Obrachunki z królową
Obrachunki z królową
Królowej sportu stuknęło 100 lat.
W pięknej scenerii hotelu Sofitel Victoria w Warszawie odbyła się jubileuszowa gala Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, podczas której wręczono Złote Kolce – nagrody w rankingu „Przeglądu Sportowego” oraz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki dla najlepszych zawodników i zawodniczek. Otrzymali je Joanna Fiodorow i Marcin Lewandowski.
Wydarzenie swoją obecnością uświetnił m.in. Prezydent RP Andrzej Duda.
To była wyjątkowa gala. Stulatka trzyma się bardzo dobrze, czego potwierdzeniem są tegoroczne sukcesy.
Wśród kobiet po raz ósmy z rzędu zwyciężyła przedstawicielka rzutu młotem. Tym razem nie była to Anita Włodarczyk, która w mistrzostwach świata nie startowała, lecz Joanna Fiodorow, która w ubiegłym roku w tym rankingu zajęła piąte miejsce.
W bieżącym roku na fotel królowej wskoczyła głównie dzięki tytułowi wicemistrzyni świata.
Podczas konferencji prasowej powiedziała: „Pięknie kończy się dla mnie ten sezon. Jestem najlepsza w Polsce. To jest kolejne wyróżnienie dla mnie. Bardzo ważna nagroda. Mam nadzieję, że doda mi to skrzydeł do kolejnych sukcesów i w przyszłym roku znów będę w czołówce Złotych Kolców”.
Siedem medali w halowych mistrzostwach Europy w marcu w Glasgow, w tym pięć złotych, dało Polsce zwycięstwo w klasyfikacji medalowej. A wczesną jesienią w Dosze Biało-Czerwoni sześć razy stawali na podium mistrzostw świata. Mazurka Dąbrowskiego zagrano Pawłowi Fajdkowi, który po raz czwarty został najlepszym młociarzem globu. Nie on jednak został najlepszym lekkoatletą. W Złotych Kolcach obok premii za osiągnięcia w imprezach mistrzowskich i cyklicznych zawodach IAAF wlicza się również punkty za miejsca w dorocznych tabelach światowych oraz w rankingu światowym, uwzględniając i sezon halowy, i letni, co w sumie daje pełny obraz dokonań każdego zawodnika. W ten sposób najwięcej punktów zgromadził Marcin Lewandowski, który w Glasgow został halowym mistrzem Europy, a w Doha finiszował trzeci na 1500 m.
O oto jego wypowiedź na konferencji prasowej: „To dla mnie długo wyczekiwana chwila. Czekałam na to zwycięstwo równie długo, jak na medal mistrzostw świata. W 2010 roku zająłem drugie miejsce w Złotych Kolcach, w ubiegłym roku byłem trzeci, choć myślałem, że zwyciężę, bo miałem niesamowity sezon, ale to było za mało, by triumfować w tym rankingu. Wreszcie jestem pierwszy i w dodatku w tak ważnych okolicznościach, bo podczas stulecia PZLA”.
Prezes PZLA Henryk Olszewski osiągnął sporo podczas swojej pracy jako trener Tomasza Majewskiego, potem jako szef bloku rzutów i dalej – szef szkolenia.
Ma on bardzo praktyczne podejście do przedmiotu i w najkrótszy możliwie sposób podsumował cały proces szkolenia: „Najprostszy sposób wyszukiwania uzdolnionej młodzieży to trenerskie oko i nos. Kiedyś takim skutecznym szperaczem był Witold Suski. I to on wyszperał w Ciechanowie Piotra Małachowskiego i Tomasza Majewskiego, którzy przysporzyli nam mnóstwo spektakularnych sukcesów w skali wielu lat. Tak samo skutecznym łowcą talentów jest w Łodzi Stanisław Jaszczak, który wyprowadził na szerokie wody Kszczota i zaraz po nim wychował kolejnych dobrych zawodników na średnich dystansach. Tylko że wynajdywanie uzdolnionych jednostek to jedno, a zdobywanie środków na szkolenie to drugie. Warto pamiętać, że odpowiednie finansowanie sportu wyczynowego pozwala na kreowanie idoli, którzy przyciągają młodzież i tak powstaje samonapędzający się mechanizm.”
Całkowicie się z nim zgadzam.
Mając dodatkowe doświadczenie szkoleniowe po tej stronie oceanu mogę śmiało stwierdzić, że kanadyjskie talenty, czyli brutalnie je nazywając „materiał ludzki” są znacznie lepsze niż te polskie. Dużo powodów ku temu, jednak taka jest prawda.
Wyższość polskiej lekkoatletyki nad kanadyjską polega przede wszystkim na dbaniu o tradycje szkoleniowe i lepszym finansowaniu.
Stulecie hucznie obchodzono. Na gali zjawiło wiele sław polskiej i światowej lekkoatletyki. Wśród gości, którzy przybyli do Warszawy z zagranicy, warto wymienić m.in. prezydentów World Athletics (dawniej IAAF) Sebastiana Coe oraz European Athletics Svena Arne Hansena.
Miejmy nadzieję, że królowa nie spocznie na laurach.