Dyscyplina w sporcie
Dyscyplina w sporcie
Dyscyplina w sporcie jest głównym filarem sukcesu. Nie polega li tylko na wykonywaniu wskazówek trenera, ale przede wszystkim – na samodyscyplinie.
Wszyscy ludzie sukcesu, tak w sporcie, jak i w innych profesjach wiedzą, że droga do gwiazd często wiedzie przez ciernie. Zresztą łacińskie powiedzenie „Per aspera ad astra” samo o tym świadczy.
Jestem przedstawicielem sportów indywidualnych, sam jako zawodnik, czy później jako trener i wiem, że nie ma najmniejszej możliwości odniesienia znaczącego sukcesu bez współpracy trener-zawodnik na codzień, pełnego zrozumienia obowiązków i ich systematycznego wypełniania.
Dodatkowo – bardzo ważnym czynnikiem jest stała „kontrola jakości” swojego warsztatu pracy i porównywania go z konkurencja.
Dyscyplina w sporcie to nic innego jak dyscyplina życiowa, bo sport jest przykładem bardzo krótkiego cyklu … normalnego życia.
Oglądanie niedzielnego finały Pucharu Premier League w Anglii natchnęło mnie do wypowiedzi na temat tej wspomnianej dyscypliny w sporcie.
Najpierw jednak naświetlę tło.
O trofeum walczyły ekipy Manchesteru City i Chelsea. Pod koniec dogrywki menedżer The Blues Maurizio Sarri postanowił zmienić bramkarza, Kepę Arrizabalagę. Ten z kolei odmówił zejścia z boiska, co rozwścieczyło włoskiego trenera.
Przyznam, że takiego zdarzenia nie oglądałem w życiu, szczególnie w piłce nożnej, w sporcie, gdzie trener ma prawie absolutną, królewską władzę.
Spotkanie było transmitowane w Eleven Sports i cały świat miał okazję przyglądania się tej dyscyplinarnej farsie.
Bramkarz dwukrotnie wcześniej wił się z bólu kontuzji lub skurczy, tego do teraz nie wiemy, i trener, słusznie zresztą postanowił go zmienić. Zmiennik był rozgrzany, w pełnej gotowości do gry.
Zmiennikiem był Willy Caballero, zresztą były piłkarz Manchesteru City.
Caballero jest znany z dobrej passy w bronieniu rzutów karnych, a na taką ewentualność mecz w tamtym momencie wskazywał.
Caballero szykował się do wejścia, sędzia techniczny ogłosił zmianę, ale Arrizabalega zlekceważył polecenie szkoleniowca i został na boisku.
Cała sytuacja i sygnalizacja zmiany została już przeprowadzona, jednak zgodnie z przepisami nie ma możliwości, by arbiter nakazał piłkarzowi opuszczenia placu gry.
Myślę, że młody bramkarz chciał zostać bohaterem meczu, ale nie przemyślał ewentualnych konsekwencji. Kepa obronił nawet jedną jedenastkę, ale nie został bohaterem serii karnych, które Chelsea przegrała 3:4.
Oglądanie dynamiki zachowań podczas tego fragmentu widowiska, a później – przed rzutami karnymi wprawiło mnie w nie lada zadumę. Dodatkowo, wypowiedzi trenera po meczu nie miały najmniejszego sensu, analizując zaistniałe sytuacje.
Trener Maurizio Sarri najpierw wściekł się, gdy golkiper go zlekceważył, rzucał czym popadnie i nawet skierował się do drzwi, aby opuścić stadion, ale już na konferencji prasowej nazwał tą sytuację nieporozumieniem. Jak to popularnie znawcy sportu mówią – to była wersja dla gazet, ale każdy przecież widział, co się stało. W końcu reakcja trenera przy linii bocznej mówiła wszystko.
Króko – Sarri jednak nie chciał pokazać, że nie panuje nad zawodnikami.
Po serii ostatnich niepowodzeń drużyny Chelsea, jego posada jest w niebezpieczeństwie.
Oczywiście, w tym plotkarskim piłkarskim świecie Anglii mówi się o zwolnieniu trenera, chociaż nie brakuje opinii, że to właśnie Kepa powinien zostać wyrzucony, a nie Sarri.
Problem jednak jest taki, że bramkarz kosztował 80 mln euro…
Znana gwiazda futbolu angielskiego Ala Shearar powiedział: „Sarri miałby pełne prawo wejść do szatni i przyłożyć Kepie”.
Nasuwa się zatem konkretne i praktyczne pytanie, jak Sarri rozwiąże ten problem. Słowa na pomeczowej konferencji wskazują na to, że nie zamierza odsuwać piłkarza, ale niewątpliwie jego autorytet znów został mocno nadszarpnięty.