Motosporty
Motosporty
Pierwsza runda play-offów polskiej ekstraklasy żużlowej już poza nami.
Sparta Wrocław uważana ostatnio za faworyta wygrała u siebie ze Stala Gorzow, ale tylko czterema punktami, więc stawiam na udany rewanż Stali. Chyba będzie w stanie pokonać u siebie Wrocław wiekszą ilością punktów.
Zawody były pełne kontrowersji. Chodziło przede wszystkim o przygotowanie toru.
Gospodarze tłumaczyli się pogodą, jednak najpoważniejszą przyczyną kiepskiego stanu toru było dosypanie glinki na kilka dni przed półfinałem.
Zakładam, że wszyscy oglądają wszystkich na bieżąco i wrocławianie dobrze przeanalizowali sposób i skuteczność jazdy gorzowian na twardym torze w Lesznie. Stąd kartoflisko we Wrocławiu.
Przyznam, że większą uwagę przywiązuje do pojedynku „mojej” Unii Leszo z Falubazem Zielona Góra.
Falubaz jest zawsze dobrym zespołem i wiosenna wpadka na stadionie im. Alfreda Smoczyka była tylko „wypadkiem przy pracy”. Tamtego wyniku nie będę wypominał, by nie rodrapywac ran mojemu sąsiadowi Łukaszowi, gorącemu kibicowi zielonogórzan.
Pierwsza potyczka półfinałowa na stadionie w Lesznie zakończyła się wprawdzie dość przekonywującym zwycięstwem „Byków”, ale jestem ostrożny.
Seniorzy pojechali równo z zawodnikami Falubazu, więc Unia zawdzięcza zwycięstwo przede wszystkim juniorom.
Unia jest mi bliska sercu, w końcu pochodzę z Leszna i mieszkałem niecałe dwa kilometry od stadionu.
Trenowałem na stadionie lekkoatletycznym przylegającym do żużlowego i miałem okazję zapoznania się z czarnym sportem i zawodnikami „od podstaw”.
Unia zawsze słynęła z dobrego szkolenia młodzieży. Wymienianie dawnych sław młodzieżowych zajęłoby mi zbyt wiele miejsca, ale obecni juniorzy chyba są najlepszymi w historii.
Zarówno Dominik Kubera, jak i Bartosz Smektała wygrali w niedzielnym spotkaniu pojedynek z Jarosławem Hampelem, który w pierwszej fazie zawodów wydawał się być nie do pokonania. Te właśnie punkty juniorów wywalczone po walce z seniorami rywali pozwoliły Fogo Unii na zdobycie solidnej zaliczki przed rewanżem.
Przypomnę, że Jarosław Hampel reprezentował Unia przez wiele lat i tor leszczyński zna jak własną kieszeń. Mimo to jednak „juniorzy” pokazali lwi pazur.
Co może cieszyć wszystkich kibiców żużla jest to, że obaj reprezentują Polskę na największych młodzieżowych imprezach międzynarodowych i to z doskonałym skutkiem.
Dodatkowo cieszy fakt dojrzałości tych młokosów.
Przytoczę tu wypowiedź Bartosza Smektały po swoim niedzielnym występie.
Wychowanek Unii w świetnym stylu triumfował w swoim pierwszym i trzecim wyścigu. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie powodzenia w drugim starcie, w którym Smektała przyjechał do mety na końcu stawki.
Na pytanie: „Z czego wynikała słabsza dyspozycja w tym biegu?” odpowiedzial: „ Nie ma co się tłumaczyć z tego startu. Po prostu byłem gorszy i przyjechałem ostatni. Na dodatek ciężko było wyprzedzać na tym torze. Było to możliwe tylko w momencie, gdy ktoś popełniał błędy”.
Mówiąc o młodzieży nie sposób ominąć kolejnego młodziana, tym razem – w F1.
Mam na myśli Kanadyjczyka o nazwisku Lance Stroll.
Zaczęło sie od eliminacji, które wygrał po raz 69-ty Lewis Hamilton poprawiając rekord wszechczasów, należący dotąd do Michaela Schumachera..
Za Hamiltonem uplasowali się kierowcy Red Bulla, przy czym Max Verstappen był szybszy od Daniela Ricciardo, lecz z powodu kar za wymianę elementów silnika Renault, obaj zostali cofnięci na starcie. Dlatego w pierwszym rzędzie, obok Lewisa ustawił się nie kto inny jak … Lance Stroll.
Debiutant, syn miliardera, który za 80 mln dolarów kupił fotel w Williamsie, był wyśmiewany na początku sezonu, lecz w końcu zamknął usta krytykom fantastyczną jazdą w wyjątkowo ciężkich warunkach.
Ostatecznie zajął 7-me miejsce w wyścigu zasadniczym, ale mógłby być znacznie wyżej, gdyby nie niezdarna obsługa podczas jego ostatniego „pit-stopu”.
Dodam, że Lance Stroll zaczął już przebłyskiwać talentem wcześniej, kiedy wreszcie załapał się do pierwszej dziesiątki.
Po zajęciu trzeciego miejsca w Azerbejdżanie chyba tylko najbardzie źle mu życzący nie mogli dojrzeć prawdziwego talentu.
Wydaje mi się, że Lance Stroll bardzo szybko „przeskoczy” historyczne osiągnięcia rodziny Villeneuve.