przerwie podczas tej walki sztab Austriaka zwracał mu uwagę, że Omielańczuk “już nie żyje, nie oddycha”, ale nic nie było jeszcze przesądzone.
Polak nie zdecydował się na atak na początku rundy trzeciej, ale i jego rywalowi wyraźnie brakowało już tlenu. Ciosów było jak na lekarstwo i zaczynało się wydawać, że walka prowadzona jest w zwolnionym tempie. Zdesperowany Omielańczuk próbował jeszcze klinczu, ale brakowało mu sił i sędzia szybko przerwał to zwarcie.
Czas pracował na korzyść “Wandala” a każda sekunda (zostało ich 170) zmniejszała szanse polskiego debiutanta. Omielańczuk spróbował jeszcze klinczu, ale pasywność obu zawodników była wręcz zaskakująca.
Wtedy wydawało się, że to musi być koniec Polaka, ale w MMA walka trwa do samego końca. Na zegarze zostało już tylko 150 sekund, gdy Daniel Omielańczuk trafił lewym sierpem! Ten cios otępił rywala, który próbował jeszcze kopać, ale wtedy Polak poprawił kolejnym, potężnym sierpem a potem jeszcze na krótki czas “uśpił” Austriaka, gdy ten leżał już na macie.
Sędzia, widząc co się dzieje, natychmiast przerwał walkę. Po chwili ręka Omielańczuka powędrowała w górę i faktem stało się jego debiutanckie zwycięstwo na gali UFC. I to jakie zwycięstwo. Polak mógł być już skazywany na porażkę, ale dwoma ciosami odmienił obraz całej walki.