Odnaleziono Polaka z Kanady i porwane przez niego dzieci
Odnaleziono Polaka z Kanady i porwane przez niego dzieci
Mieszkający w Kanadzie 68-letni Andrzej Sz. w 2017 roku porwał swoje małe dzieci. Ukrył je w Polsce szkole prowadzonej przez zakonnice. Został odnaleziony i aresztowany…
Mężczyznę zatrzymano w Warszawie. Ojciec Andreasa i Diego przez dwa lata ukrywał się z dziećmi za granicą i w szkole sióstr zakonnych, wmawiając im, że świat wokół jest straszny i jak sami wyjdą z domu, to zostaną zamordowani.
Do zaginięcia chłopców doszło w czerwcu 2017 roku.
8-letni Diego i rok starszy Andreas zostali porwani przez ojca. 66-letni wówczas ojciec również zniknął. Był poszukiwany jako sprawca tzw. rodzicielskiego uprowadzenia. Nie potrafił pogodzić się z decyzją zielonogórskiego sądu, który nakazał oddanie dzieci ich matce, Kubance z kanadyjskim obywatelstwem.
Policja była bezradna. W poszukiwania dzieci zaangażowano m.in. Krzysztofa Rutkowskiego. Śledczy podejrzewali, że dzieci przebywają w ukryciu i są tylko z ojcem. Z mężczyzną nie było żadnego kontaktu.
Jak udało się ustalić, chłopcy nie byli zarejestrowani w żadnej szkole ani oddziale ZUS-u. Ich ojciec prawdopodobnie używał też nieswoich kart płatniczych. Dopiero po niemalże dwóch latach mężczyznę udało się odnaleźć w Warszawie. Chłopcy przebywali w jednej ze szkół prowadzonych przez… siostry zakonne.
Po zatrzymaniu Sz., 9-letni Andreas i jego brat trafili pod opiekę matki. Byli przerażeni. Bali się podejść do zapłakanej kobiety. Dlaczego?
Jak się okazało, 68-latek straszył małe dzieci śmiercią, mówiąc im, że jak wyjdą gdzieś sami to zostaną zamordowani.
– To był emocjonalny terror w stosunku do dzieci, to nie miało nic wspólnego z miłością – mówi mecenas Anna Drobek z Zielonej Góry, pełnomocnik matki chłopców.
Ojciec zastraszał małych chłopców atakami terrorystycznymi, pokazując ich skutki. Mówił synkom, że na zewnątrz bez ojca czeka ich taki sam los.
– Okaleczał dzieci emocjonalnie strasząc śmiercią, a jednocześnie uczył nienawiści do matki i strachu przed nią, ograbiając z prawdziwych uczuć. Swoje relacje budował tylko na miłości do siebie i swojej siostry, strasząc dzieci otoczeniem. To miało zapewnić mu kontrolę nad synami – dodaje Anna Drobek.
Mężczyzna przebywał z dziećmi przez 1,5 roku za wschodnią granicą, a potem przez pół roku w Warszawie. Tam dzieci trafiły do szkoły sióstr zakonnych pod zmienionymi imionami. W porwaniu pomagała mężczyźnie jego siostra.
Andrzeja Sz. stać było na ukrywanie się z synami. W przeszłości mężczyzna pracował w Kanadzie m.in. jako pracownik elektrowni atomowej.
– To dla mnie najpiękniejsza chwila zobaczyć znowu moich synków, których porwał ojciec – mówi Yaquelin Tamayo.
Kobieta z dziećmi już jest w Kanadzie, a Polak za karatami. Został tymczasowo aresztowany. Odpowie za porwanie dzieci.