Tour de France 2017
Tour de France 2017
Uwielbiam kolarstwo. Sam nie wiem dlaczego, nigdy kolarzem nie byłem, na rowerze wprawdzie jeżdżę, ale tyko turystycznie. Najdalszym odcinkiem, który przejechałem – to 60 km, co mnie nieźle podmęczyło.
Doceniam jednak ten sport, bo nie jest on dla mięczaków.
Dodatkowo – kolarstwo jest sportem niezwykle skomplikowanym. Sportem – mam na myśli globalne spojrzenie, nie tylko jazde na rowerze.
Jednak zacznijmy od roweru i człowieka na tym rowerze.
Kiedy byłem na „wymianie trenerskiej” w latach 70-tych w NRD zapoznałem się z modelem zestawu „zawodnik- sprzęt” w przypadku osiągnięcia wyniku 25 metrów w pchnięciu kulą.
Moi rówieśnicy po fachu wszystko obliczyli, jednak mieli poważny problem z jednym elementem. Tym najważniejszym. Z człowiekiem, który mógłby tego czynu dokonać.
Podobnie jest z kolarstwem.
Trenerzy, lekarze, fizjoterapeuci, masażyści, farmaceuci – wszycy wiedzą jak jechać pod górę z odpowiednią mocą, jak wygrywać etapy sprinterskie i na czas. Wszystko jest znane – tylko trzeba ludzi na rowerach, aby tego czynu dokonali.
Lance Armstrong wygrał ten Tour siedem razy i pokazał całemu światu jak to się robi. W szczegółach i z bólem.
Teraz Chris Froome dokonuje podobnej sztuki, ale nikomu nie depcze po palcach, więc, na razie, „napadacze antydopingowi”” nie atakuja go zbytnio.
Prawda jest taka, że nic na rynku się nie zmieniło, bo tegoroczny Tour był drugim w historii najszybszy wyścigiem ze średnią zwycięzcy 40.997km/godzinę.
Najwyższą wartośc w historii uzyskał Lance Armstrong in 2005 osiagając prędkośc 41.654 km/godzinę.
Krótko – w departamencie dopingu nic się nie zmieniło.
Rozmawiałem o wyścigu z trenerem kanadyjskiej kadry olimpijskiej w kolarstwie Mirkiem Mazurem na temat samej techniki jeżdzenia przez Froome’a.
Doszliśmu do wspólnej zgody, że tak dziwnego i nieekonomicznego sposobu jeżdzenia nie ma drugiego na świecie. Technika Froome’a nie nadaje się nawet do naśladowania dla turystów, bo jest tak niesamowicie indywidualna.
Oczywiście – nie krytykujemy, lecz tylko wymieniamy opinie. W końcu chłop ten wyścig wygral już cztery razy.
Polacy chyba budzą się z wieloletniego letargu.
Bodnar, Kwiatkowski czy Majka – to już znane „firmy”. Majka miał pecha, bo wziąl udzial w poważnej kraksie i musial wycofać się z wyścigu ze względów zdrowotnych.
Kwiatkowski był niesamowity. Bardzo silny we wszystkich warunkach. Podpisal umowe z zespołem Sky, że będzie pomagał Froome-owi i słowa dotrzymał.
Wprawdzie kolarstwo jest niby sportem indywidualnym, jednk bez jazdy zespołowej lider grupy nie wygra. Kwiatkowski pokazał, że może być adiutantem, ale zarazem pokazał też talent dowódczy.
Jest jednak problem ze znalezieniem grupy, która uczyniłaby go liderem. Układy i polityka.
Podobnie jest zreszta z Majką.
Bodnar pokazał niesamowite serce.
W jednym z etapów prowadził przez ponad 200 km, aby dać się złapać na ostatnich 300 metrach.
Profesjonaliści kolarscy maja wszystkie dane techniczno-taktyczne skrupulatnie obliczone, i chociaż trzymałem kciuki za Bodnar, wiedziałem, że zwykle tak się takie bohaterstwo kończy.
Bodnar wygral jednak czasówke w ubiegłą sobote i „ograł” Kwiatkowskiego o jedną sekunde.
Froome by trzeci – 6 sekund za Bodnarem.
Niesamowity wyścig, doskonała postawa Polaków.
Już nie mogę doczekać się kolejnej, przyszłorocznej edycji.