Bolt i inni
Bolt i inni
W ubiegly piątek rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce – tym razem w Londynie.
Od samego początku Usain Bolt był główną osobowością, bo już wcześniej przyrzekł zakończyć swoją sportową karierę tam wlaśnie.
Nie ma nawet najmniejszego cienia wątpliwości, że Bolt to największa gwiazda w historii lekkiej atletyki. Nawet przeciwncy nie są w stanie znaleźć jakieś przeciwstawne argumenty . Krótko – król bieżni, król sprintu i król lekkiej atletyki.
Miałem możliwość obcowania z Boltem w 2009 roku, kiedy to po Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie zorganizowaliśmy wielki miting lekkoatletyczny na stadionie University of Toronto.
Stadion Varsity został wybudowany na optymistyczne, jeśli chodzi o widownię, warunki Toronto. Komplet – 5,000 miejsc zostalo wyprzedanych wtedy w ciągu 5 minut.
Dołożono dodatkowych 10,000 miejsc i te też się sprzedały na pniu.
Od 2008 roku Bolt był i chyba dalej jest najciekawszą postacią tej dyscypliny sportu.
Zaraz po Igrzyskacjh Olimpijskich w Pekinie jeden z większych finansjerów Toronto postanowił sprowadzić Bolta na jeden miting do Toronto. Byłem czlonkiem komitetu organizacyjnego zawodów i największym problemem było zapewnienie „kasy” dla Bolta, bo, w końcu, jego stawka była horrendalnie wysoka.
Okazuje się, że na torontońskiej Bay Street ludzie znają się na interesie i szybko pieniądze się znalazły.
Co było potem? Takiej reklamy Toronto i lekka atletyka nigdy przedtem i nigdy potem nie miały.
Biznes, ten na najwyższym kanadyjskim/światowym poziomie jest skomplikowany dla przeciętnego śmiertelnika, więc w szczególy nie będę wnikał.
Wyszło na to, że wszyscy byli bardziej niż „tylko zadowoleni” na następny dzień po zawodach.
A to tylko mały „market” w Toronto.
Teraz weźmy pod uwage globalny impakt Usaina Bolta.
Mamy tu do czynienia z rynkami światowymi: cała Ameryka Pólnocna, Karaiby, Ameryka Południowa, Europa, Azja, Australia, Afryka – wszyscy chcieli mieć cząstkę Usaina Bolta.
Już nie mówię od indywidyalnych wpływach finansowych dla korporacji „Bolt”, ale o wielkich, potężnych pieniądzach wynikających z całokształtu biznesu. A biznes ten przypomina tornado: Usain Bolt w środku , a cała burza na zewnąrz.
Bolt był przez wiele lat gesią znosząca złote jajka nie tylko dla Międzynarodowej Federacji Lekkiej Atletyki, ale przede wszystkim dla MKOL.
MKOL jest największą potęgą finansową w sporcie i osoba Bolta była pożądana wszędzie i cały czas.
Wiele osob, mnie wliczając, nie wierzyło specjalnie w „czystość” tych nieosiągalnych rekordów świata przez niego ustanowionych, ale dopóki nie ma żadnego dowodu – zawodnik jest czysty. Nie wyobrażam sobie, że IAAF czy MKOL odważyłyby się nawet na potwierdzenie jakiegoś pozytywnego testu.
Nauczka Bena Johnsona nie poszła w las, bo już wtedy okazało się, jakie wielkie straty finansowe poniosły te największe organizacje sportowe.
Bolt należy już do przeszłości.
„Setkę” wygral Justin Gatlin przed swoim rodakiem Chritianem Colemanem, Bolt był trzeci.
Nie tak IAAF wybrażal sobie ten londynski finał, ale Amerykanie akurat Jamajczyków nie lubią.
Wszystko poza „setką” mężczyzn należy w czasie tych mistrzostw do mniejszych zdarzeń.
Nawet wielka niespodzianka w biegu na 100 m kobiet (przegrana Elaine Thompson) przeszla zupelnie bez echa.
Ktoś z polskich koneserów lekkiej atletyki może powiedziec : „A Anita Włodarczyk i Malwina Kopron?” – złoto i brąz w młocie kobiet?
Nie oszukujmy się – większość miłośników lekkiej atletyki nie ma pojęcia o rzucie mlotem kobiet.
Polska ma szczęście, że wykorzystana została wyjątkowa sytuacja na świecie (Rosja na większych zawodach nie występuje), że tradycyjnie silne konkurencje byłego „Wschodniego Bloku” są teraz słabo obstawione.
Może do tego dołożymy jakieś medale w młocie mężczyzn i sprawa na 2017 rok będzie wyglądała calkiem dobrze.