Kibole
Kibole
Kibice są podstawową częścią sportu. To dzięki nim sport wyczynowy żyje i ma możliwość rozwoju.
Są dyscypliny sportowe bardziej lub mnie popularne, jednak każda z nich ma swoje wyspecjalizowane i wierne grono wielbicieli.
Obserwując na zimno grupy społeczne kibicujące poszczególnym sportom, można wyrobić sobie ciekawy obrazek socjalny.
Najwiekszą i najbardziej kontrowersyjną grupą kibiców jest „piłkarska wiara”.
Oczywiście – w każdym kraju dynamika zachowania się kibiców jest inna i zmienia się często jak kameleon. Nie inaczej jest w Polsce.
Do niedawna reprezentacja piłkarska Polski była, co tu dużo mówić – cienka.
Mam niezłe porównanie, gdyż doskonale pamiętam uniesienia z lat 1972-78, a nawet 1982, kiedy to Polacy prawie na rękach nosili chłopaków z białym orłem na piersi.
Reprezentacja była w tantych latach fantastyczna, kluby natomiast – nie.
Minęły dwa okolenia – i sytuacja się powtarza.
Teraz jest „cool” być fanem reprezentacji, natomiast kluby radości swoim wiernym nie przynoszą.
Dynamika kibicowania własnym klubom zdecydowanie zmieniła się w ostatnich 20 latach. Przedtem klub był klubem i już. Teraz – to prawie nowa religia.
Najlepszym, największym i najbardziej znanym klubem piłkarskim w Polsce jest warszawsk/a Legia – i o tym chcę tutaj parę słów napisać.
Otóż Legia w ostatnich latach, zdobywając wprawdzie krajowe puchary i mistrzostwa, na międzynarodowej arenie nie zachwyca. Sporo organizacyjnych problemów, zmiany trenerskie, zawodnicy niezbyt zaangażowani w walce. Jednym zdaniem – okres nienajlepszy.
Warszawscy kibice słyną w całej Europie ze specyficznego zachowania. Wielokrotnie mówi się o złym zachowaniu, łobuzerstwie, chuligaństwie a nawet zachowaniu niezgodnym z prawem.
Z drugiej strony – oprawa kibicowska meczów na Legii nie ma sobie równych. Byłam na jednym meczu miedzynarodowym i nie mogłem spóścic oczu z „żylety”. Nie z tej planety.
Mniej pobłażliwi uważają, że jest to po prostu grupa rozwydrzonych chuliganów, których jedynym miejscem jest … więzienie.
Zwykle „kibole” atakuję „obcych”: przyjezdną drużynę, jej kibiców, tradycje.
Tym razem sprawy nabrały zupełnie niespodziewanego obrotu.
Oto opis zajścia przez warszawskie media: „W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do skandalicznej sytuacji, w której grupa kilkudziesięciu pseudokibiców zaatakowała piłkarzy Legii Warszawa wracających z meczu z Lechem w Poznaniu (0:3). Zawodnicy sądzili, że czeka ich nieprzyjemna rozmowa, ale od razu zostali zaatakowani. Pseudokibice uderzali ich głównie w tył głowy, z „liścia” w twarz, aby czuli się upokorzeni i nie odnieśli większych obrażeń. W specjalnym oświadczeniu Legia Warszawa poinformowała, że „na parkingu doszło do ostrej wymiany zdań i szarpaniny z udziałem zawodników oraz członków sztabu, które łącznie trwały około 8 minut”.”
Ciekawi – jak kibice Legii w wyraźny sposób podkreślili swoje poczucie „sprawiedliwości”.
Trener Romeo Bozak powiedział: „Prawda jest taka: po powrocie z Poznania, pod naszym stadionem czekała grupa około 70 kibiców zespołu. Ich przywódca podszedł do mnie i powiedział: „Trenerze, to nie ma z panem nic wspólnego, a tylko z zawodnikami”.
Wygląda na to, że kibice widzą inaczej obecną sytuacje klubu, niż jego właściciel.
To nie jest przypadek odosobniony i ma swoja historię.
Już kiedyś Jakub Rzeźniczak dostał w twarz na stadionie i wtedy zbagatelizowano tę sprawę.
To był wielki błąd. To było w 2011 roku po meczu Legia – Ruch Chorzów (2:3), kiedy obrońca Legii został uderzony w twarz i obrażany przez jednego z kibiców. Sprawą zajęły się policja i prokuratura, jednak sam zawodnik powiedział, że nie żywi do niego urazy.
Należało się spodziewać, że do takiego zdarzenia znów dojdzie, pojawiało się tylko pytanie – kiedy. Przed laty namawiano Rzeźniczaka, by nie rozdmuchiwał sprawy, gdy oberwał na stadionie, przy kibicach i ochroniarzach, by się dogadał. Coś takiego jest niedopuszczalne.
Jeden z bardziej trzeźwo myślacych kiboli powiedział: “Problem jest głębszy niż się wydaje, część kiboli to łobuzy ale nie debile, zorientowali się szybko że można wiele ugrać na polityce i to wykorzystują. Po rozróbach wywieszą hasła typu “żołnierze wyklęci” czy “Tusk to zdrajca” i mają bezkarność zapewnioną. Może cos w tym jest?



