Krawar: krótka historia leku niezwykłego
Krawar: krótka historia leku niezwykłego
W domu rodzinnym Pana Wiesława w Polsce wyrocznię w sprawach leczenia stanowiła babcia. Znała się na ziołach, potrafiła sporządzić mikstury na rozmaite dolegliwości i obywało się to wszystko bez udziału lekarza, dzięki tajemnicom przejętym z poprzednich pokoleń.
Dzisiaj taka wiedza praktycznie zanika. Medycyna konwencjonalna chce znaleźć receptę na wszystko zapominając, że sama wywodzi się z tego, co odkryli wcześniej ludowi znachorzy. Zaś współczesne leki niesyntetyczne to przecież sekrety wielu pokoleń przejęte od zielarzy, szamanów, szarlatanów i babek z końca wsi.
Pan Wiesław zapamiętał, że w jego domu rodzinnym babcia często stosowała wyjątkowo skuteczną, tajemną maść na baranim sadle, po której znika mnóśtwo problemów skórnych.
Maść była tak skuteczna, że gdy dowiedzieli się o niej sąsiedzi babci, do jej drzwi zaczęły pukać zastępy ludzi, którym doskwierała grzybica, łuszczyca, czyraki, trądzik, hemoroidy oraz wiele drobniejszych przypadłości, jak nie gojące się rany, obrzęki, opryszczki i tym podobne.
Wiesław to zapamiętał, a kiedy los rzucił go na emigrację do Kanady, przypomniał sobie o maści babci gdy zaczęła dokuczać mu łuszczyca łokci.
Wówczas do Kanady przyjechała ciocia Krystyna, która przywiozła z Polski przepis na maść i domowym sposobem wykonano jej pierwszą porcję – około kilograma. Po łuszczycy nie zostało śladu…
Wiesław pomyślał wtedy, że może warto by było ze starej receptury stworzyć lek, który spełniał będzie takie warunki, że można go wprowadzić do aptek.
Nie było to łatwe zadanie i tylko ogromna pasja i upór doprowadziły do tego, że Krawar ujrzał światło dzienne. Zajęło to około 12 lat wysiłków, 6 lat testów i walki z kanadyjską biurokracją.
Przyznanie przez Health Canada tzw. DIN (Drug Identification Number) kosztowało go ponad 80 tysięcy dolarów (szczęśliwie Wiesław był właścicielem dobrze prosperujacej firmy budowlanej). Póżniej przyznano NPN (Natural Product Number) czyli w końcu nasz rodak z Campbellville pod Milton uzyskał zgodę na produkcję naturalnej maści, którą nazwał Krawar. Przekonał urzędników, że babka… potrafi leczyć.
Bo babka to popularna roślina lecznicza (Plantago major L.), której liść prawie każdy z nas w dzieciństwie natychmiast przykładał zamiast plastra do rozbitego kolana lub innej rany. I rana goiła się błyskawicznie po czym znikała bez śladu.
Liście babki, a także babki lancetowatej oraz nagietka lekarskiego to podstawowe naturalne składniki rewelacyjnej maści. Wiesław usiłował znależć laboratorium, które będzie mu produkować maść na bazie tłuszczu baraniego, tak jak czyniła to babcia. Niestety, w tym kraju jest to prawie niemożliwe, wszyscy dookoła chcą używać jako podłoża wyłącznie oleju skalnego czyli…. ropy naftowej. Podobnie jak rzecz się ma z szamponami i innymi kosmetykami. Wiąże się to z tym, że w przypadku stosowania tłuszczów producent musi składać kłopotliwe raporty i liczyć z ciągłymi kontrolami służb sanitarnych. A tego nikt nie lubi.
Z kolei Wiesław na to się nie godzi, bo uważa, że jego maść nie będzie tak skuteczna bez sadła baraniego. Musi więc nadal produkować maść w warunkach laboratorium domowego, co znacznie ogranicza produkcję.
Krawar nie zawiera żadnych chemicznych czy toksycznych dodatków ani konserwantów. Przynosi ulgę w zaskakujących przypadkach. Opowieści uzdrowionych nim ludzi idą w setki, a niekiedy są to historie ludzi, którzy myśleli, że ich problemy ze skórą będą im towarzyszyć do śmierci. Przypadki nieustępliwego trądziku, wyjątkowo głębokie czyraki, chroniczne grzybice stóp i bolesne hemoroidy…
Pacjenci Wiesława z wdzięcznością opowiadają jaką ulgę przynoszą im już pierwsze aplikacje niezwykłej maści.
Gdzie ją znaleźć?
Na półkach bardzo nielicznych polskich sklepów w GTA lub bezpośrednio u p. Wiesława: 905-659-6348 (Milton, ON.)