F1
F1
Oglądam F1 systematycznie. Odpuściłem tylko te wyścigi, których nie mogłem oglądać z prawdziwych powodów natury … wyższej.
Wiadomo, że zwykle końcowe wyniki można przewidzieć, bo już po kilku pierwszych wyścigach widać, która stajnia ma najlepszy samochód.
Wszyscy kierowcy w F1 są doskonali, pewnie – są małe różnice tu i tam, jednak najważniejszym „narzędziem” do wygrania jest pojazd.
W tym sezonie Mercedes miał absolutnie najlepszy bolid i sprawa klasyfikacji drużynowej została załatwiona już dawno.
Wyścig o indywidualnne mistrzostwo wiata trwał jednak przez cały cykl dosłownie do ostatniego przystanku – w Abu Dhabi. Niemiec Nico Rosberg miał przewagę przed startem, ale Lewis Hamiton miał szanse zdobycia kolejnej korony w przypadku wygrania i zajęcia czwartego (lub niżej) miejsca przez Nico.
Lewis Hamilton zdecydowal przeszkadzać Nico do tego stopnia, że zwolnił licząc na innych kierowców, że przeskoczą Nico. Jechal ponad 9 sekund/okrążenie wolniej niż w eliminacjach. Skończyło się sprawiedliwie. Nico wygrał. Myśle, że inny Niemiec – Vettel – sprawę przemyślał również.
Oglądałem niedzielne zawody z zapartym tchem. Takich emocji nie pamietam od czasu, kiedy Schumacher probowal staranować Jaquesa Villeneuve w 1997 roku. Na dodatek – podsumowanie całego sezonu w telewizji dodało innych wzruszeń.
Otóż Nico Rosberg ma F1 we krwi. Jego ojciec Keijo Erik Rosberg popularnie zwany “Keke” był mistrzem F1 w 1982 roku. Telewizja pokazała wtedy małego Nico siedzącego z tatą na bolidzie. Już wtedy Nico zapowiedział, że będzie taki jak tata i słowa dotrzymał.
Rosberg – ojciec jest Finem i był pierwszym fińskim czempionem w F1. Finowie maja wspaniałe tradycje w sportach automobilowych, co chyba łaczy się z ogólnie znanym w sporowyn świecie twierdzeniem o „fińskim szaleństwie”. Mama Nico,Gesine Gleitsmann-Denge jest Niemką i to, z pewnością, dodało jakieś organizacji w tym fińskim kotle.
Obserwując jazdę Nico Rosberga w ostatnich sezonach można te cechy zauważyć. Ryzykuje wtedy, kiedy trzeba, jest opanowany i rajonalny – przez cały pozostały czas.
Znamienny był wywiad po tym wyścigu z szefem stajni Mercedesa. Zapytany o opinie na temat dziwnej taktyki Lewisa Hamiltona odpowiedział niejednoznacznie, że próbuje zrozumieć zawodnika Hamitona i pracownika Hamitona, który nie wykonuje poleceń szefostwa. Zaraz potem dodał, że wyborne wyniki teamu Mercedes oparte są na wiedzy konstruktorów, doskonałej organizacji w padoku, dobrej jeżdzie zawodników a, przede wszystkim, dyscyplinie całego zespołu. To właśnie podkreślił z bardzo mocnym naciskiem. Chciałbym być muchą na ścianie podczas rozmowy kierownictwa z Hamiltonem.
Tymczasem wiele osób wypowiadało się, że Hamilton jest lepszym kierowcą niż Rosberg i to on powinien być mistrzem.
Przytaczam tu wypowiedż Roberta Kubicy, jeszcze sprzed wyścigiem – za Przeglądem Sportowym:
„Ludzie często wychodzą z opiniami, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Moim zdaniem kierowca, wygrywający mistrzostwa, które nie składają się z jednego wyścigu, a z kilkunastu, czy w tym przypadku z 21, zwycięża zasłużenie. Czy wygrywa jednym punktem, czy dwudziestoma, to i tak wygrywa i taka jest prawda. To samo dotyczy piłki nożnej. Można wygrać jeden mecz szczęśliwie, ale mistrzostwa, grając słabo, raczej już nie zdobędziesz. Dlatego dziwię się takim opiniom, a sam takich nie słyszałem. Trzymam się z dala od takich dyskusji, bo takie wyobrażenie motorsportu i sprzedaż takich opinii… Ktoś musi mieć bujną wyobraźnię lub dziwne spojrzenie na ten świat, aby twierdzić coś takiego. Jeśli chodzi o mnie, nie kibicuję żadnemu z faworytów, ale i Lewis i Nico mieli w tym sezonie wzloty i upadki. Niezależnie od tego, czy wygra Hamilton, czy Rosberg, moim zdaniem to mistrzostwo będzie w pełni zasłużone.”
Bernie Ecclestone, boss F1 już ma nowe pomysły na ulepszenie F1 w 2017.
Proponuje on rewolucyjną zmianę formatu ścigania. W jeden weekend miałby się odbyć nie jeden, lecz dwa, za to krótsze wyścigi. Chce zrewidować tradycyjny koncept jednego, długiego wyścigu. Zamiast niego, mogą być dwa 40-minutowe z 40-minutową przerwą pośrodku, kiedy kierowcy mogliby udzielać wywiadów, a bolidy byłyby poprawiane. To byłoby atrakcyjne dla widzów. Samochody kwalifikowałyby się w sobotę, jak zazwyczaj, na pierwszy wyścig, który ustawiałby kolejność na drugi.
To by wstrząsnęło F1, z lżejszymi, szybszymi samochodami. Całkiem możliwie …