Lekkoatletyczne ostatki
Lekkoatletyczne ostatki
Mimo, że rok dobiega końca, to królowa sportu w dalszym ciągu serwuje nam coraz to nowsze wydarzenia. Te dobre i te gorsze.
Przedstawiam dziś mieszankę obu.
W Dallas, w Teksasie, zmarł 12 grudnia legendarny biegacz nowozelandzki Peter Snell, w 1960 złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Rzymie na dystansie 800 metrów, a cztery lata później w Tokio autor złotego dubletu (800/1500 m).
W Tokio wygrał w czasie 1:45.1 (kolejny rekord olimpijski), zostawiając za sobą Billa Crothersa z Kanady i Wilsona Kipruguta z Kenii, na 1500 m zaś wykręcił wtedy 3:38.1, kończąc bieg przed Josefem Odložilem z Czechosłowacji, swoim rodakiem Johnem Daviesem i szóstym na mecie Polakiem Witoldem Baranem.
Do ciekawego powrotu dojdzie chyba w roku olimpijskim 2020.
Najbardziej utytułowany brytyjski lekkoatleta ostatnich lat – Mohamed Farah wraca do biegania na bieżni. Chce do kolekcji czterech olimpijskich medali na długich dystansach dołożyć następny na igrzyskach w Tokio.
Mohamed Farah przeszedł już częściowo na sportową emeryturę, ale, jak widać, nudzi się lub potrzebuje kasy. W końcu był jednym z najlepiej zarabiających biegaczy na świecie.
Farah zrezygnował ze stadionowych startów po mistrzostwach świata w 2017 roku, ale biegał maratony oraz brał udział w innych biegach ulicznych.
W jego dorobku znalazło się m.in. 4 złote medale olimpijskie, 8 tytułów mistrza świata oraz 5 tytułów mistrza Europy na dystansach 5 000 i 10 000 metrów.
W mediach społecznościowych napisał: „Z powrotem na bieżni. Skupię się na dystansie 10 000 metrów na przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich”.
Dodam, że Farah był zawodnikiem Alberto Salazara, trenera w „Projekcie Nike”, o którym ostatnio było głośno ze względu na praktyki dopingowe.
Mówiąc o dopingu, wszyscy już wiemy, że Rosja otrzymała karę z MKOL i WADA za niestosowanie się do międzynarodowych przepisów.
Międzynarodowa organizacja lekkoatletyczna zastosowała tą banicję już w 2016 roku.
Ale nie tylko Rosja jest na czarnej liście.
Oprócz Rosji, Ukrainy, Białorusi i Kenii także Etiopia jest pod czujnym okiem urzędników Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). W październiku przyłapali oni na stosowaniu nielegalnych środków mistrza Afryki na 10 000 m, Etiopczyka Berehanu Tsegu, a teraz wpadła jego rodaczka, biegaczka maratońska Etaferahu Temesgen Wodaj.
Wodaj złapano na stosowaniu erytropoetyny i testosteronu. Została ona automatycznie zawieszona, a oficjalna kara będzie ew. zasądzona po przeprowadzeniu wszystkich przewidzianych procedur (m.in. po przesłuchaniu zawodniczki). 30-letnia Etiopka miała za sobą bardzo udany sezon, bo zajęła 3. miejsce w Toronto z czasem 2:28.44.
Francuska Komisja Antydopingowa (AFLD) skazała na 4 lata dyskwalifikacji srebrną medalistkę mistrzostw Europy z Berlina (2018) w maratonie – Clemence Calvin. Ponieważ zawodniczka do końca wszystkiego się wypierała, więc ujawniono szczegóły jej zachowania, którego celem było unikniecie za wszelką cenę badań antydopingowych. Niebawem o wpadkach dopingowych francuskich biegaczy będzie można nakręcić serial sensacyjny, bo w ostatnim czasie było ich kilka – a wszystkie bardzo spektakularne.
Na koniec – ciekawostka.
Rzadko spotykane zakończenie miał bieg maratoński w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich Abu Dhabi (piątek 6 grudnia). Do roli „pacemakera” najęto tam 23-letniego Kenijczyka Reubena Kipropa Kipyego, który 22 września zajął drugie miejsca w maratonie w Buenos Aires, ustanawiając rekord życiowy 2:05.18.
W Abu Dhabi zadaniem tego zupełnego nowicjusza na międzynarodowych szlakach było podyktowanie tempa na pierwszych 30 kilometrach i zejście z trasy. Gdy jednak kenijski zając zauważył, że biegnący za nim faworyci tracą do niego dystans, a on wciąż był w stanie kontynuować bieg w swoim tempie – postanowił podążać do samej mety, na którą wbiegł w czasie 2:04:40 z przewagą blisko dwóch minut nad wielkim faworytem, swoim zresztą rodakiem – 31-letnim Joelem Kimurerem.
Obaj mogli się cieszyć z poprawienia rekordów życiowych (2:06:21 w wypadku Kimurera), ale nagrodę główną w wysokości 100 tys. dolarów zgarnął Kipyego, który drugą część dystansu przebiegł szybciej niż pierwszą – w czasie 1:02:54.