I komu tu wierzyć …
I komu tu wierzyć …
Świat obiegła sensacyjna wiadomość z Panamy, że cała masa znanych i bogatych ludzi ucieka od płacenia podatków. Niby nic dziwnego, jednak mamy tu do czynienia z percepcją „dobrych” i „złych” wizerunków.
Co mam na myśli? Otóż strona biznesowa może być bezwględna w stosunku do uczuć poszczególnych obserwatorów, jednak wizerunek osoby może być dość mocno nadszarpnięty.
Chodzi tu o uczciwość.
Przykład: Islandia była jedynym krajem, który ukarał bankierów za spowodowanie krachu finansowego w 2008 roku i wiele osob trafiło za kratki.
Głównym „porządkowym” był facet o nazwisku Sigmundur David Gunnlaugsson, który został wybrany premierem kraju w 2013 roku za taką właśnie uczciwość.
Sigmundur właśnie podał się do dymisji. Za co? Za to, że nie ujawnił swoich osobistych machlojek finansowych obnażonych w Panamie, chociaż nawet zgodnych z prawem.
Z pewnością za kratki by nie trafił, lecz honorowo doszedł do wniosku, że chyba nie jest wizerunkiem uczciwości państwowej.
FIFA: organizacja-synonim przekrętów.
Po wielkiej aferze z uczestnikiem wieloletniego sternika Seppa Blattera wybrano „uczciwego” natępcę o nazwisku Ginni Infantino. Zreszta – kolesia Blattera i wieloletniego ważnego urzędnika UEFA i FIFA.
Zmiana na lepsze?
Złe informację podały media, które jako pierwsze poinformowały o skandalu. „Dokumenty do których dotarł Guardian podniosą pytania o rolę prezydenta FIFA, Gianniego Infantino, którą mógł odegrać w nawiązaniu umów, gdy jeszcze sprawował rolę dyrektora w UEFA”.
Oczywiście FIFA, przynajmniej na razie, uważa, że nic nielegalnego się nie zdarzyło.
Najważniejsza w całej sprawie jest firma Cross Trading, która była pośrednikiem w sprzedaży praw z europejskich pucharów dla Teleamazonas. Cross Trading była zarejestrowana na Niue, rajskiej wyspie na Pacyfiku, która służyła wielokrotnie większym kompaniom do omijania wysokich podatków w Europie. – UEFA nie ma powodu wierzyć, że w umowie pośrednictwa pomiędzy Cross Trading a Teleamazonas było cokolwiek podejrzanego. Przynajmniej według UEFA.
Dokumenty Cross Trading znalazły się pośród 11 milionów podobnych dotyczących klientów panamskiej firmy Mossack Fonseca, która znajduje się w samym centrum światowej afery. Dopiero w połowie 2015 roku jej przedstawiciele zrezygnowali z reprezentowania Cross Trading, głównie pod presją śledztw dotyczących przeprowadzonych umów. Podawane przed “Guardiana” kwoty sięgają kilkuset tysięcy dolarów.
Są też i jasne, lub tylko jaśniejsze, momenty w sportowej etyce. Jednym z przykładów jest wsteczne karanie zawodników za używanie nielegalnych środków wspomagających. Zjawisko takie jest możliwe tylko dzięki nowej technologii wykrywania w starych próbkach środkow, które były zabronione ale niewykrywalne w okresie rozgrywania zawodów. Tzw. „paszport bologiczny zawodnika” pozwala obecnie na sięganie 8 lat wstecz i karanie przestępców na bieżąco.
Jednym z beneficjentów jest Kanadyczyk Dylan Armstrong, który zajął 4-te miejsce w pchnięciu kulą na Igrzyskach Olimpijskich w 2008 roku w Pekinie. Przypomnę, że zwyciężcął Polak Tomasz Majewski.
Wicemistrz olimpijski Andriej Michniewicz z Białorusi zostal zdyskwalifikowany retroaktywnie za przestępstowo dopingowe w 2005 roku i Dylan wskoczyl na podium. Niestety zbyt późno, aby skorzystać z jakichś finansowych nagród czy korzyści reklamowych.
Podobnie zapowiada się sprawa Anity Włodarczyk, polskiej wicemistrzyni olimpijskiej z 2012 roku w Londynie w rzucie młotem.
Okazuje się, że zwyciężczyni konkursu Rosjanka Tatiana Łysenko został po raz wtóry złapana na „koksie” i będzie musiała z całą pewnością zwrócić to złoto, co automatycznie sprawi, że Anita zostanie oficjalną mistrzynią olimpijską.
Niby fajnie, ale o cztery lata za późno.
Nie wiem, jak potoczą się sprawy nagród finansowych. Te państwowe, z pewnością będą obowiązywały, ale cztery lata bycia „wicemistrzynią” nie równa się czterem latom bycia „mistrzynią”.
Znając życie – potencjalne kilkaset tysięcy dolarów ominęło Anitę wielkim łukiem, bo przeciez sponsorzy nie płacą byłym mistrzom.